Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka bitwa o Charków może przesądzić wynik wojny Rosji z Ukrainą. Putin zaryzykuje?

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Obecnie w kierunku Charkowa Rosjanie nacierają na ukraińską linię obronę wzdłuż rzeki Oskoł
Obecnie w kierunku Charkowa Rosjanie nacierają na ukraińską linię obronę wzdłuż rzeki Oskoł Sztab Generalny SZ Ukrainy/Facebook
W ostatnim czasie pojawiło się dużo spekulacji, że kolejnym decydującym polem starcia w wojnie Rosji z Ukrainą będzie Charków. Politycy rosyjscy grożą, a ci ukraińscy alarmują. Czy takie zderzenie armii obu państw jest realne? Większość ekspertów wątpi, wskazując, że od początku wojny wojska rosyjskie nie przeprowadziły operacji równej pod względem skali szturmowi lub okrążeniu Charkowa. Ale kto wie, co kryje się w głowie Putina?

Frontalnego ataku na Charków próbowano już w lutym 2022 r. Nieskutecznie. Pojedyncze oddziały rosyjskich sił specjalnych bez przeszkód wjechały na ulice drugiego pod względem wielkości miasta Ukrainy. Zostały jednak szybko namierzone i zniszczone. Później, po kilku miesiącach, ukraińska armia odepchnęła Rosjan z przedpola Charkowa. Stosunkowo spokojnie było na tym froncie przez ponad półtora roku.

Rosyjskie drony nad Charkowem

W czwartek wieczorem Rosjanie ponownie zaatakowali z powietrza Charków. W ostatnim czasie armia rosyjska wzmogła ataki na miasto, zwłaszcza na cele cywilne. Charków został niemal całkowicie pozbawiony prądu po największym zmasowanym ostrzale systemu energetycznego 22 marca. 1 kwietnia mer miasta Ihor Terechow powiedział, że prawie cała krytyczna infrastruktura energetyczna w Charkowie została już zniszczona. Co chwila zawieszane jest kursowanie metra. Ponad 150 000 z ok. 1,3 mln mieszkańców pozostaje bez dachu nad głową.

Szef charkowskiej administracji obwodowej Ołeh Syniehubow podkreślił, że wojsko codziennie pracuje nad wzmocnieniem obrony miasta. Parę dni temu dodał, że Rosjanie wcześniej wyznaczyli sobie terminy, aby okrążyć Charków. Teraz szef biura prezydenta Ukrainy Andrij Jermak mówi w wywiadzie dla portalu Politico, że w maju lub czerwcu Rosja prawdopodobnie przeprowadzi dużą ofensywę na Charków. - Wiemy, że Putin przygotowuje nową falę mobilizacji i uważamy, że nowe operacje kontrofensywne Rosjan mogą rozpocząć się pod koniec maja lub na początku czerwca. Oczywiście powinniśmy być na to gotowi - powiedział Jermak. Kilka dni wcześniej jego szef, Wołodymyr Zełenski powiedział wprost: 1 czerwca Putin ogłosi kolejną mobilizację, ściągając do wojska 300 000 ludzi.

I Zełenski, i jego prawa ręka, liczą , że już za kilka dni - w końcu - przez Kongres USA przejdzie blokowany dotąd przez republikanów pakiet wojskowej pomocy dla Ukrainy o wartości 60 mld dolarów. Czy właśnie ostrzeżenia przed utratą Charkowa są elementem informacyjnej ofensywy Kijowa mającej przekonać partię Trumpa do odblokowania pomocy, której brak wyraźnie odbija się na sytuacji armii ukraińskiej na froncie? Bo większość ekspertów wątpi, by Rosja spróbowała zdobyć Charków.

Mobilizacja i ofensywa?

28 marca „The Economist” napisał, że Rosja może rozpocząć nową wielką ofensywę od początku lata, a zdolność Ukrainy do powstrzymania jej tym razem wygląda na "znacznie mniej pewną". 23 marca amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) napisał, że wojska Rosji prawdopodobnie będą kontynuować operacje ofensywne do wiosny 2024 roku i przygotowywać się do letniej ofensywy.

Dzień wcześniej dowódca ukraińskich sił lądowych, gen. Ołeksandr Pawluczuk, powiedział, że Rosja tworzy zgrupowanie liczące ponad 100 000 żołnierzy i nie można wykluczyć nowej ofensywy wroga latem. Według niego rosyjskie plany nie są nam znane do końca. - Niekoniecznie będzie to ofensywa. Być może uzupełnią nim swoje jednostki, które tracą zdolność bojową - powiedział. Istnieje możliwość, że "na początku lata mogą mieć pewne siły do operacji ofensywnych w jednym z kierunków".

Putin łaknie sukcesu

Dlaczego Rosja miałaby spróbować zdobyć Charków? Putin mówi o konieczności utworzenia "strefy sanitarnej" wzdłuż granicy rosyjsko-ukraińskiej, oczywiście po stronie ukraińskiej, by chronić przygraniczne regiony Rosji. Obecnie istnieją tylko dwa sposoby na zabezpieczenie rosyjskich obwodów przed ostrzałem i nalotami ze strony Ukrainy: zawieszenie broni lub sukces militarny i przesunięcie linii frontu głęboko na zachód.

Do tego dochodzi element propagandowy. Trudno usprawiedliwić wiele tysięcy ofiar zdobyciem mało znanych miast i wsi, a raczej ich ruin. Jakiegoś Bachmutu, Awdijiwki czy Marjinki. Co innego zdobyć Charków. To by miało informacyjną skalę rażenia dającą paliwo dla popierania przez Rosjan wojny przez co najmniej następny rok. Chyba tylko zajęcie Kijowa miałoby większe znaczenie pod tym względem, a podbój Odessy – podobne, jak Charkowa. Odessa i Charków są w rosyjskiej świadomości i kulturze masowej miastami tak naprawdę rosyjskimi. To drugie miasto było przecież stolicą bolszewickiej, a potem sowieckiej Ukrainy aż do 1934 roku. Nie można nawet wykluczyć, że po jego zajęciu Rosjanie ogłosiliby tam jakiś „ludowy rząd Ukrainy”, rodzaj „ukraińskiego PKWN”.

Rosja nie ma sił?

ISW zauważa, że Rosjanie prowadzą sekwencyjną ofensywę wzdłuż całego frontu wschodniego, mając nadzieję na utrzymanie inicjatywy, "destabilizację ukraińskich linii obronnych i uniemożliwienie Ukrainie odetchnięcia". Dowództwo wojskowe Rosji wydaje się budować rezerwy, aby utrzymać tempo operacji ofensywnych na Ukrainie, ale jest mało prawdopodobne, aby stały się one "spójnymi formacjami na dużą skalę" przed ofensywą latem 2024 roku. Jest prawdopodobne, że rosyjska letnia ofensywa będzie częściowo miała na celu uniemożliwienie Ukrainie gromadzenia zapasów sprzętu do przyszłych operacji ofensywnych.

Tymczasem cytowany przez Reuters anonimowy przedstawiciel NATO mówi, że choć Rosja w obliczu ciężkich strat werbuje co miesiąc około 30 tys. ludzi i ma nadal znaczącą przewagę nad Ukrainą pod względem amunicji, ludzi i sprzętu, to jest mało prawdopodobne, by w krótkiej perspektywie mogła dokonać znaczącego przełomu na froncie. - Żadna znacząca operacja ofensywna nie jest możliwa bez kolejnej mobilizacji na dużą skalę - powiedział rozmówca agencji. Dodał, że również Rosji brakuje amunicji.

Wojenna arytmetyka

Rosyjscy dowódcy potrzebują dodatkowych sił do operacji ofensywnej na Charków. Eksperci wojskowi najczęściej mówią o 300 000 ludzi, żeby mówić o szansie na sukces. A więc o podwojeniu sił obecnych na tym odcinku frontu. Mowa bowiem o odcinku liczącym jakieś ćwierć tysiąca kilometrów. Od zachodniej części obwodu biełgorodzkiego na północ od Charkowa, po pogranicze obwodów charkowskiego i ługańskiego na wschód od miasta. A przecież przyjmuje się, że atakujący powinni mieć co najmniej trzykrotną liczebną przewagę nad okopanym wrogiem. Ukraińskich sił wokół Charkowa aż tylu teraz nie ma. Ale pierwsze sygnały o zagrożeniu atakiem Rosji sprawią, że nastąpią tam przerzuty oddziałów z innych frontów. Poza tym, ukształtowanie linii frontu i zaplecze transportowe sprawia, że to Ukraińcom będzie dużo łatwiej szybko przerzucać siły, by zabezpieczyć kluczowe kierunki.

Jak zauważa w rozmowie z „Nową Gazetą. Europa” ukraiński ekspert wojskowy Roman Switan, „podczas zdobywania Awdijiwki zaangażowanych było 45-50 tysięcy Rosjan. Intensywnie szturmowali miasto przez ponad cztery miesiące. Charków jest kilkadziesiąt razy większy od Awdijiwki. Ofensywa na tę metropolię wymagałaby półmilionowej armii. 150-200 tysięcy na pierwszej linii, 150 tysięcy na drugiej linii i kolejne 150 tysięcy na tyłach, aby zapewnić działania armii. Jest to liczba równa wszystkim rosyjskim jednostkom znajdującym się obecnie na Ukrainie od Kupiańska po obwód chersoński i Krym”.

Obecnie w kierunku Charkowa Rosjanie nacierają tylko ze wschodu, z obwodu ługańskiego. To walki na kierunku Kupiańsk i Łyman – o których słyszymy od ponad roku. Ukraińscy się tutaj dobrze okopali, opierając obronę o linię rzeki Oskoł. Operująca tu rosyjska grupa wojsk Zachód liczy 80-90 tys. żołnierzy. Od frontu do Charkowa jest tutaj ponad 100 km. Rzeki, bagna, lasy. Około 35 tysięcy żołnierzy jest rozmieszczonych w grupach przygranicznych w obwodach Biełgorodu, Kurska i Briańska, głównie zaangażowanych w odpieranie ataków rosyjskich formacji ochotniczych walczących po stronie Kijowa.

Mobilizacja nieunikniona?

Aby podwoić siły na kierunku charkowskim, Rosja musiałaby albo zabrać większość jednostek bojowych z ich pozycji na innych frontach, albo przeprowadzić drugą falę mobilizacji. Załóżmy mobilizację. Nowe jednostki muszą zostać uzbrojone, przetransportowane, nakarmione, umundurowane i wyposażone, otrzymać wszystkie szczeble dowodzenia. Już dziś na froncie brakuje inteligentnych dowódców.

Do ataku na Charków nie wystarczy tymczasem sama przewaga liczebna. Konieczne jest nie tylko zebranie setek tysięcy rekrutów, ale także ich wyszkolenie, zapewnienie logistyki i wreszcie potajemne umieszczenie ich na pozycjach bojowych. Jeśli armia rosyjska naprawdę zamierza przeprowadzić operację charkowską w tym roku, ma na to bardzo ograniczony czas.

I nie da się tego zrobić dyskretnie. Do tej pory wywiad żadnego kraju nie upublicznił danych o takiej koncentracji wojsk w kierunku Charkowa. Obecnie nie ma żadnych oznak takiego nagromadzenia wojsk rosyjskich. Znaczące koncentracje wojsk nie pozostaną niezauważone zarówno przez ukraiński wywiad, jak i zachodnie satelity i AWACS-y.

Charków, twardy orzech do zgryzienia

Strona ukraińska buduje linie obronne i fortyfikacje na kierunku Charkowa. Są one podobne do tych, których Ukraińcom nie udało się sforsować podczas letniej ofensywy w 2023 r. na południu kraju. Instalowane są przeciwczołgowe "zęby smoka", kopane są rowy, tworzone zapory minowe i bunkry, pozwalające stosunkowo niewielkim siłom na obronę pozycji. Atak frontalny jest skazany na niepowodzenie.

Okrążenie Charkowa? To musiałaby być operacja z penetracją terytorium ukraińskiego na głębokość dziesiątek kilometrów. Czy jest to możliwe? Tak, ale tylko wtedy, gdy ukraińskiej armii zabraknie amunicji artyleryjskiej. W tej chwili to nierealne. Rosja może tylko liczyć na dalsze blokowanie pomocy z USA.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wielka bitwa o Charków może przesądzić wynik wojny Rosji z Ukrainą. Putin zaryzykuje? - Portal i.pl

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki