Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicza zbrodnia w Steblewie z kapliczką w tle

Marek Adamkowicz
Kaplica grobowa rodziny Wesselów w Steblewie
Kaplica grobowa rodziny Wesselów w Steblewie Marek Adamkowicz
We wrześniu 1933 r. z ręki członka partii hitlerowskiej zginął w Steblewie polski robotnik rolny. Okoliczności zdarzenia od początku budziły duże wątpliwości.

Wesselowie ze Steblewa to jedna z bardziej znanych rodzin związanych z Żuławami Gdańskimi. Pochodził z niej m.in. Max Wessel (1843-1929), landrat w Sztumie, od 1892 r. prezydent gdańskiej policji, a w okresie międzywojennym działacz organizacji społecznych i współinicjator budowy w Gdańsku zakładu leczniczo-rehabilitacyjnego dla dzieci. Dziś o Wesselach przypomina kaplica grobowa przy steblewskim kościele. Odrestaurowana kilka lat temu, pełni rolę rodzinnego miejsca pamięci i jest lokalną ciekawostką turystyczną. Oglądając ją, trudno jednak uciec myślami od ponurej historii, która wydarzyła się w Steblewie 82 lata temu, a wiąże się z postacią Horsta Wessela [zbieżność z bohaterem hymnu nazistowskiego Horst-Wessel-Lied przypadkowa - dop. MA].

Okoliczności zbrodni, do której doszło we wtorkowy wieczór 5 września 1933 r., nie doczekały się wyjaśnienia. Pewne jest tylko, że jej ofiarą padł polski robotnik sezonowy Dominik Wardyn. Wedle komunikatu urzędowego Senatu Wolnego Miasta Gdańska, jaki ukazał się wkrótce po zdarzeniu, miało ono przebieg następujący: "Polscy dojarze napadli czynnie z kosami w ręku na członka organizacji SA i, jak podaje świadek, również Polak, zagrozili mu obcięciem głowy. Wskutek tego napadnięty rozciągnął [napastnika] na miejscu wystrzałem z pistoletu".

W tej nader lakonicznej informacji zabrakło wzmianki, ilu rzekomych napastników było, jak się nazywali i wreszcie, czy SA-man był sam. To, czego nie podano w komunikacie, dopowiedziała gdańska prasa. Wedle niej, doszło do bójki pomiędzy dojarzem Tomaszem Zielińskim a Dominikiem Wardynem. Przywołano więc żandarma, który zaprowadził Zielińskiego "na wójtostwo" [w innej relacji na posterunek policji], zaś Wardyna polecił przytrzymać dwóm hitlerowskim szturmowcom. Kiedy wreszcie powrócił, zastał Wardyna leżącego na bruku z przestrzeloną piersią. Hitlerowcy mieli się tłumaczyć, że Polak rzucił się na nich z nożem, dlatego jeden z nich do niego strzelił. Zanim przywołano lekarza, mężczyzna już nie żył.

Czy taki w istocie był przebieg wypadków, nie wyjaśnił proces, który przed sądem okręgowym w Gdańsku rozpoczął się w grudniu 1933 r. Na ławie oskarżonych zasiadł Horst Wessel, członek partii narodowosocjalistycznej. Trybunałowi karnemu przewodniczył dyrektor sądu Jochim, zaś oskarżycielem był prokurator Grassmann.

Wedle "Gazety Gdańskiej", która proces zrelacjonowała, tym razem pojawiła się wersja, że feralnego dnia doszło w Steblewie do burdy między członkami partii lewicowych a hitlerowcami. W awanturę wciągnięty został również Dominik Wardyn, pracujący wówczas u właściciela majątku Wiensa. "Według przeprowadzonego przewodu sądowego zajście usiłował zlikwidować żandarm, ponieważ jednak nie umiał sobie poradzić, przeto zmobilizowano oddział szturmowców, któremu przewodził oskarżony Horst Wessel, uzbrojony w pistolet systemu Mauser. Wardyn rzekomo miał zaatakować Wessela laską, na co ten ostatni dobył pistoletu, który - rzekomo sam wypalił. Strzał był śmiertelny. Na rozprawę wezwano około 20 świadków, których zeznania częściowo były bardzo sprzeczne. Zwłaszcza jeżeli chodzi o okoliczności, czy zamordowany Wardyn miał nóż, czy też nie. Jeden z przesłuchanych w czasie rozprawy świadek widział nawet, że Wardyn uzbrojony był w bagnet, inny dojrzał tylko nóż.

Oskarżony w swoich zeznaniach również twierdził, że Wardyn uzbrojony był w nóż. Dodać należy, że pewne czynniki usiłowały zrobić z Wardyna komunistę, przesłuchiwani jednak na (...) rozprawie świadkowie zeznali, że nie należał do żadnej partji".

Inny polski dziennikarz odnotował natomiast, że "w przemówieniu swem prokurator twierdził, że oskarżony działał w obronie własnego życia i że jedynie przekroczył prawo samoobrony, wobec czego w konkluzji zażądał kary jednego roku więzienia. Sąd uwolnił jednak Horsta Wessela od winy i kary, stwierdzając, że działał on w obronie własnego życia".

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki