Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa wystawa w Szpitalu Jerozolimskim w Malborku na 20-lecie współpracy przy ratowaniu zabytku. Tym razem o historii łowiectwa

Anna Szade
Anna Szade
W Szpitalu Jerozolimskim w Malborku można oglądać wystawę o łowiectwie. Na zdjęciu Gunter Dehnert, dyrektor Centrum Kultury Prus Wschodnich w Ellingen i Mariusz Rzepnikowski, który zrekonstruował strój średniowiecznego łucznika.
W Szpitalu Jerozolimskim w Malborku można oglądać wystawę o łowiectwie. Na zdjęciu Gunter Dehnert, dyrektor Centrum Kultury Prus Wschodnich w Ellingen i Mariusz Rzepnikowski, który zrekonstruował strój średniowiecznego łucznika. Anna Szade
W Galerii Nova w Malborku można oglądać wystawę "Na polowaniu w puszczy, w lesie i na bagnach. Z dziejów łowiectwa pomiędzy Wisłą i Niemnem". To kolejna ekspozycja, którą przygotowało Stowarzyszenie Wspierania Szpitala Jerozolimskiego przy współpracy z Centrum Kultury Prus Wschodnich w Ellingen.

Wystawa w Szpitalu Jerozolimskim. Przygotowują ją miłośnicy historii Malborka i regionu

To już tradycja, że Stowarzyszenie Wspierania Szpitala Jerozolimskiego w lipcu zaprasza mieszkańców Malborka na wystawę poświęconą historii miasta i regionu.

Wcześniej przygotowywaliśmy je sami, teraz korzystamy ze współpracy z Centrum Kultury Prus Wschodnich w Ellingen - mówi dr Klaus Hemprich, prezes Stowarzyszenia Wspierania Szpitala Jerozolimskiego.

Tym razem to "Na polowaniu w puszczy, w lesie i na bagnach. Z dziejów łowiectwa pomiędzy Wisłą i Niemnem". W wernisażu uczestniczyli przedstawiciele placówki z Ellingen: dyrektor Gunter Dehnert oraz autor wystawy, dr Wiesław Gogan.

To jest siódma lub ósma wystawa. Bardzo się cieszymy, że możemy je pokazywać w Malborku. To nie tylko ta myśliwska, ale były też inne historyczne tematy: o Górnych Prusach, dotyczące map, zakonu niemieckiego, o browarach i piwie w Prusach Wschodnich i nad Dolną Wisłą – wylicza dr Wiesław Gogan. - Chcielibyśmy kontynuować i coś w przyszły roku coś przywieziemy, prawdopodobnie będzie to ekspozycja poświęcona dziejom kolei na tym terenie.

Łowiectwo teraz to hobby. Jak wyglądał średniowieczny myśliwy?

Jak mówi dr Gogan, człowiek polował właściwie "od zawsze". Gdy posiadł ogień, potrzebował mięsa, czegoś do jedzenia.
- Na tych terenach mamy źródła informacji z czasów Prusów, czyli ludności, która zamieszkiwała tereny między Wisłą a Niemnem. Te informacje są dosyć skąpe, ale wiadomo, że Prusowie nie tylko byli rolnikami, nie tylko byli hodowcami czy zbieraczami, ale byli też myśliwymi. W tym czasie teren ten był pokryty w 80 proc. lasami. Oferował bardzo duże możliwości, jeśli chodzi o zwierzynę – opowiada dr Wiesław Gogan.

Co ciekawe, na wernisażu pojawił się Mariusz Rzepnikowski w dość oryginalnym stroju.

Reprezentuję łucznictwo średniowieczne, stąd ubiór łucznika z tego okresu. Łuk to narzędzie zafunkcjonowało dużo szybciej niż inne. Po kamieniu i po dzidzie, ludzie zaczęli używać łuku, więc właściwie zaczęło się, gdy tylko zeszliśmy z drzewa – usłyszeliśmy od Mariusza Rzepnikowskiego podczas krótkiej prezentacji.

Mariusz Rzepnikowski w stroju średniowiecznego łucznika.
Mariusz Rzepnikowski w stroju średniowiecznego łucznika. Anna Szade

Rekonstruktor bardziej znany jest w Malborku i regionie z zupełnie innej pasji.
- Łucznictwo jest odskocznią od żeglarstwa, które stało się moim zawodem. Jestem instruktorem. Zarazem jestem oficerem na Pogorii. Szkolę też dzieciaki z ośrodka wychowawczego, mam drewniane jednostki, pływam, robię rekonstrukcje i opowiadam o tym, co się działo na Zalewie Wiślanym, czyli Prusach Wschodnich w wiekach średnich – wylicza.

Od dawnych czasów w regionie od Wisły po Niemno polowano na wszystko, począwszy od turów i żubrów.

Tury szybko wyginęły, na zachodnim Pomorzu tur wyginął już w XIV-XV wieku, lepiej było na wschodzie, bo ok. XVII wieku. Wojny też robiły „czystkę” wśród zwierząt, bo najeźdźca starał się je wykorzystać, choćby po to, by wyżywić swoje wojska. Ale polowano też na niedźwiedzie, jelenie, sarny. To wszystko odbywało się do czasów, gdy zawitał tu zakon niemiecki, po polsku zakon krzyżacki i wtedy to łowiectwo zostało zorganizowane. Były reguły dla braci zakonnych, jak i dla mieszkańców państwa zakonnego. I te tereny: Malbork, Sztum, Elbląg po Olsztyn, po Lidzbark, były praktycznie użytkowane przez myśliwych, którzy musieli udostępniać to, co upolowali – opowiada historię w pigułce dr Wiesław Gogan.

Wystawa będzie dostępna w Szpitalu Jerozolimskim przez mniej więcej miesiąc.
- To pierwsza wystawa, która w zarysie pokazuje dzieje łowiectwa między Wisłą i Niemnem. Takiej wystawy jeszcze tutaj nie było. Tak jak nie ma całościowej publikacji na ten temat, są fragmentaryczne, które pokazują na przykład polowania w Puszczy Romnickiej. Moglibyśmy się też skupić na tym, co robili komuniści po drugiej wojnie światowej pod Olsztynem, gdzie był ośrodek dla dygnitarzy państwowej, gdzie polowano na zwierzynę, którą przywożono, ustawiano. Bywał tam Leonid Breżniew, Fidel Castro, Erich Honecker, Władysław Gomółka, Józef Cyrankiewicz czy generał Marian Spychalski. Jedyny z tych dygnitarzy, który nie polował, to generał Wojciech Jaruzelski – dzieli się ciekawostkami dr Gogan.

Sam nie jest myśliwym. Ale, jak wiadomo, to drogie hobby. Ma też coraz więcej krytyków, którzy podnoszą problem cierpienia zadawanego zwierzętom.
- Tylko jest druga strona medalu, że każdy nadleśniczy czy leśnicy powie, że w pewnym okresie trzeba na jego terenie trochę zwierzyny odstrzelić, chociażby dlatego, że jest chora, zaraża inną zwierzynę, a po drugie, chodzi o to, że jak mamy za dużo zwierzyny na jakimś terenie, to zaczynają się kłopoty z mieszkańcami. Mamy teraz problemy z wilkami i niedźwiedziami w Karpatach, na północy Polski, w okolicach Giżycka i Mrągowa, mamy niesamowity problem z łosiami – mówi dr Wiesław Gogan.

Podczas wernisażu krótki wykład na temat myślistwa w komturstwie malborskim wygłosił Adam Chęć ze Stowarzyszenia Wspierania Szpitala Jerozolimskiego.

Współpraca polsko-niemiecka dla ratowania zabytku. Zaczęło się 20 lat temu.

Takie wystawy to doskonały moment, w którym integrują się dwa narody: polski i niemiecki.

W tej współpracy z polską stroną mamy taką zasadę, że chodzi o zaprezentowanie kultury, która była na tych ziemiach i pielęgnacja tego, co zostało. Wiadomo, co zrobiły wojny. Ale czasami jest tak, że ktoś mieszka w jakimś budynku i nie wie, jak jego miasto wyglądało przed 1945 r. Więc takie publikacje, takie wystawy, przyczyniają się do uświadomienia obecnym mieszkańcom, jaką ta ziemia ma tradycję. I nie chodzi o tę sprzed 100 lat, ale tę z czasów Prusów, przez zakon krzyżacki, księstwo pruskie do współczesności – podkreśla dr Gogan.

Nie tylko wystawy integrują społeczności Polski i Niemiec. Przypomniał o tym burmistrz Marek Charzewski. Na wystawę przyjechali: założyciel Stowarzyszenia i Honorowy Obywatel Miasta Malborka dr Klaus Hemprich wraz z małżonką, Mathias i Joahim Eggert, synowie śp. Edwina Eggerta, byłego mieszkańca Malborka, który zainspirował innych do ratowania Szpitala Jerozolimskiego. Za swój wkład również otrzymał honorowe obywatelstwo miasta.

20 lat temu przy ul. Armii Krajowej 68 w Malborku stały ruiny zabytkowego budynku Szpitala Jerozolimskiego. Wtedy, patrząc na te ruiny, wydawało się, że uratowanie tego obiektu jest niemożliwe i za chwilę zniknie z krajobrazu miasta. Na szczęście pojawiło się trzech wspaniałych ludzi: dr Klaus Hemprich, Hans Kaltenecker i Edwin Eggert, którzy za cel swojego życia wzięli uratowanie tego miejsca – podkreślał podczas wernisażu Marek Charzewski.

W 2003 r., zostało utworzone Stowarzyszenie Wspierania Szpitala Jerozolimskiego Zakonu Niemieckiego, a w 2004 r. podpisana została umowa z miastem po to, by ratować zabytek.
- Potrzebne były do tego pieniądze, więc rozpoczęły się zbiórki, zarówno poprzez niemiecki rząd, środki unijne, zbiórki prowadzone przez mieszkańców, to dało efekt uratowania tego budynku. 23 lipca 2007 r. został otwarty Szpital Jerozolimski. Odbyła się pierwsza wystawa, na której pokazano działania rekonstrukcyjne obiektu oraz opisano dzieje szpitalnictwa w mieście. Od tego czasu co roku odbywają się wystawy, dzięki pomocy muzeów niemieckich i innych instytucji – wspominał Marek Charzewski, składając podziękowania i życzenia na kolejne lata w imieniu mieszkańców, swoim i władz miasta.

O oprawę muzyczną wernisażu zadbali członkowie zespołu Amber Chant.

Jesteśmy grupą malborczyków, którzy bardzo lubią śpiewać. Postaraliśmy się w naszym repertuarze znaleźć kilka pieśni, które są związane z łowami – mówił przed minikoncertem Piotr Piesik, jeden z członków grupy.

Swoje wiersze związane z tematyką myśliwską odczytał także Stanisław Orłowski z Malborka, członek Polskiego Związku Łowieckiego, organizacji, która obchodzi 100-lecie działalności.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki