MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stocznia Gdańsk: będzie duże wspomaganie

Jacek Klein
Przemysław Świderski
- Gdańska stocznia uratowana - oznajmił Włodzimierz Karpiński, minister skarbu. Uratowano, ale to, co z niej zostało. Resztę przejęło lub przejmie państwo i sąsiad z branży. Plan zagospodarowania przejętych przez PSSE terenów przewiduje dla nich rolę przemysłową.

Pomoc publiczna udzielona przez państwo przed sprzedażą stoczni według strony ukraińskiej wyniosła ok. 60 mln zł, według Komisji Europejskiej (opierającej się na dokumentach z Polski) ponad 700 mln zł.

Jesienią 2007 roku wypracowano z ARP porozumienie, na mocy którego ISD stał się głównym udziałowcem Stoczni Gdańsk. Udziały w stoczni kupione zostały za ok. 300 mln zł.

Osiem lat temu wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Stocznia Gdańsk znalazła inwestora. Większościowy pakiet przejął ukraiński kapitał. Plany były imponujące. Ponad 100 milionów złotych zainwestowane w modernizację zakładu, nowe miejsca pracy, pakiet socjalny, kontrakty na statki i konstrukcje stalowe. Załoga z optymizmem patrzyła w przyszłość.
Niestety, kolebka, a właściwie następczyni kolebki Solidarności, szczęścia nie miała. Problemy z pomocą publiczną, a konkretnie jej wysokością, skutkowały nakazem Komisji Europejskiej przyjęcia planu restrukturyzacji. Przyjęto go i zaczęto realizować. Stocznia dostała 100 mln zł pożyczki , a Agencja Rozwoju Przemysłu objęła 25 proc. jej udziałów.

I wtedy nokautujący cios, jak mówią stoczniowcy, przyszedł z Zachodu. Kryzys finansowy, a potem gospodarczy. Zamówienia na nowe statki masowo wycofywano, ceny tych, które armatorzy zdecydowali się budować, spadły o kilkadziesiąt procent. Stocznia nie dała rady, straty rosły i położyły ją właściwie na łopatki. Przez lata ukraiński i państwowy partner nie potrafili dojść do porozumienia, jak wyprowadzić firmę na prostą. Kto i ile ma dać milionów, w jakiej formie? Ile stali trzeba przerobić, ilu pracowników zatrudniać? Czy biznesplan jest realny, czy jest dostarczony na czas i czy sprawozdania finansowe są miarodajne, kto przestrzega, a kto nie wstępnych umów. Kto chce za dużo, a kto za mało dać, co jest pomocą publiczną, a co przejdzie w Brukseli? Obie strony przerzucały się w mediach jedynymi ich zdaniem racjami, a czas mijał.

- Wtedy to nie była wina zarządu stoczni - mówi Roman Gałęzewski, szef stoczniowej Solidarności. - Po wejściu ukraińskiego inwestora wydawało się, że perspektywy są dobre, ale kryzys światowy je zniweczył. Jak będzie teraz, nie chcę spekulować. Trzeba poczekać kilka miesięcy. Wszystko zależy od umiejętności menedżerów - komentuje ostatnie duże zmiany w stoczni.

A menedżerowie będą mieli teraz czyste konto.

- Udało się nam to, na czym wszystkim najbardziej zależało i co było niezmiernie trudne: uratowanie Stoczni Gdańsk i miejsc pracy - powiedział dumnie we wtorek na terenie Stoczni Gdańsk Włodzimierz Karpiński, minister Skarbu Państwa, przedstawiając szczegóły dotyczące jej przyszłości oraz terenów postoczniowych.

- O rychłym bankructwie stoczni pisały media i mówiły analizy eksperckie. Dziś Stocznia Gdańsk ma wszelkie szanse, by się rozwijać na zasadach stricte biznesowych i wierzę, że je wykorzysta - powiedział minister.

Uratowana czy okrojona?
Co właściwie stało się we wtorek? Ogłoszono kolejny etap działań. Pierwszy to umowa między Agencją Rozwoju Przemysłu a większościowym akcjonariuszem stoczni - firmą Gdańsk Shipyard Group podpisana na początku tego roku. Przewiduje ona, że zobowiązania stoczni wobec ARP zostaną rozliczone poprzez objęcie przez agencję udziałów w spółce GSG Towers produkującej wieże wiatrowe. W efekcie powyższych działań ARP obejmie 50 proc. udziałów w GSG Towers. Rozwój działalności tej ostatniej umożliwi pozyskiwanie zleceń i rozwój produkcji na terenach Stoczni Gdańsk. ARP przeprowadzi także restrukturyzację finansową spółek grupy GSG. Drugi etap to przejęcie przez Pomorską Specjalną Strefę Ekonomiczną terenów stoczni, które nie są jej potrzebne do produkcji. To ok. 30 hektarów na froncie wyspy Ostrów, w tym kilka hektarów działek wodnych na portowym kanale.

- ARP doprowadziła do nowego otwarcia w relacjach z ukraińskim właścicielem stoczni. Firma GSG, większościowy akcjonariusz stoczni, wykazała się determinacją w szukaniu dla niej biznesowych rozwiązań. Swój wkład ma także PSSE, która zagospodaruje i zrewitalizuje tereny postoczniowe. Pomogło też przychylne nastawienie miasta i władz regionu. To skomplikowana układanka, ale w stu procentach biznesowa, potwierdzona wymaganym przez Brukselę testem prywatnego inwestora - mówił minister Karpiński.

Ile to kosztowało? Za 50 proc. udziałów w spółce GSG Towers państwowa ARP zrzekła się odzyskania wierzytelności. Ich wysokości strony nie ujawniają, ale kilka lat temu agencja pożyczyła GSG i stoczni 103 mln zł, niespłaconych. Jeśli dodamy do tego ok. 50 mln zł za 25 proc. akcji stoczni objętych przez ARP, a których, zakładamy, stocznia nie odkupi, to mamy 150 mln zł.

W drugim etapie za 30 ha stoczniowych terenów zapłaci PSSE. ARP dokapitalizowała PSSE 75 mln zł i udzieliła jej 25 mln zł pożyczki. Za całą kwotę 100 mln zł strefa kupiła od stoczni niewykorzystywane gospodarczo tereny inwestycyjne, a stocznia spłaciła swoje zobowiązania. Dodatkowo resort skarbu dokapitalizował PSSE kwotą 50 mln zł z Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców. Umowa w tej sprawie została podpisana w grudniu 2014 r. Wtedy strefie wypłacono 46 mln zł, natomiast druga transza wsparcia przewidziana jest na grudzień tego roku. Pieniądze zostaną przeznaczone na reindustrializację kupionego terenu. Milionów wydanych lub umorzonych przez miasto Gdańsk nie liczymy.

Podsumowując: 150 mln zł umorzonych zobowiązań za udziały i 150 mln zł na tereny stoczni i ich dostosowanie do potrzeb potencjalnych inwestorów. Razem ok. 300 mln. Czy to drogo za ratunek zakładu, który ograniczy się właściwie do jednej dużej hali K1 i części nabrzeża Kaszubskiego?
Stocznię Gdańsk "okrajano" już od lat. Jeszcze przed sprzedażą Ukraińcom pochylnie widziane z tramwaju trafiły do spółki Synergia 99. Stocznia je dzierżawiła, z czasem decyzją Brukseli tylko jedną z nich. Później zaczęła z nich korzystać Stocznia Remontowa Nauta z Gdyni. Po drugiej stronie kanału stocznia sprzedała część swoich terenów sąsiadowi, stoczni Remontowa Shipbuilding z Grupy Remontowa Holding. Teraz dzierżawi je od Remontowej jako plac składowy dla wież wiatrowych. Zresztą od dłuższego czasu stocznia funkcjonowała dzięki Remontowej, od której otrzymywała zlecenia na prace przy konstrukcjach stalowych i budowanych statkach.
Teraz Stocznia Gdańsk pozbędzie się kolejnych terenów. Przez ponad 20 lat jej obszar zmniejszył się 5-6-krotnie. Ale nie upadnie, bo zapisała się w historii i być może potrafi zarabiać pieniądze, czemu wbrew pozorom może sprzyjać mniejsza skala zakładu.

Pytanie, czy skoro była polityczna obawa lub determinacja, aby do jej upadku nie dopuścić, nie można było uratować stoczni wcześniej i czy można było to zrobić taniej? Odpowiedź zna ARP, minister skarbu i właściciel stoczni.

Dwa lata temu minister skarbu powiedział, że Agencja Rozwoju Przemysłu nie ma możliwości dalszego angażowania się w pomoc dla Stoczni Gdańsk. Siergiej Taruta mówił, że potrzeba tylko 180 mln zł, z czego 100 mln pochodzić ma ze sprzedaży niepotrzebnych stoczni terenów. Tych, które teraz kupiła PSSE. Do porozumienia nie doszło.

Dzisiaj strona ukraińska wydaje się być wygrana po latach rozmów. Stocznia ma wyczyszczoną sytuację finansową, za jednym posunięciem pozbyła się niepotrzebnych terenów, zyskała potężnego państwowego partnera, który z pewnością będzie chciał, a po części będzie zmuszony, udowodnić sobie i opinii publicznej, że potrafi wyprowadzić ją na prostą i na niej zarabiać.

Specjalna strefa inwestycji

150 mln zł to nie jest dużo za tak atrakcyjne tereny. To cena rynkowa ustalona przez rzeczoznawców, która z pewnością będzie sprawdzana przez organa kontrolne - mówi Teresa Kamińska, prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. - Gdyby nie to porozumienie, stocznia by upadła, ludzie straciliby pracę, na kilka lat na tereny wszedłby syndyk.

A tak na 30 hektarach, zaraz za mostem obracanym na pontonach przecinającym kanał portowy, naprzeciwko Młodego Miasta, ma powstać dzielnica przemysłowa z nowoczesną architekturą.
- To wyjątkowe tereny na skalę europejską, przemysłowe w centrum miasta, to prawdziwa rzadkość. Chcemy, aby były estetyczne wizualnie, architektonicznie i wniosły wartość dodaną w postaci technologii i miejsc pracy - mówi Teresa Kamińska.

Plan zagospodarowania przejętych przez PSSE terenów przewiduje dla nich rolę przemysłową, i nie będzie ona zmieniana. Deweloperka tu nie powstanie. Przystosowanie obszaru pod inwestycje pochłonie 50 mln zł. Zajmą się tym pracownicy przejętej przez strefę spółki GSG Energetyka. Następnie zostanie on sprzedany w wieczystą dzierżawę (podlega pod ustawę o portach morskich) w całości lub segmentami.

- Celem jest przyciągnięcie inwestorów, którzy chcą współpracować m.in. ze stocznią, czyli firm inżynierskich, innowacyjnych, związanych z szeroko rozumianą branżą morską - dodaje Kamińska. - Rozmawiamy już z wieloma zainteresowanymi, ale za wcześnie zdradzać, jakie to firmy.

Wiadomo, że jednym z zainteresowanych jest sąsiednia Remontowa Holding. Na dniach zaczną się rozmowy o przejęciu przez nią kolejnych terenów po obu stronach Stoczni Gdańsk, w tym części nabrzeża Kaszubskiego. Spółki Remontowej potrzebują miejsca na rozwój.

Stocznia Gdańsk i GSG Towers zatrudniające obecnie 1000 pracowników planują zwiększenie zatrudnienia o ponad 200 osób. Atutem firm jest największa w Europie i supernowoczesna hala K1, w której powstają wieże do siłowni wiatrowych. W najbliższym czasie nawet 28 miesięcznie.

Kontrakty są, popyt także. Przynajmniej na razie boom trwa. W ciągu 16 lat w siłownie wiatrowe na morzu i lądzie Europa zainwestuje 600 mld dolarów. Wówczas rynek się nasyci i boom się skończy. Jeśli stocznia do tego czasu wyspecjalizuje się w zamówieniach dla innych sektorów, np. wielkich konstrukcji stalowych, problemu nie będzie.

Jeśli postawi tylko na wieże, problem wróci, jak po roku 1989.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki