18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sto lat temu w Złotowie. O świecie i samochodach, których już nie ma

Marek Ponikowski
Lato roku 1912. Rodzina Pellowskich przy samochodzie w pobliżu plebanii w Złotowie
Lato roku 1912. Rodzina Pellowskich przy samochodzie w pobliżu plebanii w Złotowie zdjęcie ze zbiorów Macieja Perszewskiego
Pani Halina mimo swoich osiemdziesięciu czterech lat pamięta wszystko, co dotyczy dziejów rodziny. Swoją historyczną pasją zaraziła syna, Macieja Perszewskiego, który gromadzi zdjęcia i pamiątki, porządkuje dokumenty, szuka nazwisk i imion osób widocznych na wyblakłych fotografiach, szpera w archiwach i internecie, ustalając koneksje i szczegóły zdarzeń.

Ma już na koncie kilka publikacji. Poznałem pana Macieja, gdy przesłał mi kilka zdjęć z domowego albumu z prośbą o identyfikację widocznych na nich samochodów. Przeżyłem dzięki niemu fascynującą przygodę dziennikarską - bo najmłodsza z tych fotografii pochodzi równo sprzed stu lat!

Zdjęcie z roku 1912 wykonano w mieście, które nazywało się wówczas Flatow. My znamy je jako Złotów, na północnym skraju Wielkopolski. Kluczową postacią wśród osób na fotografii jest duchowny w jasnym kapeluszu stojący w głębi po prawej stronie. To ksiądz Leon Pellowski, proboszcz złotowskiej parafii katolickiej, skupiającej głównie Polaków, dość w miasteczku licznych, bo Złotów do II rozbioru należał do Rzeczpospolitej. Ksiądz Pellowski, Kaszuba z Kościerzyny, był postacią niezwykłą. Przede wszystkim gorącym patriotą.

Działał w wielu polskich organizacjach społecznych, kierował powiatowym komitetem strajkowym podczas strajku szkolnego w latach 1906-1907, zakładał w Złotowie polskie czytelnie ludowe, w roku 1912 był kandydatem Polaków w wyborach do Reichstagu. Po zakończeniu I wojny światowej zaangażował się w akcję na rzecz przyłączenia ziem dawnego zaboru pruskiego do odradzającej się Polski. Został za to wygnany, gdy Złotów wraz z większością Prus Zachodnich przypadł Niemcom. Ksiądz Leon był też entuzjastą techniki. Budował modele parowozów i wagonów, skonstruował nawet łódź motorową. W rodzinie powtarzano niepotwierdzoną jednak żadnymi dowodami informację, że samochodem własnej roboty wybrał się w podróż do Paryża. W II Rzeczpospolitej był proboszczem w Dźwierznie koło Chełmży, a w 1939 roku mściwi Niemcy zamknęli go w obozie Stutthof, skąd rodzinie udało się go wyciągnąć za potężną łapówkę. Zmarł w roku 1948.

Po lewej stronie stoi gość z Kościerzyny, doktor Jan Pellowski, starszy brat Leona, wykształcony na uniwersytecie w Greifswaldzie, praktykujący od początku lat 90. XIX stulecia w rodzinnym mieście. Był człowiekiem bardzo zamożnym, w znacznej części dzięki ożenkowi z Antoniną Lubiejewską z nadgranicznego Golubia na Kujawach, której matka, Wiktoria, była w młodości damą do towarzystwa księżnej Marianny Ogińskiej. Aleksandra Pellowska z domu Lubiejewska jest także na zdjęciu - siedzi na tylnym siedzeniu samochodu. Jan Pellowski był pierwszym Honorowym Obywatelem Kościerzyny, obdarzonym tym tytułem m.in. za patriotyczną postawę i działalność społeczną w czasach panowania niemieckiego. Pamiętano mu szczególnie trudny dziś do rozszyfrowania incydent, zapewne z roku 1919, który po jego śmierci w 1931 roku w oficjalnym nekrologu podpisanym przez władze miejskie wspomniano następująco: "Po rewolucji tylko śp. Zmarłemu zawdzięcza Kościerzyna, że żołdactwo pruskie, siejące wszędzie zniszczenie nie wkroczyło do miasta naszego". Po wojnie tworzył w Kościerzynie służbę zdrowia, działał też w polityce, unikając jednak angażowania się w partyjne gry.

Między doktorem a doktorową stoi ich córka Zofia, w przyszłości matka pani Haliny i babcia Macieja. Za kierownicą automobilu pozuje brat Zofii, Leon Pellowski, a zza jego ramienia w chińskim kapelusiku wygląda siedmioletni wówczas Marianek, najmłodszy z rodzeństwa. Dama w bieli po prawej stronie to niezamężna siostra Jana i Leona Pellowskich, Franciszka, która zarządzała złotowską plebanią. Wśród trzech księży jest zapewne miejscowy wikary.

Drugie zdjęcie pochodzi z roku 1909. Wykonano je także w Złotowie. Część widocznych na nim osób już znamy. Po lewej między dwoma nierozpoznanymi mężczyznami stoi w stroju automobilowym ksiądz Leon Pellowski. W samochodzie siedzi jego brat Jan z żoną Aleksandrą. Na stopniu, obok wytwornicy acetylenu do reflektorów przycupnął Marianek. Starsza dama z tyłu to matka Aleksandry, Wiktoria Lubiejewska, owa dama do towarzystwa księżnej Ogińskiej. Zupełnie z prawej siedzi Franciszka Pellowska. Dziewczyna obok niej to Wiktoria Daszyńska, siostrzenica Aleksandry Pellowskiej. Po wczesnej śmierci rodziców doktor Pellowski sprawował nad nią opiekę prawną. W przyszłości Wiktoria poślubi doktora Bernarda Filarskiego, wybitnego działacza gdańskiej Polonii, zamordowanego przez Niemców w lesie koło obozu Stutthof w Wielki Piątek, 22 marca 1940 roku. Córką państwa Filarskich będzie Marysia, której ciche bohaterstwo uratowało "Kuriera z Warszawy", Jana Nowaka-Jeziorańskiego, gdy w 1943 roku gestapo rozbiło w Gdyni jego siatkę przerzutową. Pani Maria Filarska-Chodakowska to dziś moja sąsiadka z gdańskiej Strzyży. Świat jest mały…

I na koniec samochody. Identyfikacja była trudna, bo w tamtych czasach producenci nie dbali o umieszczanie na nadwoziach znaków firmowych, karoserie produkowały dziesiątki firm, a auta różnych marek były do siebie podobne jak dwie krople wody. Samochód z pierwszego zdjęcia to niemal na pewno Mercedes Knight 16/40, produkowany w latach 1910-1916 przez firmę Daimler, z oryginalnym czterocylindrowym silnikiem o rozrządzie suwakowym, zastępującym zawory. System opracowany przez Amerykanina Charlesa Knighta zapewniał dolot mieszanki i wylot spalin z cylindra za pomocą ruchomych pierścieni odsłaniających i zasłaniających okna w ścianach cylindra. Silniki te odznaczały się cichą i wydajną pracą, ale zużywały dużo oleju. Spalał się on, smarując ruchome części, których było wyjątkowo dużo. Gottlieb Daimler nie polubił systemu Knighta, ale inni producenci stosowali go aż po lata 30.

Drugi samochód wymagał wyjątkowo żmudnego śledztwa. Udało się wreszcie ustalić, że auto, które doktor Pellowski miał przed Mercedesem, to najprawdopodobniej Adler model 24/28 PS produkowany w latach 1904-05. Tu ryzyko pomyłki jest chyba większe z dość niezwykłego powodu. W publicznym obiegu nie ma bowiem ani jednego (!) zdjęcia tego samochodu, a tylko niezbyt dokładna rycina. Wiele szczegółów potwierdza identyfikację, niektóre, np. górna część chłodnicy wyglądają odrobinę inaczej. Adler 24/28 PS z czterocylindrowym, czterolitrowym silnikiem o mocy 24 KM był czwartym z kolei, a pierwszym "pełnowymiarowym" modelem frankfurckiego producenta. Adler produkował samochody do roku 1940, po wojnie ograniczył się do motocykli i skuterów. W roku 1975 został wykupiony przez koncern Volkswagen.

W Polsce Ludowej wnuczka Jana Pellowskiego miała trudności ze znalezieniem pracy z powodu niegdysiejszego bogactwa dziadka. Wielce zasłużony dla Kościerzyny doktor nie ma do dziś swojej ulicy w rodzinnym mieście.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki