Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabija nas codzienna gonitwa. Nie pozwólmy, by nas zgnębiła

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Potencjalnemu samobójcy za dwa, trzy, cztery dni od zgłoszenia problemu, pomoc już może nie być potrzebna...
Potencjalnemu samobójcy za dwa, trzy, cztery dni od zgłoszenia problemu, pomoc już może nie być potrzebna... pixabay
Podstawowym źródłem zjawiska samobójstwa jest słaba kondycja psychiczna naszego społeczeństwa. Ludzie są „wymęczeni”, coraz bardziej wręcz, codziennym, zwykłym życiem - mówi Ryszard Jabłoński z Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego, wykładowca akademicki, ekspert Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Samobójstwo rozszerzone czy bardziej właściwie - zabójstwo suicydalne - czym jest to zjawisko? Wiemy o coraz częstszych w Polsce przypadkach samobójczych śmierci wraz z poprzedzającymi je morderstwami…

Mówimy o takim zachowaniu samobójczym, w którym osoba odbierająca sobie życie, wcześniej jednak dokonuje zbrodni - uśmierca innych ludzi. Często są one planowane, np. przez osoby, które wyimaginowały sobie, że nie mogą zostawić swoich bliskich przy życiu, bo ich urojenia wskazują, że coś im zagraża, że nie poradzą sobie, gdy ich nie będzie na świecie. Sprawcy zatem zabijają swoją rodzinę, bardzo często są to żona, dzieci, a następnie sami popełniają samobójstwo. Niemałą rolę w planowaniu takiego aktu odgrywają zaburzenia, choroby psychiczne. Obserwowaliśmy też niedawno przypadek z Poznania, gdy mężczyzna, który zastrzelił mężczyznę związanego z jego byłą partnerką, odebrał sobie życie. Bywają też sytuacje, w których dopiero po akcie agresji zabójca, przestępca uświadamia sobie, co zrobił. I w desperacji, swego rodzaju zrozumieniu takiego czynu, odbiera sobie życie.

Lub chce uniknąć kary…

Oczywiście. Warto natomiast powiedzieć, że często w takich przypadkach, gdy mówimy o tego typu zdarzeniach, np. w relacjach medialnych, osoby, które wcześniej zostały zabite przez człowieka, który następnie odebrał sobie życie, są również traktowane jako samobójcy. To jest oczywiście błąd, bo osoby takie są ofiarami zabójstwa. Uważam, że kwestia nomenklatury jest bardzo ważna. W funkcjonującym w społecznym, potocznym ujęciu określeniu „samobójstwo rozszerzone” brakuje wyraźnego dookreślenia - chodzi przecież o „samobójstwo rozszerzone o zabójstwo”. Możemy mówić także o samobójstwie agresywnym, bo osoba, planująca odebrać sobie życie, chce także zabić kogoś innego. W Polskim Towarzystwie Suicydologicznym staramy się tę nomenklaturę porządkować.

Możemy mówić o fali samobójstw agresywnych w Polsce?

W skali zachowań samobójczych, których liczba w ostatnich latach rośnie, nie jest ich bardzo dużo. Jednak, niestety, tendencja jest wzrostowa.

Dlaczego ludzie popełniają samobójstwa?

Z bardzo wielu przyczyn. Natomiast podstawowym źródłem zjawiska samobójstwa jest słaba kondycja psychiczna naszego społeczeństwa. Ludzie są „wymęczeni”, coraz bardziej wręcz, codziennym, zwykłym życiem. Nie umiemy wypoczywać, nie dbamy o kondycję psychiczną. Nie relaksujemy się, co wpływa negatywnie na zachowanie higieny psychicznej. Różnica między ilością pracy a wypoczynkiem jest tak duża, że ludzie nie mają nawet czasu myśleć o relaksie. Kolejną, ważną kwestią - co bardzo często postrzegam w naszym społeczeństwie - są problemy, jakie ludzie mają z kontrolą emocji i radzeniem sobie z nimi. One się pojawiają w naszym życiu, od najłatwiejszych do tych najbardziej skomplikowanych, trudnych. I jest to rzecz normalna. Natomiast my radzimy sobie z nimi coraz gorzej, albo w ogóle sobie z nimi nie potrafimy radzić. I kolejna rzecz - mamy, delikatnie mówiąc, zapaść w psychiatrii. Osoby w kryzysie muszą czekać na wizytę u specjalisty tygodniami, miesiącami. Tymczasem one, zwłaszcza te z problemem suicydalnym, powinny mieć zapewnioną pomoc natychmiast. Bo potencjalnemu samobójcy za dwa, trzy, cztery dni od zgłoszenia problemu, pomoc już może nie być potrzebna. Mówimy o kryzysie, który ma bardzo intensywny wpływ na człowieka. On powoduje bardzo duże zawężenie poznawcze. Osoba zmagająca się z nim nie widzi innego wyjścia z sytuacji niż odebranie sobie życia. Nazywamy to często myśleniem tunelowym, postrzeganie świata przez takich ludzi jest bardzo wąskie.

Wspominał pan także o dużej roli zaburzeń psychicznych, depresyjnych, które trapią potencjalnych samobójców, w tym i tych agresywnych.

Owszem. I trzeba, niestety, zwrócić uwagę, że mamy w naszym społeczeństwie coraz więcej osób z zaburzeniami depresyjnymi, które nie są leczone. A nie jest żadną tajemnicą, że nieleczone, niekontrolowane stany depresyjne mogą się przekształcić w bardzo poważne, głębokie zaburzenie, pełnoskalową chorobę mogącą skutkować zachowaniami samobójczymi. Dlatego każda osoba, która odczuwa obniżony nastrój, powinna szukać pomocy u specjalisty.

Mówi pan o wizytach u specjalistów, o niedobrej kondycji psychicznej naszego społeczeństwa, o tym, że codzienność staje się przytłaczająca, gdy nie zachowujemy balansu między obowiązkami a relaksem. Ale zachowanie wewnętrznego spokoju nie jest prostym zadaniem.

Odpowiedzią są relacje międzyludzkie. Obserwujemy, że brak bezpośrednich kontaktów między ludźmi wpływa wyraźnie na psychofizyczny kryzys. A mamy dziś rozmowy za pośrednictwem internetowych komunikatorów, spotkania online… Tyle że nie jest to rozmowa wprost, „bycie ze sobą”. A to jest ważne, bo nie ma nic cenniejszego dla naszej psychiki od bezpośredniego spotkania, wspólnego wyjścia z przyjaciółmi, rozrywki, posiadania hobby czy uprawiania jakiejś dyscypliny sportowej. I tak, jest to trudne. Ale jest także bardzo ważne, bo choć żyjemy w czasach wielkiej gonitwy, musimy pracować, zarabiać, to musimy także znaleźć sposób, by ta gonitwa nas nie zgnębiła.

A upowszechnienie wiedzy psychologicznej w społeczeństwie? O takich mechanizmach, o których pan mówi, wiedzę mają pewnie pasjonaci albo ci, którzy mieli psychologię na studiach…

Zgadza się. Prowadzę szkolenia dla różnych grup zawodowych, ale także specjalne zajęcia dla psychologów, pedagogów, lekarzy. Pytam zawsze uczestników, czy mieli do czynienia z jakimkolwiek przedmiotem związanym z samobójstwami. Odpowiedź poniekąd z góry znam. Jest negatywna. Wiem, że suicydologia, jej fragmenty, są na psychologii klinicznej. O samobójstwach trochę się już mówi, ale tego wszystkiego jest za mało. Co cieszy, na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie mam na wydziale lekarskim przedmiot „Diagnoza zachowań samobójczych w medycynie”. Przyszłych lekarzy uczę, jak rozpoznawać osoby w kryzysie samobójczym, jak z nimi postępować, pokierować. Dzięki takiej wiedzy ktoś, kto nie jest lekarzem psychiatrą, tylko np. internistą, będzie umiał rozpoznać, czy zachowania człowieka, jego pacjenta, znajdującego się w kryzysie, zagrażają jego życiu lub zdrowiu. Przyznam, że studenci medycyny lubią ten przedmiot. Jest to temat, który ich interesuje. To jest poniekąd przykład tego, o czym pan mówił, tak zwanej psychoedukacji. Takie informacje na temat samobójstw przydałyby się każdemu. I tu widzę też ważną rolę mediów. Kiedy mówiłem, że nomenklatura jest ważna, miałem na myśli właśnie dziennikarzy informujących o przypadkach samobójstw. Chodzi o to, by robić to w sposób umiejętny, wiedzieć, jak pisać o samobójstwach. Dziennikarze, autorzy mają ogromny wpływ na profilaktykę zachowań samobójczych. Tu wielką rolę odgrywa tzw. efekt Wertera.

Czyli naśladownictwo, powielanie zachowań samobójczych, m.in. pod wpływem informacji medialnych czy wcześniejszych przypadków odebrania sobie życia w danej rodzinie.

Tak. To bardzo ważna kwestia, o której wiemy, która jest udokumentowana. Osoby, będące w kryzysie psychicznym, pod wpływem informacji medialnych o skutecznym zamachu na własne życie przez kogoś innego, uznają bardzo często, że jest to i dla nich jedyne wyjście z trudnej sytuacji. Uzyskują tak zwany społeczny dowód słuszności. Ważne jest zatem, by informacje, o których mówimy, były skonstruowane w sposób odpowiedzialny, wyważony, z zachowaniem odpowiedniej wiedzy, skonsultowane z nami. Nam, suicydologom, bardzo zależy na kontakcie z dziennikarzami, na konsultowaniu materiałów, jesteśmy do dyspozycji 24 godziny na dobę. Jest również i inne ważne narzędzie, które mam nadzieję, że i w tym materiale zostanie zastosowane. Chodzi mianowicie o tzw. ramkę pomocową, którą należy publikować przy artykułach związanych z tematem zachowań samobójczych. By ci, którzy przeżywają różnego rodzaju psychiczne kryzysy, mieli od razu numer telefonu, adres mailowy itd., pod którymi mogliby uzyskać natychmiastową pomoc, wsparcie.

Jak rozpoznać osobę, która pogrążona jest w kryzysie mogącym zakończyć się samobójczą próbą?

Schemat takich zachowań jest wyraźny. Takie osoby „zawieszają” się, mają nieobecny wzrok, są jakby „odrealnione”, apatyczne, mało dynamiczne, bierne. Często powtarzają, że mają wszystkiego dość, że nic im w życiu nie wychodzi, że „ja tego nie przeżyję”, że „chciałbym zasnąć i już się nie obudzić”. To są już poważne symptomy kryzysu. I sygnały alarmowe. Ludzie, którzy chcą odebrać sobie życie, często o tym mówią, tyle że nie wprost - niemal nikt nie mówi „chcę się zabić”. Statystycznie na dziesięciu samobójców ośmiu w jakiś sposób informuje swoje otoczenie, że coś się z nimi dzieje. Oczekują pomocy, chcą, by ich stan się zmienił. I można łatwo takie sygnały odczytać. Nie trzeba być ekspertem, by pierwsze wsparcie im zapewnić. Trzeba taką osobę otoczyć opieką - wysłuchać jej, zauważyć jej problemy. Warto podjąć inicjatywę - tego naszego kolegę, znajomego, bliskiego zabrać do specjalisty, zadzwonić, podkreślić, że się z nim w tym gabinecie będzie. Warto zapewnić im poczucie, że zależy nam na nich, że nie są sami. Potrzeba prostych, szczerych słów - „dobrze, że się podzieliłeś tym problemem”, „jesteś ważny”, „zróbmy coś, by ten kłopot rozwiązać”.

Weźmy przykład przedstawicieli zawodów narażonych na ekstremalne sytuacje stresowe, np. żołnierzy czy policjantów, którzy mają w dodatku dostęp do broni. Co prawda mają zapewnioną opiekę psychologiczną „z automatu”, ale pytanie, czy w takich środowiskach pójście do psychologa, nawet z PTSD, nie będzie uznawane za słabość…

Dodałbym jeszcze lekarzy czy ratowników medycznych… Zgadzam się, że schemat „silnego faceta, radzącego sobie z problemami samotnie”, „nieokazującego słabości” może stanowić pułapkę. To dlatego liczba zachowań samobójczych, porównując populację kobiet i mężczyzn, jest u mężczyzn sześcio-, siedmiokrotnie częstsza. Tymczasem każdy z nas, nawet najtwardsi faceci, mają prawo do emocji i słabości. I rozwiązywanie problemu - poszukiwanie pomocy, pójście do specjalisty, udział w grupach terapeutycznych, gdy przestaję sobie radzić, jest jednym z czynników chroniących. Bo sposoby wyjścia z kryzysu istnieją. A wyjście z niego buduje nasze tzw. zasoby psychologiczne, krótko mówiąc, psychiczną odporność. W sytuacjach pojawiania się kolejnych kryzysów owe zasoby sprawiają, że jesteśmy silniejsi.

Czy można było zapobiec sytuacji z czerwca tego roku, gdy kobieta wyrzuciła za burtę promu do morza swojego autystycznego syna, a potem skoczyła zaraz za nim?

Ewidentnie istnieje u nas problem wsparcia rodzin, często samotnych kobiet, które biorą na siebie ciężar wychowywania dzieci z problemami zdrowotnymi, cierpiącymi. Swoją drogą, dziwię się, że gdy w związku pojawia się dziecko z problemami zdrowotnymi, wychowawczymi, mężczyźni tchórzą, uciekają, zostawiając cały ten ciężar na barkach kobiety. I one są pod przysłowiową ścianą - finansową, ekonomiczną, psychiczną, fizyczną, od której nie mają jak się odbić. Nie chciałbym bawić się w politykę, ale uważam, że takie osoby powinny mieć ze strony państwa zapewnione, obok innych systemowych rozwiązań, bardzo dobre zaplecze socjalne, ekonomiczne - byłby to solidny fundament społecznego wsparcia dla osób poświęcających de facto swoje życie. Być może owa kobieta z promu stała i przed takim, finansowym dylematem. I ta kwestia mogła doprowadzić do momentu absolutnego przesilenia, zawężenia poznawczego - nikt przy zdrowych zmysłach nie podejmuje przecież podobnych działań. A ona tylko w samobójstwie rozszerzonym o zabójstwo widziała sposób na zakończenie swojego psychicznego bólu, cierpienia.

Jeżeli przeżywasz trudności i myślisz o odebraniu sobie życia lub chcesz pomóc osobie zagrożonej samobójstwem, pamiętaj, że możesz skorzystać z bezpłatnych, całodobowych numerów pomocowych:

  • 800-70-22-22 - (Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym)
  • 800-12-12-12 - (Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka)
  • 116-111 - (Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży)
  • 116-123 - (Telefon wsparcia emocjonalnego dla dorosłych)
  • 112 - (Numer alarmowy w sytuacjach zagrożenia życia). Inne numery telefonów pomocowych znajdziesz tu:
  • www.zapobiegajmysamobojstwom.pl, www.zwjr.pl/bezplatne-numery-pomocowe, www.pokonackryzys.pl
od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki