Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samorządowy konflikt w Sopocie. "Rivierę" atakuje "Anty-Riviera". Komu puściły nerwy?

Ryszarda Wojciechowska
Wojciech Fułek i Jacek Karnowski: niegdyś partnerzy, dziś rywale
Wojciech Fułek i Jacek Karnowski: niegdyś partnerzy, dziś rywale Robert Kwiatek/Archiwum
W Sopocie znowu wrze. Co prawda pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydenta Jacka Karnowskiego zbierane są dopiero podpisy, ale w mieście już się czuje przedsmak referendalnej gorączki.

Przypomina to walkę buldogów pod dywanem. Tyle że jeden z buldogów stał się ostatnio... anonimowy. Sopot zalały ulotki, które w nie najlepszym świetle przedstawiają zwolenników referendum, m.in. o wydawcy miesięcznika "Riviera" napisano, że był agentem w czasach PRL.

Sopocianie się podzielili. Jedni twierdzą - kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Inni się zastanawiają, jakie jeszcze metody w tej walce się pojawią. I tylko czasami ktoś zwróci uwagę, że ta lokalna wojenka szkodzi samemu Sopotowi.

Obywatelska Inicjatywa Anonimowa

Miasto konfliktem żyje od poprzednich wyborów, kiedy po tzw. aferze sopockiej w szranki o fotel prezydencki, obok dotychczasowego prezydenta Jacka Karnowskiego, stanął jego zastępca i wieloletni przyjaciel Wojciech Fułek. Kampania była ostra. Przyjaźń się skończyła. Ostatecznie zwyciężył Karnowski. A Fułek, jako lider ruchu "Kocham Sopot", został przewodniczącym Rady Miasta i stał się głównym antagonistą prezydenta.

Od tamtej pory w Sopocie dzieli się wszystkich na zwolenników jednego albo drugiego. W tej sopockiej wojence były już wzajemne oskarżenia i szkalujące komentarze w internecie pod adresem każdej ze stron.

Ale przed kilkoma dniami w skrzynkach pocztowych sopocian pojawiły się ulotki zatytułowane "Anty-Riviera", z nadtytułem: "Obywatelska inicjatywa anonimowa". A w niej kilka tekstów, w których anonimowy autor pisze m.in. o pełnomocniku inicjatorów referendum Ryszardzie Kajkowskim i liderze ruchu "Kocham Sopot" Wojciechu Fułku. Jednak główne jego anonimowe ostrze skierowane jest przeciwko wydawcy i dziennikarzowi sopockiego miesięcznika "Riviera" - Krzysztofowi Marii Załuskiemu.

W "Anty-Rivierze" sugeruje się, że Załuski został zdemaskowany jako donosiciel i kolaborant, a o samym miesięczniku pisze się, że był tubą Wojciecha Fułka już w kampanii wyborczej i jest nadal.

Sam się zlustrowałem w IPN

Krzysztof M. Załuski nie kryje oburzenia. I twierdzi, że to akcja, która ma na celu zdyskredytowanie jego pisma. Domyśla się, jak mówi, kto za tym "gallem anonimem" się kryje. Ale konkretnych nazwisk nie podaje. Dodaje tylko, że moment kolportowania anonimowej broszury nie jest przypadkowy, bowiem w majowym wydaniu jego gazety pojawiły się informacje kompromitujące sopocką "grupę trzymającą władzę". I to ta grupa, jak twierdzi, postanowiła zdyskredytować jego i "Rivierę".

Nie od dziś wiadomo, że "Riviera" i jej wydawca Załuski do sprzymierzeńców prezydenta Karnowskiego nie należą. A wręcz przeciwnie - łączy się go z drugą stroną, czyli z opozycją. Na stwierdzenie, że dla wielu jest sprzymierzeńcem ruchu "Kocham Sopot" i Wojciecha Fułka, Załuski odpowiada, że on jest raczej niepokorny wobec władzy prezydenta. I za to stał się obiektem bezustannych ataków ze strony prezydenta i jego popleczników. Dodaje, że wcześniej grożono ich kolporterom i niszczono gazety, że nieznani sprawcy nakłaniali również ich reklamodawców, aby się wycofali ze współpracy z "Rivierą". Że były anonimowe pomówienia na forach internetowych i impertynenckie epitety pod jego adresem.

- Ale nikt jeszcze nie posunął się do tego, do czego posunęli się wydawcy "Anty-Riviery", czyli do przypisania mi współpracy z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa - tłumaczy. - Obrzydliwe są sugestie, jakobym miał jakiekolwiek kontakty z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. To insynuacje iście esbeckie. Rzucanym na mnie kalumniom pikanterii dodaje fakt, że wkrótce po wprowadzeniu stanu wojennego zostałem zatrzymany przez milicję, pobity i przewieziony do więzienia w Starogardzie Gdańskim. A po powrocie do Gdańska relegowano mnie z liceum i przez dwa lata władze nie pozwalały mi przystąpić do matury - wyjaśnia.

I dodaje, że w 2005 roku wystąpił do IPN o ustalenie, czy jego imię i nazwisko figuruje w katalogu zawierającym spis funkcjonariuszy, współpracowników i kandydatów na współpracowników organów bezpieczeństwa państwa. Odpowiedź była negatywna.

Na gorącym uczynku

Na pytanie - kto, jego zdaniem, stoi za "Anty-Rivierą", odpowiada pytaniem: - A może łatwiej odpowiedzieć, komu taka ulotka służy, a komu szkodzi? Idąc tym tropem, oczywisty staje się fakt, że "Anty-Riviera" ma zdyskredytować środowisko pragnące odwołania urzędującego od dwóch dekad urzędnika podejrzanego m.in. o korupcję i poświadczenie nieprawdy. Kto byłby beneficjentem takiej "kompromitacji", chyba nietrudno się domyślić.
Wyjaśnia, że dwaj młodzi kolporterzy, którzy roznosili "Anty-Rivierę", zostali złapani na gorącym uczynku, zatrzymani przez policję i przesłuchani.

- To ci sami, którzy na poprzedniej sesji dokonali prowokacji, wywieszając transparent z napisem: nie będziemy płacić za turystów. I ten napis miał godzić w projekt ustawy pana Kajkowskiego, który jest szefem grupy inicjującej referendum - opowiada. Jego zdaniem, ci, którzy stoją za tymi anonimowymi ulotkami, chcą go postraszyć: nie pisz o nas, siedź cicho, bo znajdzie się na ciebie bat. Nawet taki anonimowy.

Podeptane odciski

Na pytanie o "Rivierę" prezydent Jacek Karnowski odpowiada krótko: - Obiektywna prasa to taka, która zamieszcza opinie wszystkich stron. "Riviera" z zasady nigdy nie publikuje naszego stanowiska. Z jednej strony głośno deklaruje bezstronność i to, że chce patrzeć władzy na ręce, a z drugiej - na jej łamach publikuje będący w opozycji przewodniczący Rady Miasta. Nie dziwię się, że po kilku latach szkalowania komuś puściły nerwy. Ja nierzadko wypowiadałem się na temat tej gazetki, między innymi na mojej stronie internetowej, ale zawsze pod swoim nazwiskiem.

Wojciech Fułek, przewodniczący Rady Miasta, mówi, że anonim to coś tak obrzydliwego, z czym się nie dyskutuje. Jeżeli ktoś nie ma odwagi przyznać się do własnych poglądów, to nie zasługuje ani na polemikę, ani na żadną inną reakcję. Należy traktować go jak tchórza. Jego zdaniem, inspiratorów takiego przedsięwzięcia trzeba by szukać pośród tych, którzy mają w tym jakiś interes.

- Może to banalne, co powiem, ale myślę, że stoją za tym różni konkurenci, którym "Kocham Sopot" nadepnęło na odcisk, czy też ja osobiście. I mogli się poczuć na tyle obrażeni, że się dopuścili takich metod. I wydali na to niemałe pieniądze. Bo wydanie takiej anonimowej gazetki w liczbie egzemplarzy, które zalały cały Sopot, musiało kosztować, łącznie z dystrybucją, kilkanaście tysięcy złotych. Widocznie komuś bardzo zależało. Ktoś się czegoś przestraszył tak, że aż puściły mu nerwy i posłużył się metodą anonimowych oszczerstw.

Wojciech Fułek twierdzi, że to nie jest pierwsza ulotka. Już wcześniej pojawiły się takie, które przekonywały sąsiadów, że metoda powierzchniowa liczenia śmieci, zaproponowana przez prezydenta, jest najlepsza na świecie.

- A teraz okazało się, że nie jest najlepsza. Bo nawet sam prezydent się z niej wycofał. Ktoś jednak te pierwsze ulotki i te w formie paszkwilu sfinansował - kończy.

Niech się nie dziwi

Lesław Orski - sopocki radny z klubu PO, ubolewa nad tym, że taki konflikt szkodzi miastu. Perełka pełna brudów, a szkoda. Jego zdaniem, mieszkańcy Sopotu są zdezorientowani po lekturze miesięcznika "Riviera". W Sopocie dzieje się wiele dobrego, a tam można tylko przeczytać, że jest źle, wszystko się sypie. Taki sposób fałszowania rzeczywistości nie służy wizerunkowi miasta. Tłumaczy, że "Riviera" to agenda walcząca z prezydentem. Nie przedstawia jego osiągnięć. I stosuje metody poniżej pasa - śledzenie ludzi, oszczerstwa, a nawet lustrowanie, tak jak to było w przypadku jednej radnej.

- Więc niech się nie dziwi pan Załuski, że ktoś przejął ich metody - tłumaczy i zaraz dodaje, że jego jednak takie formy walki brzydzą.

Napisz do autorki: [email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki