MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ratujmy maluchy, czyli czternastolatek rozbija głowę siedmiolatkowi

Barbara Szczepuła
Archiwum
Robi się nerwowo, przynajmniej w sieci. Politycy PiS zabierają się bowiem do „wyciszania” i „wygaszania”, czyli do likwidacji gimnazjów. To jest właśnie jedna z obiecanych dobrych zmian.

Nie warto słuchać nauczycieli, uczniów ani rodziców, bo któż lepiej niż zwycięska partia wie, co jest dobre, a co złe? - Likwidację gimnazjów mieliśmy zapisaną w programie i nie wzbudzało to takich emocji jak dziś - żali się poseł Elżbieta Witek, która podobno ma zostać ministrem edukacji. Bez wątpienia PiS oraz posłanka Witek mają rację. Gimnazja trzeba zlikwidować, a budynki, w których się mieściły, zburzyć, by nie pozostał kamień na kamieniu z tych przybytków, które trudno nazwać szkołami. Nauczycieli należy zwolnić, bo wiadomo, że nie dają rady. Zaś uczniów wysłać na reedukację. Może na wieś?

Przypominam sobie lata 90., kiedy do tej samej szkoły podstawowej małe dzieci chodziły razem z nastolatkami. Pamiętam obijane i kopane na przerwach maluchy (woziłam do szpitala swojego syna z rozciętą głową), pamiętam, że starsi zabierali młodszym śniadania, straszyli i wymuszali haracze, zamykali ich w toaletach, albo na odwrót - nie pozwalali im tam wchodzić, bo mali przeszkadzali im spokojnie palić. Od słów zaczynających się na k... ch…, d… gęste było szkolne powietrze. Zupełnie jak w restauracji Sowa i Przyjaciele.- Mamo, co to znaczy: ty pier….y ch..u?

Gdy rząd premiera Buzka tworzył w 1999 roku gimnazja, oddzielenie dzieci małych od sporo starszych było jednym z zasadniczych argumentów, które przekonały rodziców. Wszyscy cieszyliśmy się, że siedmio-, ośmio- i dziewięciolatki nie będą musiały uczyć się razem z prawie dwa razy starszymi, przeżywającymi „trudny wiek” nastolatkami. Faktem jest, że początki gimnazjów nie były łatwe. Ale pamiętam, jak Katarzyna Hall, nauczycielka pasjonatka, potem przez kilka lat minister edukacji w rządzie Tuska, przekonywała: - Poczekajmy z ocenami. Edukacja to proces. Czy reforma szkolnictwa się sprawdziła, czy nie, będziemy się mogli przekonać dopiero po latach… No i rzeczywiście - przekonujemy się. W testach kompetencji przygotowywanych przez PISA polscy gimnazjaliści z roku na rok wypadają coraz lepiej.

- Co tam testy! - wzruszają ramionami politycy PiS, w większości absolwenci szkół peerelowskich. - Czy gimnazjalista obudzony w środku nocy potrafi wymienić wszystkich synów Bolesława Krzywoustego? Nie umie? Liczy na Google’a? Pała z patriotyzmu!

Młodzi ludzie piszą na Facebooku: „TAK dla naprawy szkolnictwa gimnazjalnego. NIE dla likwidacji gimnazjów i gwałtownych rewolucji w systemie edukacji!”. Bo nie jest idealnie, ale zamiast równać wszystko z ziemią, warto się chyba zastanowić nad tym, jak lepiej uczyć i wychowywać gimnazjalistów…

Ale może niepotrzebnie martwimy się na zapas? Pani poseł Witek może przecież zostać na przykład ministrem obrony narodowej (mówiła, że o Katyniu dowiadywała się z przedwojennych książek!?), a na odcinek edukacji PiS rzuci posła Antoniego Macierewicza. Ten da szkołę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki