Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajk kolejarzy nie taki straszny dla pasażerów?

Dagmara Olesińska, Ksenia Pisera
K. Miśdzioł
Puste perony i kolejki przy kasach - strajk związków zawodowych pracowników Przewozów Regionalnych przebiegł bardzo spokojnie. Choć sytuacja na dworcach nie była nerwowa, część pasażerów skarżyła się na brak odpowiednich oznaczeń i informacji.

Prawie 2700 pociągów nie wyjechało w środę ze stacji macierzystych w całej Polsce. W rejonie pomorskim było ich około 130. Jak informował Jan Naczk, prezes Związku Zawodowego Kolejarze Pomorze: - Strajkowaliśmy, bo prawie od czterech lat, jako jedyna grupa kolejarska nie dostaliśmy żadnej podwyżki. To było nasze wołanie o utrzymanie standardu życia. Zwłaszcza teraz, kiedy wszystko z dnia na dzień drożeje. Chcemy godnej zapłaty. Jednocześnie podkreślam, że nasz protest nie był wymierzony w podróżnych. Staraliśmy się zapewnić im jak najwięcej udogodnień.
Mimo strajku w Pomorskiem zostało uruchomionych 16 pociągów. Bilety Przewozów Regionalnych, na te składy, które nie wyruszyły, honorowała spółka PKP SKM i TLK. Na trasie m.in. Kościerzyna - Chojnice oraz Słupsk - Ustka kursowały zastępcze autobusy. Tłumów wśród podróżnych przy podstawionych autokarach nie było. - Ludzie byli zdyscyplinowani - twierdził pracownik ochrony na dworcu we Władysławowie. - Turyści odpuścili sobie wyjazdy w środę albo zmienili środek lokomocji. Chaos mamy, kiedy PR nie strajkują. Wtedy chętnych jest zdecydowanie więcej niż miejsc - to jest prawdziwe zamieszanie.

Czytaj także:Od północy strajk w Przewozach Regionalnych

Jednak nie wszyscy reagowali spokojnie. Wielu pasażerów skarżyło się na brak informacji. - Przychodzi człowiek na dworzec, chce gdzieś pojechać i nagle dowiaduje się, że jest strajk, przez co część pociągów nie jeździ - załamywała ręce Karolina Kowalczyk, która w środę rano chciała z Gdańska udać się do Chojnic. - Pani w okienku powiedziała, że możemy pojechać SKM do Tczewa, a co dalej to ona już tego nie wie. To czego właściwie można się od niej dowiedzieć?

Podróżni narzekali także na brak tablic i ogłoszeń o tym, które pociągi nie wyruszą. - Dopiero przy kasie dowiedzieliśmy się, że mamy nasłuchiwać komunikatów przez megafon - mówiła Agnieszka Longin, podróżna z Malborka. - Już wolałam zwrócić bilet, niż stać i bez sensu czekać.

Podobnie postąpiła większość pasażerów Przewozów Regionalnych. Jednak mimo różnych niedogodności wyrażali oni zrozumienie dla kolejarzy. - Podziwiam każdego, kto walczy o swoje - komentuje Ryszard Bączkowski, który do Gdańska przyjechał z Tczewa. - Na pewno im się nie dziwię. Trudno żyć bez pieniędzy. A te podziały w PKP są nie do pomyślenia.

Kolejarze walczą o podwyżki

Federacja Związków Zawodowych Pracowników PKP zapowiada, że w przyszłą środę strajk może się powtórzyć. - Wczoraj do godziny 11 czekaliśmy na jakiś kontakt od zarządu lub ministerstwa. Niestety, telefon milczał. Dlatego sami wystosowaliśmy pismo z zaproszeniem do rozmowy na dzisiejszy poranek. Mamy nadzieję otrzymać racjonalną propozycję, bo nie chcemy zatrzymywać pociągów za tydzień. To uciążliwe zarówno dla pasażerów, jak i kolejarzy. Dla PR jest to także strata pięciu milionów złotych, bo tyle kosztuje uruchomienie 2700 pociągów jednego dnia.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki