Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walczyła z rakiem i o godność. Księgowa z Gdańska wygrała proces o dyskryminację z powodu choroby

Dorota Abramowicz
Alicja Gołaszewska walczyła i z ciężką chorobą, i ze swoim pracodawcą
Alicja Gołaszewska walczyła i z ciężką chorobą, i ze swoim pracodawcą Przemek Świderski
Nie jest to zbieg okoliczności, że sprawę Alicji Gołaszewskiej od połowy 2011 r. śledziło gdańskie biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, zajmujące się badaniami dotyczącymi dyskryminacji. W tym przypadku dyskryminacji ze względu na chorobę gdańskiej księgowej.

- Nosiłam w sercu ogromną krzywdę - mówi Alicja Gołaszewska. - Dziś mogę powiedzieć, że warto walczyć o godność człowieka i poradzić wszystkim, którzy będą mieli nieszczęście znaleźć się w podobnej sytuacji, by się nie poddawali.
Od 2003 roku pani Alicja pracowała jako księgowa w jednej z gdańskich firm. Nie brała zwolnień lekarskich, zdarzało się, że na prośbę szefów przychodziła do pracy w czasie urlopu. Wszystko się zmieniło, gdy w październiku 2010 r. wykryto u niej wyjątkowo złośliwy nowotwór piersi. Zapadła decyzja o natychmiastowej operacji. Potem był kolejny zabieg, chemioterapia. Okazało się, że szczególnie agresywna forma raka bezwzględnie wymaga leczenia herceptyną. Na przewidywany do września 2011 r. czas terapii pani Alicji przyznano rentę czasową. Niewielu wie, że renta ta zawiesza "parasol ochronny", który nie pozwala pracodawcy na zwolnienie pracownika, będącego - tak jak Alicja Gołaszewska - w przedemerytalnym okresie ochronnym.

- Terapia była skuteczna, więc do pracy wróciłam już w czerwcu - opowiada była księgowa. - Młoda osoba, która mnie zastępowała, choć dostała wyższą pensję, nie sprawdziła się i umowy z nią nie przedłużono. Wzięłam się za porządkowanie dokumentacji. Dwa tygodnie później wręczono mi wypowiedzenie ze względu na ową rentę i "spadek wydajności pracy". W ten sposób od września 2011 roku miałam być pozbawiona środków do życia. W Państwowej Inspekcji Pracy, gdzie zgłosiłam się po pomoc, usłyszałam, że o swoją godność powinnam walczyć przed sądem.

Historię pani Alicji opisaliśmy po raz pierwszy w sierpniu 2011 roku. Wówczas to przedstawiciele firmy w przesłanym do redakcji oświadczeniu stanowczo zaprzeczyli, jakoby jej działania stanowiły przejaw jakiejkolwiek dyskryminacji, w tym dyskryminacji ze względu na stan zdrowia pracownika. Argumentowali, że "jak twierdzi sama pani Gołaszewska, jest ona zdrowa i zdolna do wykonywania pracy". Sąd Rejonowy w Gdańsku nie podzielił tej argumentacji i wydał wyrok nakazujący wypłatę firmie odszkodowania za nieuzasadnione i niezgodne z prawem wypowiedzenie oraz naruszenie zasady równego traktowania w zatrudnieniu. Mimo apelacji zaskarżonej firmy Sąd Okręgowy podzielił tę opinię.

- Były pracodawca powoływał się na "ogólnie przyjęty interes społeczny" - wzdycha pani Alicja. - Odwrotnie, interes ten znacznie ucierpiał. Musiałam wnioskować do ZUS o przedłużenie renty do czerwca 2013 r. Zamiast odprowadzać składki do ZUS od wynagrodzenia, zmuszona byłam pobierać pieniądze od państwa, które straciło na tym niespełna 50 tys. złotych.

Skomentuj: Czy polskie prawo powinno chronić osoby chore przed utratą pracy?

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki