Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autosalon Marka Ponikowskiego: Minerva - bogini mądrości przegrała z Wielkim Kryzysem

Marek Ponikowski
1. Minerva 40 CV, egzemplarz wyprodukowany w roku 1932 z nadwoziem belgijskiej firmy Van den Plas. Polerowany mosiądz lśni jak złoto. Rozstaw osi – prawie cztery metry
1. Minerva 40 CV, egzemplarz wyprodukowany w roku 1932 z nadwoziem belgijskiej firmy Van den Plas. Polerowany mosiądz lśni jak złoto. Rozstaw osi – prawie cztery metry Fot. André Ritzinger
W latach 20. minionego stulecia Minerva zyskała miano „samochodu królów i królowych”. Majestatycznymi autami, najczęściej karosowanymi w Paryżu w sławnej firmie Hibbard&Darrin jeździli m.in. monarchowie Belgii, Szwecji i Norwegii.

Na początku sierpnia 1914 roku wojska niemieckie wkroczyły na ziemię belgijską, bo neutralne królestwo Flamandów i Walonów leżało na szlaku wielkiej ofensywy, której celem, wytyczonym w tzw. Planie Schlieffena było pokonanie Francji uderzeniem z północy i zdobycie Paryża. Stratedzy cesarza Wilhelma II mówili, że ostatni z żołnierzy na prawym skrzydle muśnie w marszu rękawem wody kanału La Manche.

1. Minerva 40 CV, egzemplarz wyprodukowany w roku 1932 z nadwoziem belgijskiej firmy Van den Plas. Polerowany mosiądz lśni jak złoto. Rozstaw osi – prawie
1. Minerva 40 CV, egzemplarz wyprodukowany w roku 1932 z nadwoziem belgijskiej firmy Van den Plas. Polerowany mosiądz lśni jak złoto. Rozstaw osi – prawie cztery metry Fot. André Ritzinger

Ku zaskoczeniu Niemców mała Belgia stawiła opór. Dzielnie broniły się twierdze Liége, Namour, Mons i Charleroi opóźniając marsz wojsk niemieckich i niwecząc rozpisany z minutową precyzją harmonogram. A w okolicach Antwerpii Belgowie zaatakowali najeźdźców nową bronią: samochodami pancernymi. Użycie ich do szybkich wypadów przeciw wrogim oddziałom, akcji zwiadowczych, niszczenia mostów itp. było pomysłem jednego z oficerów. Tuż przed wojną pewną liczbę takich samochodów wyprodukowanych w mieszczącej się w Antwerpii fabryce Minerva opancerzono i wyposażono w karabiny maszynowe.

CZYTAJ W AUTOSALONIE:

Odważni, dobrze znający teren automobiliści dali się we znaki niemieckim dragonom. Amerykański korespondent wojenny nazwał ich „nocnym koszmarem Niemców”. Kilkadziesiąt uzbrojonych pojazdów nie mogło oczywiście zniwelować dysproporcji sił. W dodatku po bitwie nad Marną, gdy zachodni front na długo znieruchomiał, ich przydatność spadła do zera. Fama o wyczynach belgijskich samochodów pancernych rozeszła się jednak po świecie. Wielką sławę zyskała też marka Minerva.

„Nocny koszmar Niemców”, czyli opancerzona Minerva 38 CV, jedna z kilkudziesięciu biorących udział w walkach w sierpniu 1914 roku
„Nocny koszmar Niemców”, czyli opancerzona Minerva 38 CV, jedna z kilkudziesięciu biorących udział w walkach w sierpniu 1914 roku Fot. PD

W czasach gdy ceniono wykształcenie klasyczne nikogo nie dziwiło, że inżynierowie i przedsiębiorcy budując samochody i motocykle wybierali dla nich nazwy zaczerpnięte z greckiej albo (częściej) rzymskiej mitologii. Były więc Achilles, Amor i Apollo, Faun, Ikarus, Pegaso, Pluto, Victoria i wiele innych. Młody Holender Sylvan de Jong, który w roku 1883 osiadł w portowej Antwerpii z zamiarem produkowania tam rowerów wybrał dla nich dźwięczną nazwę Minerva, od imienia rzymskiej bogini mądrości i rzemiosła, opiekunki poetów i medyków. W latach 90., gdy warsztat rozrósł się w sporą fabryczkę, obok rowerów zaczęto produkować przyczepne silniki rowerowe, a z czasem także motocykle. W roku 1902 powstał pierwszy samochód noszący markę Minerva. Miał czterocylindrowy silnik o mocy 6 KM. Wkrótce potem firma de Jonga, przekształcona już w spółkę akcyjną wystąpiła z ofertą obejmującą samochody osobowe w dwu-, trzy- i czterocylindrowymi silnikami, a także dwuosobowy pojazd „samochodopodobny” z silnikiem jednocylindrowym nazwany Minervette. Poza Belgią samochody z Antwerpii chętnie kupowano we Francji i w Wielkiej Brytanii, gdzie przedstawicielem marki Minerva został młody arystokrata i miłośnik motoryzacji Charles C. Rolls, który nieco później stworzył wraz z uzdolnionym konstruktorem Henry Royce’m, legendarną markę samochodów luksusowych. Rolls z powodzeniem sprzedawał Brytyjczykom Minervy oraz Minervetty, które z ceną 105 funtów szterlingów były wtedy najtańszymi czterokołowcami na Wyspach.

Minervy jeździły także po Polsce. Ten samochód (typ AN) wyprodukowany ok. 1928 roku – oczywiście z silnikiem o rozrządzie suwakowym – miał jakiś związek
Minervy jeździły także po Polsce. Ten samochód (typ AN) wyprodukowany ok. 1928 roku – oczywiście z silnikiem o rozrządzie suwakowym – miał jakiś związek z Twierdzą Modlin Fot. PD

CZYTAJ W AUTOSALONIE:

Pod koniec pierwszej dekady XX wieku Sylvan de Jong wykazał się znakomitym rozeznaniem w nowych trendach technicznych. Jako pierwszy europejski producent kupił licencję na silnik z tzw. rozrządem suwakowym, opracowanym przez Amerykanina Charlesa Y. Knighta. Nie miał on zaworów, które zastąpiły dwie współśrodkowe ruchome tuleje przesuwające się między tłokiem, a ścianą cylindra. W określonych położeniach okna wycięte w tulejach pokrywały się z oknami w ścianie cylindra zapewniając napełnianie przestrzeni nad tłokiem mieszanką paliwowo-powietrzną oraz usuwanie z cylindra spalin. Tulejami sterował skomplikowany system cięgieł napędzany od wału korbowego. Silnik systemu Knighta miał nieco większą moc od silnika z zaworami, pracował o wiele ciszej od nich i był niemal bezobsługowy. Ta ostatnia cecha była ważna dla producentów samolotów, dwie pierwsze docenili producenci samochodów luksusowych. Duże zużycie oleju silnikowego, który smarował i uszczelniał tuleje i spalał się podczas pracy silnika powodując obfite dymienie nie było w tamtych czasach istotną wadą. Nowy typ silnika zastosowany w modelu Minerva S okazał się sensacją Londyńskiego Salonu Samochodowego w roku 1908. Według powszechnej opinii wyznaczał najwyższe standardy cichej i spokojnej pracy.

Marka Minerva odrodziła się na kilka lat po II wojnie światowej. Oznaczano ją licencyjne Land Rovery produkowane w latach 50. Podobno były lepsze od
Marka Minerva odrodziła się na kilka lat po II wojnie światowej. Oznaczano ją licencyjne Land Rovery produkowane w latach 50. Podobno były lepsze od brytyjskiego oryginału… Fot. Joost J. Bakker

Jeden z pierwszych egzemplarzy kupił sam Henry Ford. Zakłady rozwijały się szybko, stając się z zatrudnieniem 1600 osób największym przedsiębiorstwem przemysłowym w Belgii. Już w roku 1910 wszystkie modele Minervy miały pod maską silniki z rozrządem suwakowym. Kupowali je od Belgów inni producenci, m.in. francuskie firmy Mors i Mathis. Napędzały także auta opancerzone walczące z wojskami kajzera w 1914 roku, zbudowane na podwoziu modelu 38CV. Jedyną techniczną modyfikacją było zastosowanie tzw. bliźniaczych kół przy osi tylnej. Osłonę załogi złożonej z 3-6 osób wykonano z 5-milietrowej blachy. Uzbrojenie stanowił karabin maszynowy Hotchkiss oraz broń strzelecka. Po wojnie służyły w armii belgijskiej aż do roku 1935!

CZYTAJ W AUTOSALONIE:

Głowa bogini zdobiąca korek chłodnicy w klasycznych samochodach Minerva
Głowa bogini zdobiąca korek chłodnicy w klasycznych samochodach Minerva

„Szalone Lata Dwudzieste” czyli okres powojennego boomu gospodarczego były złotą erą Minervy. To wtedy zyskała miano „samochodu królów i królowych”. Majestatycznymi autami, najczęściej karosowanymi w Paryżu w sławnej firmie Hibbard&Darrin jeździli m.in. monarchowie Belgii, Szwecji i Norwegii. Minervy chętnie kupowali brytyjscy arystokraci, bo były równie prestiżowe co Rolls-Royce’y, a nieco tańsze. Sporo samochodów z Anwerpii trafiało też do USA, gdzie rywalizowały z najdroższymi modelami Lincolna i Cadillaca. Ozdobą Salonu Paryskiego w październiku 1929 była imponująca Minerva 40 CV z prawie 4-metrowym rozstawem osi. Krach na nowojorskiej giełdzie, który właśnie wtedy nastąpił oznaczał nieco odroczony wyrok śmierci dla większości firm produkujących auta luksusowe. Minervy nie uratowało połączenie z inną belgijską firmą Imperia. Na krótko przed wybuchem II wojny światowej – i kolejnym naruszeniem przez Niemcy neutralności Belgii – sławna marka przestała istnieć.

1. Minerva 40 CV, egzemplarz wyprodukowany w roku 1932 z nadwoziem belgijskiej firmy Van den Plas. Polerowany mosiądz lśni jak złoto. Rozstaw osi – prawie cztery metry

Autosalon Marka Ponikowskiego: Minerva - bogini mądrości prz...

Jeden stał prawie dwie dekady w garażu, drugi znaleziono w krzakach, trzeci służył za taksówkę do zadań specjalnych. Mszczonowski zlot samochodów zabytkowych

WSZYSTKO DLA KIEROWCÓW:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki