Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rząd planuje rozszerzyć oskładkowanie umów cywilnoprawnych. Pracodawcy: To nie jest moment na takie zmiany

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
Rząd zamierza rozszerzyć oskładkowanie umów cywilnoprawnych. Składki, według propozycji, miałyby być odprowadzane od wszystkich umów-zlecenia.

To, że trwają na ten temat dyskusje, potwierdził wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. Zmiany były też omawiane w Radzie Dialogu Społecznego. Przedstawiciele związków zawodowych wskazują, że nowe rozwiązanie może obowiązywać już od stycznia. Rząd na razie nie podaje terminu.

- To, w jakiej formie reforma wejdzie w życie i kiedy, zależy od dialogu ze związkami zawodowymi i organizacjami zrzeszającymi pracodawców. Nic w tej kwestii nie jest jeszcze przesądzone - mówił kilka dni temu wiceminister pracy Stanisław Szwed.

Oskładkowanie umów cywilnoprawnych. Jakich zmian się spodziewać?

Obecnie jest tak, że pracodawcy opłacają składkę tylko od pierwszej umowy i to tylko do wysokości wynagrodzenia minimalnego. A więc jeśli zleceniobiorca ma dwie umowy – w jednej wpisano pensje minimalną, a w drugiej np. 5 tys. zł, firma opłaca składki tylko od tej pierwszej kwoty. Jeśli zmiany wejdą w życie, to trzeba będzie płacić składki od każdej umowy, niezależnie od jej wysokości. W Radzie Dialogu Społecznego trwają konsultacje dotyczące szczegółów zmian - rząd chciałby oskładkować również pracujących na etacie, którzy dodatkowo mają umowy-zlecenia oraz tych łączących działalność gospodarczą ze zleceniami.

Co więcej, zmiany mogą dotyczyć też pracujących w oparciu o umowy o dzieło, od których teraz nie opłaca się składek. W przepisach antykryzysowych, czyli w tzw. pierwszej tarczy, zapisano, że przedsiębiorcy będą musieli zgłaszać umowy o dzieło do ZUS, który to ma utworzyć rejestr tych umów. Ma on powstać w przyszłym roku i będzie wykorzystywany - jak czytamy w przepisach - „do weryfikowania istnienia obowiązku ubezpieczeń społecznych osób wykonujących umowy o dzieło”.

- Umowy o dzieło już teraz są weryfikowane. Taki rejestr z pewnością usprawni działalność kontrolną i może doprowadzić do tego, że więcej nieprawidłowych umów o dzieło będzie kwestionowanych. Może się okazać, że ZUS nakaże podpisanie oskładkowanej umowy-zlecenia zamiast tej o dzieło. Z punktu widzenia pracownika to dobre rozwiązanie - twierdzi Jakub Gryglas, prawnik, specjalista od prawa pracy.

Oskładkowanie umów cywilnoprawnych. Wielu pracodawców jest przeciwnych

Pracodawcy widzą to inaczej. Wielu z nich uważa, że zmiany wprowadzane teraz, gdy gospodarka cierpi z powodu pandemii, mogą być karkołomne. Pełne oskładkowanie umów oznacza dla przedsiębiorców zwiększenie kosztów zatrudnienia – ekonomiści wyliczyli, że ten wzrost wyniesie 2,5 mld zł. „To nie są optymalne rozwiązania w momencie recesji gospodarczej oraz wielu niewiadomych w związku z dalszym rozwojem pandemii. Stracą wszyscy. Gdy skończą się środki z tarcz finansowych, firmy – obciążone dodatkowymi kosztami – mogą się nie utrzymać, więc będą zwalniać albo upadać, pracownicy – tracić pracę lub pracować w szarej strefie, a wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i budżetu państwa zmaleją. Nie stać nas na 20-proc. szarą strefę. Oskładkowanie wszystkich umów, w tym pełne oskładkowanie umów zleceń, uderzy przede wszystkim w ubezpieczonych pracowników, którzy zarobią mniej, ponieważ część składek jest pokrywana z wynagrodzenia osób, które pracują. Kwota netto, jaką zarobią, czyli na rękę, zmniejszy się” - czytamy w opinii Business Centre Club, organizacji pracodawców.

Inne zrzeszenie, Pracodawcy RP, również ma wątpliwości co do planowanej reformy.

- W poprzednim kryzysie rząd obniżył klin podatkowy. Dało to oddech przedsiębiorstwom i co za tym idzie pracownikom. Chcąc zwiększyć koszty pracy, rząd idzie teraz w odwrotną stronę – uważa Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.

Konfederacja Lewiatan wypowiada się w podobnym tonie. Przypomina, że na zleceniach wiele osób pracuje w turystyce, gastronomii czy rozrywce, a więc branżach, które są najbardziej poszkodowane wskutek pandemii. Wprowadzenie pełnego oskładkowania pogrąży te firmy. Z kolei Łukasz Kozłowski, ekonomista z Federacji Przedsiębiorców Polskich, uważa, że reforma ma więcej zalet niż wad. Jego zdaniem przyczyni się do „zbudowania przejrzystego systemu i wreszcie uporządkuje rynek pracy”.

Rząd tłumaczy, że zmiana w umowach jest konieczna, bo pozytywnie wpłynie na emerytury Polaków (wysokość świadczeń jest uzależniona od składek).

- Zależy nam na tym, by Polacy otrzymywali jak najwyższe świadczenia emerytalne, pozwalające godnie przeżyć jesień życia – tłumaczył wiceminister pracy Stanisław Szwed.

Przeciwnicy reformy uważają jednak, że rządowi przyświeca inny cel. Tegoroczna dziura w budżecie państwa ma wynieść 109,3 mld zł, a przyszłoroczna - 83 mld zł. Rząd musi więc szukać dodatkowych pieniędzy i być może dlatego, jak przewidują oponenci, chce teraz reformować system umów.

Rząd: O tych zmianach mówi się od lat

W rządzie odpowiadają jednak, że o takich zmianach mówi się od lat. Reforma została wpisana do wieloletniego programu finansowego na lata 2019-22. Oskładkowaniem rząd miał zająć się już w pierwszej połowie tego roku, ale pandemia zmieniła te plany. Według OPZZ i NSZZ Solidarność, pełne oskładkowanie umów będzie dobrym krokiem. Przedstawiciele Forum Związków Zawodowych choć generalnie również propozycję popierają, to jednak wskazują, że wskutek pełnego oskadkowania zleceniobiorcy mogą dostawać niższe wynagrodzenia. A to z kolei może źle wpłynąć na konsumpcję, którą należy teraz wspierać. Specjaliści najczęściej twierdzą, że obecny system rzeczywiście powinien zostać skorygowany, choć skutki tej korekty początkowo mogą być negatywne.

- Jeśli ktoś ma jedną umowę z pensja minimalną, i kilka innych dających w sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych, to składki obowiązkowo płaci się tylko od tej pierwszej umowy. Brakuje tu proporcjonalności. To trzeba zmienić. Ale pamiętajmy, że pełne oskładkowanie nie daje takich samych praw jak umowa o pracę, bo nie ma tu np. prawa do urlopów. Najlepszym rozwiązaniem byłoby więc przechodzenie na etaty. Niestety obawiam się, że minusem zmian będą niższe pensje zleceniobiorców, możliwe są też zwolnienia – mówi Tomasz Rolicki, ekspert ds. rynku pracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki