Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więzienie dla seryjnego podpalacza aut z Gdańska [ZDJĘCIA]

Jacek Wierciński
Wyrok ws. podpalacza z Gdańska zapadł 3 marca
Wyrok ws. podpalacza z Gdańska zapadł 3 marca Przemek Świderski
34-letni Marcin W., który przyznał się, że jednej wrześniowej nocy 2014 roku podkładał ogień powodując pożary 21 samochodów na gdańskim Suchaninie i Siedlcach, a wcześniej był już karany za podobne czyny został w czwartek skazany na 4 lata i 4 miesiące pozbawienia wolności, naprawę kilkuset tysięcy złotych szkód i przepadek... zapalniczki. Wyrok nie jest prawomocny, ale wszystko wskazuje, że mężczyzna spędzi za kratami łącznie prawie 5 lat.

W czwartek sąd uznał, że W. jest winny podpalenia 19 aut (2 dodatkowe zajęły się od tych, pod które podłożył ogień) oraz tego, że uderzając pałką i kijem od szczotki dwukrotnie spowodował „obrażenia do 7 dni” u matki – alkoholiczki. Jak się okazało tylko około połowy samochodów była ubezpieczona. Skazany ma teraz oprócz odbycia kary więzienia również naprawić szkody płacąc pokrzywdzonym i towarzystwom ubezpieczeniowym ponad 400 tysięcy złotych.

Czytaj też: Proces seryjnego podpalacza aut z Gdańska. W czwartek usłyszeliśmy mowy końcowe

Przed ogłoszeniem wyroku sędzia odczytał protokół z przesłuchania oskarżonego w toku śledztwa: - Matka zniszczyła mi życie. Te podpalenia to było wołanie o pomoc. Ostatnie 4 lata to było piekło na ziemi. Mam nadzieję, że ci ludzie mi wybaczą. Może pójdę do szpitala psychiatrycznego i to mi pomoże - mówił W., który przyznał, że „ćpa rzadko, bo go na to nie stać”.

- Wina oskarżonego nie budziła wątpliwości. To nie był akt desperacji a akt frustracji, a to dwie zupełnie inne rzeczy. Oskarżony miał trudną sytuację, ale jest dorosłym człowiekiem - powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Wojtaszko z Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe. Uznał jednak, że choć udowodniono, że kobieta została przez niego dwukrotnie pobita, formalnie do znęcania się nie doszło. Jak bowiem zaznaczył – konflikt oskarżonego z matką był dwustronny. Na korzyść podpalacza przemawiał również fakt, że przyznał się do winy. - To nie policja ustaliła sprawcę. Jedynym dowodem był tylko oskarżony i jego wyjaśnienia. To oskarżony przyznał się do podpaleń. Nagrania monitoringu są bardzo kiepskiej jakości i nie umożliwiały identyfikacji. Jedynym i wyłącznym dowodem był tylko oskarżony i jego wyjaśnienia - dodał.

Ze zrekonstruowanego przebiegu wydarzeń wynika, że W. w dniu poprzedzającym nocne podpalenia ukradł pizzę i 2 butelki wódki, które wypił z kolegami. Wcześniej miał pracę w branży energetycznej, ale z tej pracy zrezygnował. Jak zaznaczył sędzia 34-latek mógł znaleźć pracę: - Jemu w życiu nic nie wyszło bo oskarżony nic nie zrobił, żeby mu w życiu wyszło – powiedział w uzasadnieniu Andrzej Wojtaszko. W poczet kary zaliczył tymczasowe aresztowanie, które trwało łącznie niemal półtora roku. Orzekł wobec mężczyzny również „przepadek mienia w postaci zapalniczki”.

Czytaj też: Gdańsk. Podpalenia ponad 20 samochodów były „wołaniem o pomoc”? Wyrok w czwartek

Kluczową rolę w sprawie podpaleń samochodów, które jednej nocy doprowadziły do zniszczenia 21 aut wycenianych na około pół miliona złotych odegrała właśnie toksyczna relacja Marcina W. z matką: prokurator przekonywał, że to syn znęcał się nad kobietą, obrońca - że to ona znęcała się nad W. Psychiatrzy uznali W. za poczytalnego, ale dostrzegli u niego całą listę zaburzeń, m.in. narcyzm oraz niedojrzałość emocjonalną.

Według oskarżycielki Aleksandry Malinowskiej-Bizon z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz 34-latek miał w sobie żal do wszystkich „nienawiść do całego świata”. Podpaleń, dla których „nie było żadnych okoliczności łagodzących” miał dokonywać z tzw. niskich pobudek. Dla W. prokurator zażądała dla 4 lat i 8 miesięcy więzienia za zniszczenie mienia w wielkich rozmiarach oraz znęcanie się na matce.

Z kolei aplikant adwokacki Paweł Świder przekonywał, że to właśnie matka alkoholiczka, po tym jak wprowadziła się do 30-letniego wówczas, porzuconego przez nią w dzieciństwie oskarżonego wyrządziła mu krzywdę i doprowadziła do desperacji, której efektem były podpalenia stanowiące rodzaj wołania o pomoc.

- To, co ja przeszedłem, to trudno opisać. Chciałbym mieć w przyszłości szansę na normalne życie - powiedział w ostatnich słowach przed wyrokiem Marcin W.

Wcześniej - niespełna pół roku temu W. został skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat za spalenie 10 aut w latach 2008-12, a w minionym roku usłyszał też wyrok za kradzież prądu. W prokuraturze toczy się również kolejne dochodzenie w sprawie rzekomego wyłudzenia przez niego „usług telekomunikacyjnych”. Dziś pewne jest to, że mężczyzna, który już odsiedział w areszcie ok. 1,5 roku za kratami spędzi kolejne 3 lata. Odrębnym postanowieniem sąd podejmie decyzję w sprawie bardzo prawdopodobnego "odwieszenia" 2-letniej kary więzienia za podpalenia z lat 2008-12 - wówczas odsiadka 34-latka przedłuży się do ok. 5 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki