Różne oblicza Marynarki Wojennej RP. Pod osłoną nocy, za dnia, z morza i powietrza. Polscy marynarze w służbie Rzeczypospolitej Polskiej

Wydzielone jednostki Marynarki Wojennej uczestniczą w operacjach sojuszniczych poza granicami RP. Od chwili wejścia Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego Marynarka Wojenna RP uczestniczyła w ponad 300 międzynarodowych ćwiczeniach prowadzonych na morzu, powietrzu oraz lądzie.

- Decyzja o przystąpieniu do NATO była jednym z najważniejszych momentów w najnowszej historii Polski – dołączyliśmy do największego i najsilniejszego sojuszu obronnego w historii współczesnego świata – przypomnę, że w tym roku obchodzimy 75. rocznicę jego powstania - mówił wicepremier, szef MON, Władysław Kosiniak–Kamysz.

Rocznica przystąpienia Polski do NATO, która przypada na 12 marca, poprzedza święto 3. Flotylli Okrętów im. kmdr. Bolesława Romanowskiego, która w 2024 roku obchodzi 53. rocznicę powołania.

Różnorodność służby polskich marynarzy może budzić podziw. Przykład? Jak informuje Marynarka Wojenna RP, "najlepszymi kurierami w MW RP są marynarze z okrętów transportowo-minowych 8. Flotylli Obrony Wybrzeża", którzy podczas ćwiczeń pk. Dragon-24 realizowali transport sprzętu wojskowego drogą morską.

- Załadunek sprzętu z nieprzygotowanego brzegu to nasza specjalność. Nawet w przypadku zniszczenia infrastruktury portowej, czy zablokowania wejścia do portu, jesteśmy gotowi przyjąć na swój pokład technikę wojskową, np. prosto z plaży - informowali przedstawiciele Marynarki Wojennej RP, którzy właśnie w trakcie ćwiczeń pk. Wargacz-24 doskonalili ten element ćwiczeń.

Niezwykle ważna jest również logistyka w ćwiczeniach.

"Operacje wojskowe są jak gra zespołowa, gdzie logistyka jest kluczowym elementem, od którego zależy ostateczny sukces. To nie tylko transport i dostawa zapasów lub środków bojowych. To schemat działań, gdzie czas, efektywność i punktualność decydują o naszym zwycięstwie."

Miny morskie, jak informuje MW RP, są jednym z największych zagrożeń dla żeglugi. Aby skutecznie sparaliżować ruch okrętów i statków nieprzyjaciela oraz ograniczyć strefy ich działania stawia się zagrody minowe.

Ten element ćwiczeń procedowali marynarze z 12. Dywizjonu Trałowców 8. Flotylli Obrony Wybrzeża, którzy w ramach ćwiczeń pk. Wargacz-24 dołączyli do manewrów NATO Steadfast Defedener 24.

Przypomnijmy, że według unijnego komisarza środowiska, litewskiego polityka Virginijusa Sinkevičiusa nie ma jednoznacznej odpowiedzi ile min, zatopionej amunicji, broni i niewybuchów spoczywa na dnie Bałtyku.

Obecny stan wiedzy pozwala stwierdzić, że jest to szacunkowo około 300-400 tysięcy ton, a to i tak zaledwie kilkadziesiąt procent tego, co faktycznie może znajdować się na dnie Morza Bałtyckiego.

Akcje neutralizacji niewybuchów z czasów II wojny światowej w wodach m.in. Zatoki Gdańskiej i Puckiej odbywają się regularnie. W ciągu minionych dwóch lat zneutralizowano zalegające na dnie bomby, miny, torpedy o łącznej masie liczącej ok. 6 ton materiałów wybuchowych.

- Mówimy o zalegającej na dnie bardzo dużej ilości amunicji - niewybuchów i niewypałów różnych typów i kalibrów. - Samych min morskich (min kotwicznych i dennych), które postawiono w trakcie działań wojennych na Polskich Obszarach Morskich, było ponad 2,5 tysiące - większość na wodach Zatoki Gdańskiej. Część z nich podniesiono i zniszczono z dala od brzegu, część w miejscu zalegania. Spodziewam się, że te, które zniszczono, stanowią tylko ułamek, tego co nadal zalega na dnie - tłumaczy dr inż. Benedykt Hac, hydrograf.

W tegorocznym budżecie Unii Europejskiej znalazło się 5 milionów euro na oczyszczanie Bałtyku z zatopionej broni chemicznej i konwencjonalnych niewybuchów.

- Skuteczne metody i programy usunięcia dawnej amunicji z Bałtyku pozwolą także uratować inne europejskie akweny – tłumaczy europosłanka PiS, Anna Fotyga, autorka mającego ponadpartyjne, ponadnarodowe poparcie projektu „Saving our seas”.

Środki w unijnym budżecie na rok 2024 mają posłużyć zapewnieniu odpowiednich zdolności oraz technologii do podejmowania amunicji znajdującej się na dnie Morza Bałtyckiego.

Tego dotyczy projekt „Saving our seas”, autorstwa Anny Fotygi, europoseł PiS. Jeszcze w lipcu, eurodeputowana złożyła ten projekt w Komisji Budżetu Parlamentu Europejskiego. Teraz wiadomo już, że przedsięwzięcie zyskało finansowanie.

- Działamy metodą małych kroków. Wspólnie z międzynarodową grupą osób zaangażowanych w plan oczyszczenia Bałtyku budowaliśmy poparcie dla tej idei. Organizowaliśmy liczne konferencje, spotkania. Mamy efekt w postaci wpisania do budżetu finansowania na projekt pilotażowy „Ratujmy nasze morza”. Chcemy przełamać tę barierę, trwającą od wielu lat, i rozpocząć wydobycie niebezpiecznych materiałów. Jak najszybciej – tłumaczy Anna Fotyga.