Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podobieństwo mężczyzn widzianych w miejscu zaginięcia Iwony Wieczorek i zabójstwa Izy z Gdyni?

Dorota Abramowicz
Dwie sprawy - zaginięcie w lipcu 2010 r. Iwony Wieczorek i zamordowanie w sierpniu 2011 r. trzynastoletniej Izy z Gdyni - okrywa tajemnica. Do tej pory nie wiemy, co stało się z Iwoną, wracającą z sopockiej dyskoteki wzdłuż jelitkowskiej plaży do domu. Nie udało się także zatrzymać zabójcy gimnazjalistki z gdyńskiej Dąbrowy. Nasz czytelnik zwrócił uwagę na podobieństwo mężczyzn widzianych w miejscu zaginięcia Iwony Wieczorek i zabójstwa Izy z Gdyni.

W ubiegłym tygodniu na łamach "Dziennika Bałtyckiego" pojawiły się osobne publikacje, w których wracaliśmy do bulwersujących zagadek kryminalnych. Tekst o zaginięciu Iwony ilustrowany był zdjęciem, przedstawiającym ostatni zapis monitoringu, zarejestrowany przy wejściu nr 63 na plażę w Jelitkowie.

Na zdjęciu tym widać mężczyznę z ręcznikiem (jego tożsamości do tej pory nie ustalono) idącego za zaginioną dziewczyną. Według jednego ze świadków, przesłuchanego przez prokuraturę, "mężczyzna z ręcznikiem" miał rankiem 17 lipca 2010 r. rozmawiać na ławce z Iwoną Wieczorek. Świadek widział, jak mężczyzna ruszył potem w stronę plaży, a Iwona - w kierunku Gdańska.

Obok tekstu o zabójstwie Izy zamieściliśmy portret pamięciowy mężczyzny, widzianego w dniu śmierci dziewczyny w pobliżu giełdy przy ul. Rdestowej. Mimo wielokrotnych publikacji w mediach, szpakowatego mężczyzny nie udało się zidentyfikować.
W dniu publikacji odebraliśmy telefon od Czytelnika.

- Czy policja zwróciła uwagę na podobieństwo obu mężczyzn? - zapytał pan Grzegorz z Oliwy. - Mają podobny kształt twarzy, jasne, krótkie włosy. Czy przyjmuje się wersję, że może to być ten sam człowiek? A jeśli nie, czy jest szansa na wykonanie badań porównawczych obu portretów?

Postanowiliśmy to sprawdzić. Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku: - Podobieństwo? Mało prawdopodobne - słyszymy nieoficjalnie. Obu portretów na pewno nie porównywano w Gdańsku. Badania antroposkopijne, dzięki którym można by było zestawić obraz mężczyzny z zapisu monitoringu z portretem pamięciowym, wykonuje niewiele placówek w kraju. W tym Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji. Problemem - jak słyszę od specjalistów - jest jednak jakość samego materiału, którego można użyć do badań.

Portret pamięciowy szpakowatego mężczyzny, widzianego przy ul. Rdestowej, został wykonany na podstawie opisu zaledwie jednego świadka. Chociaż przypomina zdjęcie i przy jego tworzeniu wykorzystano najnowocześniejszy sprzęt, nie wiadomo, na ile jest on podobny do oryginału.

Jeszcze trudniejsze byłoby rozpoznanie "mężczyzny z ręcznikiem". Im gorsza jest jakość zapisu monitoringu, tym mniejsze szanse na zidentyfikowanie rysów twarzy nagranych osób.

- To, co amerykańscy filmowcy pokazują w serialach o CSI w Nowym Jorku czy Las Vegas, można między bajki włożyć - mówi mł. insp. Janusz Skosolas, naczelnik laboratorium kryminalistycznego KWP w Gdańsku. - Kolejne powiększanie i zbliżanie fragmentów zdjęć, identyfikacja ludzi i przedmiotów na podstawie odbicia od oka, to totalna bzdura.

Każdy obraz rozkłada się w piksele. Twarz zarejestrowana z dużej odległości może obejmować kilkanaście, kilkadziesiąt i więcej pikseli, albo tylko jeden piksel, którego już nie jesteśmy w stanie bardziej "wyostrzyć". I nie można mówić, że Amerykanie mają lepszy sprzęt i możliwości, bo nasz sprzęt niczym nie odbiega od tego, którym posługują się prawdziwi pracownicy laboratoriów kryminalistycznych w USA.

Mimo wielu prób twarz człowieka z zapisu monitoringu po powiększeniu przypomina plamę. Jak wobec tego można wykorzystać rozmazany wizerunek "mężczyzny z ręcznikiem"? Specjaliści z CLKP mogą spróbować dokonać pomiaru cech antropometrycznych, czyli ocenić w przybliżeniu wielkość poszczególnych elementów twarzy (nos, oczy, brwi, usta, uszy) oraz odległość między nimi.

Potem, korzystając z portretu pamięciowego mężczyzny, poszukiwanego do sprawy Izy, musieliby porównać proporcje obu twarzy. Jest to jednak metoda pozaprocesowa, która nie może przełożyć się na dowód w sądzie. Trudno przesądzić, czy warto wykonywać tak skomplikowane i niedające wielkich szans na rozwiązanie obu zagadek badania. Jeśli jednak - po ocenie specjalistów - pojawi się choć cień prawdopodobieństwa, że w miejscach, gdzie ostatnio widziano Iwonę i Izę, pojawił się ten sam człowiek, warto chyba podjąć takie ryzyko.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki