Z czym dziś kojarzy się hasło "tenis w Trójmieście"? Na myśl przychodzą profesjonalne, pięknie położone korty w Gdyni i Sopocie. Idealne do wynajęcia i rekreacyjnego pogrania ze znajomymi. Ale co z tenisem wyczynowym? Z sukcesami zawodowców? Z prestiżowymi, silnie obsadzonymi turniejami? Tego wszystkiego brakuje.
Niestety, tenis w Trójmieście i na Pomorzu umiera. Jest to tym bardziej przykre, że przez lata Trójmiasto stanowiło jeden z głównych tenisowych ośrodków w Polsce. To na terenie sopockich parków rozgrywano pierwsze mecze na polskiej ziemi. To w Sopocie powstał prawdopodobnie pierwszy w Polsce klub związany z białym sportem. Po latach przyjął on nazwę SKT (Sopocki Klub Tenisowy) i istnieje do dziś, już niemal 120 lat. Przez lata stanowił jedną z największych potęg w polskim tenisie. Mocną pozycję miała też Arka, swoje chwile chwały przeżywała Lechia. Te trzy ośrodki budowały potęgę trójmiejskiego tenisa i potrafiły dominować w skali całego kraju. Dlaczego więc tak znacząca tradycja jest dziś zaprzepaszczana?
Powszechnie upadek trójmiejskiego tenisa utożsamia się z wycofaniem się z jego finansowania Ryszarda Krauze. Gdyński biznesmen wspierał Arkę i SKT, finansował słynny turniej Orange Prokom Open, w którym grały takie gwiazdy tenisa jak Dinara Safina, Gael Monfils czy młody Rafael Nadal (w Sopocie odniósł pierwszy triumf w dorosłej karierze). Jednak największy wkład Krauzego w rozwój polskiego tenisa stanowiła opieka nad młodymi zawodnikami, takimi jak siostry Radwańskie czy Jerzy Janowicz. Zresztą struktury, które w tamtym czasie istniały i umożliwiły obecnym gwiazdom przebicie się, powstawały w Trójmieście. To tutaj podejmowano decyzje i tworzono plany, którymi dzielono się z innymi, by tworzyć zorganizowany system szkolenia. W Sopocie funkcjonował ośrodek szkolenia Polskiego Związku Tenisowego. Idylla skończyła się w 2007 roku, gdy Krauze zaprzestał finansowania klubów, a niedługo potem wycofał się też ze sponsorowania Orange Prokom Open.
Dziś brakuje pieniędzy, a bez nich nie da się tworzyć wielkiego sportu. Kluby ledwo wiążą koniec z końcem i nie stać ich na utrzymanie plejady zawodników. Skupiają się zatem na szkoleniu młodzieży, a najzdolniejsi zawodnicy z czasem przenoszą się do Warszawy, bo tam mają po prostu lepsze warunki, więcej sponsorów, większe pieniądze. Brak tego wszystkiego w Trójmieście sprawia, że tenis na poziomie seniorskim właściwie nie funkcjonuje. Brakuje też wsparcia ze strony miast. SKT od lat pozostaje w konflikcie z prezydentem Sopotu Jackiem Karnowskim. To w oczywisty sposób odbija się na funkcjonowaniu klubu. Ludzie związani z trójmiejskim tenisem podejmują pewne działania, ratując, co się da. Główną siłą pozostaje SKT, który stara się ściągać do siebie zdolną młodzież z całego województwa i zapewniać im jak najlepsze warunki. Wszystko znów jednak rozbija się o pieniądze. Brakuje środków na zorganizowanie programu szkoleniowego, który pozwoliłby się skupić na masowym szkoleniu. Pojawiają się też starania o zorganizowanie turnieju w postaci challengera z pulą nagród ok. 100 tys. euro. Takie zawody mogłyby przyciągnąć sponsorów i telewizję i stać się impulsem do rozwoju trójmiejskiego tenisa. Klub jednak nie jest w stanie zorganizować turnieju bez pomocy miasta.
W pomorskim tenisie są ludzie i chęci, ale nie ma środków. I dopóki się nie pojawią, nic się nie zmieni. Pozostaje więc liczyć na to, że wreszcie pojawi się współpraca między miastami a klubami. Albo czekać na nowego Krauzego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?