Rolnicy to - poza górnikami - ostatnia silna grupa zawodowa, która lubi rewolucyjne techniki negocjacyjne. Latające nakrętki od torów kolejowych, granitowe kostki wyrwane z trotuarów, płonąca słoma czy opona, a zwłaszcza rozlana gnojowica, to od lat były skuteczne argumenty w dyskusji z każdym nowym ministrem rolnictwa. Ale zanim do tego dojdzie, rolnicy organizują coś w rodzaju strajku ostrzegawczego - wkurzają zwykłych kierowców blokadami dróg. Zatrzymują jak popadnie: matki z dziećmi, prezesów z kochankami, przedstawicieli handlowych, turystów i dostawców pizzy. Jak już gnojowicy wyleje się parę cystern, to strony sporu dochodzą do porozumienia i się rozchodzą. Niektórzy protestujący na wyrost nazywają sami siebie rolnikami albo, co gorsza, gospodarzami. Minister też już nie jest od rolnictwa, a od upraw i hodowli przemysłowych. Jednak ani minister, ani protestujący przedsiębiorcy wiejscy, jeszcze się nie zorientowali, że można marnie skończyć, kiedy zawzięcie piłuje się wysoko umieszczoną gałąź, na której się siedzi.
Dlaczego wszyscy europejscy rolnicy nie chcą Zielonego Ładu? Dlatego, że zmusza on ich do dbania o naszą wspólną planetę. Rolnictwo przemysłowe to jeden z największych trucicieli Matki Ziemi. Zielony Ład zmuszać miał do bioróżnorodności, zamiast monokultur. Kazał rolnikom ograniczyć pestycydy i herbicydy. Nasza przyroda po wdrożeniu Zielonego Ładu miała być lepsza, ludzie zdrowsi i niejedzący zatrutej żywności. Ekosystemy miały zostać odbudowane, pola zmeliorowane, aby tak nie schły w suszę, a kwitnący rzepak znowu miał być pełen brzęczących zapylaczy, takich jak pszczoły czy trzmiele. Znowu nie wyszło.
Rolnicy słusznie się obawiają Zielonego Ładu - zagraniczna konkurencja, która nie musi przestrzegać europejskich norm, wykosi europejskie rolnictwo tak szybko jak kombajn bizon cztery ary pszenżyta. Dlaczego rolnicy nie chcą zakazu importu niezdrowych ziaren spoza naszego obszaru? Dlatego, że wielu z nich tym beznadziejnym, tanim jak odwaga, ziarnem skarmia swoje zwierzęta. Nie staram się zrozumieć polskiej wsi. Nie chcę wiedzieć, dlaczego na polskiej wsi ma sens i na siebie zarabia wielki supermarket spożywczy, który sprzedaje: drób, kiełbasę, masło, mleko, marchewkę, szczypiorek i jabłka. Nie rozumiem, jak do tego doszło, że mleka nie kupuje się od sąsiada, który ma je uczciwe, naturalne i tańsze.
Naukowo udowodnione jest, że protestujący w sezonie zimowym mężczyźni najczęściej jedzą kanapki z kiełbasą. W kanapce tej jest: chleb z ukraińskiego zboża, masło w promocji z mleka od krów, karmionych tym tanim zbożem, a smaczniutka kiełbaska od potentata mięsnego z wieprzka karmionego właśnie tym lichym zbożem. Podczas tej rewolty usta i brzuszki wsi pełne są zboża, przeciwko któremu się protestuje.
Człowiek we wsi to najczęściej bardzo dobry człowiek, dlatego ofiarnie, własnym portfelem, po chrześcijańsku chce wspierać w przydomowym supermarkecie własną konkurencję, która go ekonomicznie niszczy i w konsekwencji często z ojcowizny wydziedzicza.
Polak potrafi.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody