Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starogard Gdański: Prokuratura sprawdza prezydenta miasta

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Łukasz Dawidowski nie dostał odszkodowania.
Łukasz Dawidowski nie dostał odszkodowania. fot. G. Mehring
Prokuratura w Starogardzie Gdańskim ponownie sprawdza, czy prezydent miasta Edmund Stachowicz po 2001 r. celowo uchylał się od spłaty wierzycieli, będąc prezesem klubu sportowego Wierzyca.

Śledczych zainteresował sprawą Łukasz Dawidowski, były zawodnik Wierzycy, który w 1999 r., reprezentując jej barwy, doznał poważnej kontuzji. Zawodnik poszedł do sądu, ten przyznał mu 76 tys. zł odszkodowania i nakazał wypłacać miesięcznie 1,5 tys. zł renty, jednak poszkodowany pieniędzy tych nie zobaczył. Tymczasem w 2008 r. Wierzycę zlikwidowano, piłkarz nie ma więc nawet gdzie dochodzić swoich praw.

- Do dziś z należnej mi kwoty dostałem zaledwie 2 tys. zł - żali się Dawidowski.

Zawodnik podejrzewa, że w 2001 r., gdy prezesem klubu został Edmund Stachowicz, jego nazwę celowo zmieniono z Miejskiego Klubu Sportowego na Kociewski Klub Piłkarski, aby uniknąć wysuwanych przez Dawidowskiego roszczeń. Toczyła się już wtedy sprawa przed sądem przeciwko Wierzycy. Zarząd klubu utrzymywał później, iż KKP nie jest spadkobiercą MKS, zawodnik nie mógł doczekać się wypłaty odszkodowania, ponad trzy lata temu zawiadomił więc prokuraturę. Śledczy jednak dochodzenie umorzyli. Zawodnik odwołał się i sąd nakazał właśnie sprawę zbadać jeszcze raz, dopatrując się uchybień ze strony prokuratury. Sędziowie orzekli m.in., iż prowadzący postępowanie nie ustalili, czy stworzenie nowej jednostki gospodarczej KKP Wierzyca związane było z istnieniem wierzytelności Dawidowskiego i czy osoby zakładające stowarzyszenie KKP wiedziały o tej wierzytelności. Gdyby okazało się, że tak właśnie było, prezydentowi Starogardu groziłaby kara nawet do 5 lat więzienia.
Edmund Stachowicz twierdzi jednak, że śpi spokojnie, zarzutów prokuratorskich nie spodziewa się, a będąc prezesem Wierzycy nie tylko nie uchylał się od spłaty długów, lecz jeszcze dokładał z własnej kieszeni na utrzymanie drużyny seniorów.

- Gdy w 2001 r. zostałem prezesem klubu, nie wiedziałem o tym wypadku - zapewnia Stachowicz. - Sama zmiana nazwy podmiotu nie wynikła też z mojej inicjatywy, decyzję podjęło walne zgromadzenie, dopiero potem zostałem poproszony o pełnienie funkcji prezesa. Stachowicz dziwi się też, iż sąd w końcu uznał, iż KKP zobowiązany był spłacić długi MKS.

- Gdy dowiedziałem się o sprawie Łukasza Dawidowskiego, KKP chciał być stroną w toczącym się postępowaniu, ale sąd nam to uniemożliwił, stwierdzając, iż nie jesteśmy następcą prawnym MKS - kończy prezydent Starogardu.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki