NIK zarzuca Elżbiecie Rogali-Kończak spowodowanie znacznej szkody w majątku gminy. Miało to nastąpić na skutek sprzedaży bez przetargu działek należących do miasta. A jako że wcześniej sprawa dwukrotnie trafiała do prokuratury i dwukrotnie była umarzana, NIK wykorzystała możliwość skierowania bezpośrednio do sądu tzw. subsydiarnego aktu oskarżenia, a więc złożenia go z pominięciem prokuratury.
Od czasu przesłania aktu do sądu minęły już prawie dwa miesiące, a tymczasem nie ma nawet wyznaczonego pierwszego terminu rozprawy. Co więcej, burmistrz oficjalnie nic o tym nie wie, bo nie otrzymała jeszcze odpisu aktu, choć wymaga tego procedura. - Do dzisiaj nic nie dostałam - przyznaje burmistrz Elżbieta Rogala-Kończak.
Jak to możliwe? Początkowo sąd tłumaczył się brakami formalnymi i z tego powodu odesłał dokument do Izby. W praktyce chodziło tylko o dostarczenie pełnomocnictwa do reprezentowania Najwyższej Izby Kontroli w sądzie.
We wrześniu stosowny dokument został przesłany, a mimo to sprawa się przewleka. Sąd podaje kolejny powód - w ubiegłym tygodniu zwrócił się do słupskiej prokuratury, która jako ostatnia umorzyła postępowanie, o nadesłanie akt śledztwa.
- Dokumenty jeszcze do nas nie wpłynęły - mówi Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Co ciekawe, słupska Prokuratura Rejonowa zamierza uczestniczyć w sprawie. - Oświadczenie na ten temat otrzymaliśmy jeszcze we wrześniu - mówi sędzia Adamski.
Dlaczego? Takie polecenie Słupsk dostał od Prokuratury Okręgowej.
- Więcej powiedzieć nie mogę - odpowiada zapytany o to Dariusz Iwanowicz, prokurator rejonowy w Słupsku.
Przypomnijmy, że Prokuratura Rejonowa w Słupsku umorzyła w czerwcu tego roku prowadzone śledztwo, choć stwierdziła, że miała miejsce znaczna szkoda majątkowa - takie sformułowanie znalazło się w uzasadnieniu umorzenia postępowania.
W sprawie powołano biegłego, który zajął się oszacowaniem wartości działek na dzień ich sprzedaży i z uwzględnieniem przeznaczenia nieruchomości pod automatyczną stację paliw. Biegły stwierdził, że są one warte 413 500 zł, choć urząd sprzedał teren za 170 800 zł.
- Różnica wynosi 242 700 zł, co stanowi znaczną szkodę majątkową - stwierdziła prokuratura, jednocześnie dodając, że za niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, a takim jest burmistrz, grozi do 3 lat więzienia. I z tego właśnie powodu sprawa przedawniła się po 5 latach od chwili zdarzenia, czyli popełnienia ewentualnego przestępstwa.
Ostatecznie prokuratura stwierdziła, że "powstanie jakiejkolwiek szkody majątkowej jest wysoce wątpliwe", a NIK wysłała subsydiarny akt oskarżenia bezpośrednio do sądu. W Wejherowie sędziowie muszą zapoznać się z aktami, wysłać do burmistrz odpis aktu, wyznaczyć termin i dopiero wówczas wezwać świadków na rozprawę.
O co chodzi w "sprawie Neste"?
W 2005 roku Elżbieta Rogala-Kończak, burmistrz Rumi, sprzedała trzy działki gminne za 170 tysięcy zł.
Sedno sprawy polega na tym, że sprzedaż nastąpiła bez organizowania przetargu. Przedsiębiorca, który kupił teren, dwa dni później odsprzedał go - już za ponad 600 tysięcy złotych - korporacji, która postawiła tam stację paliw. W 2009 roku - po zawiadomieniu Rady Miejskiej - kontrolę w tej sprawie podjęła Najwyższa Izba Kontroli. Funkcjonariusze stwierdzili, że mogło dojść do niegospodarności. Pod uwagę wzięli m.in. wycenę nieruchomości na dzień sprzedaży działek, z której wynikało, że teren był warty znacznie więcej niż kwota, za którą został sprzedany. Najwyższa Izba Kontroli skierowała zawiadomienie do prokuratury. Ta sprawę zbadała i umorzyła. NIK odwołała się od tego orzeczenia. Również za drugim razem sprawa została umorzona. W tej sytuacji NIK wystosowała do Sądu Rejonowego w Wejherowie tzw. subsydiarny akt oskarżenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?