Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przewodnik po miejscach literackich zbrodni na Pomorzu

Marek Adamkowicz, Dorota Abramowicz
Katarzyna Bonda
Katarzyna Bonda Tomasz Bołt
Zbrodnia zagościła w Trójmieście, zaczyna nawiedzać Półwysep Helski a nawet Kalwarię Wejherowską. Zwłoki wyławiane są z morza, spalone ciała znajdowane są w bunkrach i wybuchających samochodach. Krótko mówiąc, masakra.

Na Stogach nieznany sprawca podkłada materiał wybuchowy pod hondę civic, zaparkowaną pod kościołem. W wybuchu ginie były policjant, którego wcześniej widziano wychodzącego z jednej z najpiękniejszych willi przy ul. Polanki w Oliwie. Willa należy do niejakiego Tadeusza P., dziś szanowanego trójmiejskiego biznesmena, ale dla osób o lepszej pamięci - Słonia, bezkarnego twórcy i szefa mafii paliwowej ze Stogów. Na imprezach u Słonia, o czym powszechnie wiadomo, bywa kwiat trójmiejskiej polityki, policjanci, prawnicy, z ważnym sędzią na czele.

Jeśli do tego dodamy zastrzelenie znanego piosenkarza, który ginie w popularnym sopockim klubie i niewyjaśniony przypadek śmierci gdańskiego rodzeństwa sprzed 20 lat, to mamy do czynienia z niezłą aferą kryminalną. Na szczęście będącą jedynie fabułą ostatniej książki Katarzyny Bondy "Pochłaniacz".

Bonda nie jest jedyną polską autorką kryminałów, która zdecydowała się osadzić akcję powieści na Pomorzu. W Trójmieście, Władysławowie, Wejherowie czy Darłowie śladów znanych zbrodniarzy sprzed lat szukał gdański nadkomisarz Jarosław Pater, bohater "Róż cmentarnych" Marka Krajewskiego i Mariusza Czubaja.

W Gdyni i okolicach z przestępcami walczyła Kaszubka, nadkomisarz Ewa Wichert ("Wiadomość ze Sztokholmu" i "Przesyłka znad Bosforu" Janusza Grabowskiego). W Oliwie przetrzymywana jest Greczynka, ofiara psychopaty ("Wieża Sokoła" Katarzyny Rogińskiej). Zaimportowany ze Śląska nadkomisarz Edward Polański ("Sierpniowe kumaki" Violetty Sajkiewicz i Roberta Ostaszewskiego) rozwikłał kolejne, mrożące krew w żyłach zagadki na Półwyspie Helskim.

Równie dobrze miewa się kryminał historyczny, osadzony na Kaszubach, którego wiodącą postacią jest żyjący na przełomie XIX i XX w. Ignaz Braun z "Pruskiej zagadki".

Z kolei w Wolnym Mieście Gdańsku tuż przed wybuchem wojny w 1939 r. prywatny detektyw Gregor Steppe szuka zabójcy piosenkarki Ingi "Frey" Freiden ("Śmierć w Oliwie" Charlesa Berga). W tym samym czasie komisarz Franz Thiedtke zajmuje się topielicą, znalezioną przy molu w Gdańsku (Izabela Żukowska "Teufel").

Na wymienienie wszystkich "papierowych morderstw", dokonanych na Wybrzeżu nie starczyłoby miejsca, warto jednak zastanowić się, skąd bierze się zainteresowanie naszym pięknym regionem ludzi, którzy zajmują się opisywaniem zagadek kryminalnych. I dlaczego właśnie na Pomorzu trup ściele się gęsto?

Fabuła, którą napisało życie

Autorzy współczesnych kryminałów pełna garścią czerpią z doniesień medialnych. Pożywką są chociażby informacje o aferach, które w ostatnich dekadach bulwersowały nie tylko lokalną społeczność.

- Pomorze to idealne miejsce na zbrodnię - mówi Tomasz Gawiński, dziennikarz "Tygodnika Angora", a dawniej "Głosu Wybrzeża", którego opowieści o powstawaniu w latach 90. XX wieku pomorskiej mafii pomogły Katarzynie Bondzie w skonstruowaniu tła intrygi w "Pochłaniaczu".

- Tu od lat zawsze się wiele działo. Cinkciarze i panienki za komuny, orłowski Maxim i okolice, rodząca się mafia, postać Nikodema S., ps. Nikoś, i jego tragiczna śmierć. Fortuny, które rosły na Stogach - to wszystko może zainspirować pisarza. Należy do tego dodać opowieść o ludziach, którzy do tej pory nie ponieśli odpowiedzialności za swoje czyny, jak np. Tygrys ze Stogów i pewien znany biznesmen, właściciel znanego lokalu, który zabił na przejściu dla pieszych w Sopocie człowieka i do dziś jest ponad prawem. Z drugiej strony mamy zawikłane losy byłych policjantów z CBŚ, których opowieści mogłyby stać się podstawą niejednego scenariusza - tłumaczy Gawiński.

Także ostatnie pomorskie afery mogą być twórczo wykorzystywane przez ludzi pióra. Nie jest pewnie przypadkiem, że w "Pochłaniaczu" pojawia się fundusz powierniczy SEIF (jego logo to bursztynowy słoń), którym od siedmiu lat interesuje się Komisja Nadzoru Finansowego i który kupił wcześniej bankrutujące linie lotnicze. Jest to piramida finansowa prowadzona przez prezesa "znikąd" (łudząco przypominającego znanego z afery Amber Gold Marcina P.), który zostaje ostatecznie "wystawiony" prokuraturze. W książce Bondy SEIF tak naprawdę jest własnością człowieka kierującego miejscową mafią.

Do medialnych doniesień, o których aż huczało w Polsce, nawiązują także inne kryminały. W "Sierpniowych kumakach" wspomina się (bez nazwisk i informacji o ostatecznym, uniewinniającym wyroku) akcję CBA wymierzoną w posłankę PO i - rykoszetem - w burmistrza Helu. Jeden z wątków powieści mówi o skorumpowanym szeregowym urzędniku helskiego magistratu, który dokonywał przekrętów przy okazji sprzedaży przez Agencję Mienia Wojskowego atrakcyjnej działki nad morzem.

Jako inspirator zbrodni dokonanych nad morzem wraca postrach z lat 70., seryjny morderca "Skorpion", czyli Paweł Tuchlin. Młodsi, znani z kronik kryminalnych końca ubiegłego wieku, antybohaterowie: Zachar, Nikoś, Wróbel, Tygrys, Schwarzenegger i oczywiście Nikoś przemykają przez kartki wielu powieści kryminalnych.

W "Wiadomości ze Sztokholmu" opowiada o nich były dziennikarz "Głosu Wybrzeża", pracujący obecnie w "Dzienniku Bałtyckim", niejaki Zbyszek Kaszuba, który robi policjantce wykład z najnowszej historii pomorskiej przestępczości. Redaktor Kaszuba (mamy pewne podejrzenia co do pierwowzoru tej postaci) tłumaczy, że tak naprawdę ojcem lokalnej mafii był "Michał A., mityczny doktor psychologii i zarazem właściciel »Lucynki« we Wrzeszczu", który ściągnął swego ochroniarza, Nikosia, do Maxima w Orłowie. Nie trzeba dodawać, że Michał A., noszący przed laty w pewnych kręgach pseudonim Mecenas jest postacią autentyczną...

Nie zawsze jednak opisywane przez pisarza losy bohatera o pseudonimie wziętym z życia pokrywają się z rzeczywistością. U Katarzyny Bondy były funkcjonariusz CBŚ w Gdańsku o pseudonimie Majami jest w książce m.in. właścicielem kamienic w Sopocie oraz wietnamskiego (!) baru na Przymorzu.

Tak naprawdę Majami na pewno nie jest krezusem. W prawdziwym świecie jego pseudonim pojawił się ostatnio w gazetach przy okazji tzw. afery marchewkowej. Wiosną tego roku można było w "Dzienniku Bałtyckim" i prasie ogólnopolskiej przeczytać o problemach lokalnej grupy producenckiej z okolic Lęborka, której - według tygodnika "Wprost" - miał pomagać w walce z "układem trójmiejskim" rzeczony Majami.

- Afera marchewkowa to też jest temat, wokół którego można by było osadzić aferę kryminalną związaną z ludźmi, którzy wyłudzają dotacje unijne - mówi jeden z byłych policjantów. - Równie ciekawie byłoby ulokować zbrodnię w Łebie. Zdarzające się tam podpalenia, niszczenie mienia, wylewanie śmierdzącej substancji w pokojach dla turystów czy wreszcie walka o administrowanie plażą aż proszą się o opisanie. Dowolne, literackie...

Prawdziwe tło, autorska zbrodnia

W powieściach kryminalnych ludzie giną w domach, agencjach towarzyskich, firmach, na ulicach. Często są to miejsca dobrze znane mieszkańcom i turystom.

Nierzadko do "papierowych zbrodni" dochodzi na bałtyckich plażach i w ich okolicach. Ściągają tu wszelkiej maści dewianci, których kusi mroczny klimat bunkrów na Helu i łatwość pozbycia się zwłok z pokładu jachtu lub statku. Dopełnieniem powieściowego tła są pulsujące w sezonie rozrywką dyskoteki, nadmorskie lasy i łodzie rybackie.

Warto w tym kontekście wspomnieć o Jelitkowie. To właśnie na tutejszej plaży, w sierpniu 1939 r., komisarz Franz Thiedtke z powieści Izabeli Żukowskiej znajduje tuż przy molu zwłoki młodej Polki, Marianny Walewicz, pochodzącej z zamożnej, gdańskiej rodziny.

Inna zagadkowa zbrodnia z Jelitkowa staje się traumą komisarza Jarosława Patera z "Róż cmentarnych". W 2003 r. w starym, zardzewiałym kutrze rybackim odkryto nagie ciała dwóch studentek wydziału pielęgniarstwa gdańskiej Akademii Medycznej. Kilka lat później na plaży we Władysławowie turystka zobaczyła nagą, martwą dziewczynę z tatuażem, takim samym, jaki miała jedna z ofiar z Jelitkowa...

Z kolei nadkomisarz Ewa Wichert z powieści Janusza Grabowskiego, rozwódka z nastoletnim synem, mieszkająca w pobliżu gdyńskiego bulwaru Nadmorskiego, po którym regularnie biega, swoją pierwszą (książkową) ofiarę znajduje w basenie portowym. Poszukując świadków, policjanci sprawdzają zapis monitoringu w gdyńskim Akwarium i budynku Akademii Morskiej.

W powieści Grabowskiego znajdą coś dla siebie także miłośnicy starej Oliwy. Przysłowiową wisienką na torcie będzie końcowy fragment kryminału, w którym przywołano oliwski zespół klasztorny.

Oliwa i okolice także w książce Katarzyny Rogińskiej aż się roją od ludzi z mniejszymi lub większymi zaburzeniami. Po przeczytaniu "Wieży sokoła" aż strach wybrać się na spacer po oliwskich lasach.

W książkach, których akcja dzieje się w Trójmieście nie brakuje prawdziwych, wymienianych z nazwy lokali (nawet z ich autentycznymi właścicielami), opisów trójmiejskich kościołów, szkół, agencji towarzyskich, o komendach wojewódzkich i miejskich policji nie wspominając. Szczególnie uważni, czytając opisy losów drugoplanowych bohaterów, bez problemu odnajdą w nich odbicie autentycznych postaci znanych z gdańskich, gdyńskich czy sopockich ulic. Nie zmienia to faktu, że lokalne afery i ciekawostki to tylko tło. Naprawdę ważna jest intryga kryminalna...

Śmierć w małym miasteczku

Klimat zachęcający do snucia opowieści kryminalnych znaleźć można także poza Trójmiastem. Przekonuje o tym Piotr Schmandt, autor "Pruskiej zagadki". Akcję książki, która przyniosła mu rozgłos i doczekała się trzeciego wydania, umiejscowił w Wejherowie.

- Inspiracją do napisania powieści była zbrodnia popełniona w 1901 roku w Chojnicach - przyznaje Piotr Schmandt. - Przeczytałem o niej w "Dzienniku Bałtyckim", ale samą historię przetworzyłem oczywiście w sposób literacki.

Podstawową modyfikacją było przeniesienie miejsca akcji do innego miasteczka. Piotr Schmandt przyznaje, że bardziej odpowiadał mu, skądinąd znajomy, klimat Wejherowa, ale ważna też była obecność kalwarii, której w Chojnicach brakuje. To miejsce odgrywające w powieści dość istotną rolę, sama zaś intryga dotyczy zaginięcia gimnazjalisty Johanna Wendersa. Kiedy po kilku dniach poszukiwań zostaje odnaleziony fragment męskiego torsu, staje się jasne, że popełniona została okrutna zbrodnia. Do akcji wkracza inspektor Ignaz Braun, wschodząca gwiazda Wydziału Zabójstw z Berlina, który wyjaśniając sprawę musi przedzierać się przez gąszcz plotek i pomówień.

Piotr Schmandt przyznaje, że w swojej opowieści chciał nie tylko pokazać mrożącą krew w żyłach historię, lecz także społeczność Wejherowa u progu XX w., co zresztą udało mu się wybornie. Nic dziwnego, że czytelnicy nabrali ochoty na kolejne przygody Ignaza Brauna. Stąd w 2010 r. pojawia się "Fotografia", druga powieść z udziałem inspektora. Tym razem próbuje on rozwikłać sprawę zabójstwa Theodora Pratza, wejherowskiego fotografa.

Małe miasteczko okazało się inspirujące również dla Krzysztofa Beśki, autora "Ornatu z krwi". Bezpośrednim impulsem była wiadomość o odnalezieniu w Kwidzynie grobów wielkich mistrzów krzyżackich. W efekcie powstała powieść o tajemnicy sięgającej czasów misji św. Wojciecha. Chroniony przez stulecia sekret dotrwał do naszych czasów. Tyle tylko, że ceną za jego utrzymanie bywa śmierć, a wśród zamordowanych znaleźli się proboszczowie kościołów w Kwidzynie oraz Królewie pod Malborkiem.

"Ornat z krwi" nierzadko był porównywany z powieściami Dana Browna. Krzysztof Beśka z dystansem podchodzi do takich zestawień. Przyznaje natomiast, że stworzona przez niego postać dociekliwego dziennikarza Tomasza Horna możne cokolwiek przypominać Pana Samochodzika. O naśladownictwie nie może jednak być mowy, chociażby ze względu na śmiertelne ofiary, których w powieściach Zbigniewa Nienackiego brakowało. U Beśki jest inaczej.
- Jakkolwiek to zabrzmi, trup być musi. Inaczej nie ma zabawy - mówi pisarz.

Klub piszących zabójców

Przyznać trzeba, że autorzy powieści kryminalnych mają wielkie szczęście: czytelników tego rodzaju literatury jest całkiem sporo. Mają swoje portale i fora internetowe, mają fankluby. Gdańsk może się poszczycić istniejącym od 2007 r. Oliwskim Klubem Kryminału. Organizuje on spotkania z pisarzami i specjalistami kryminalistyki, dyskusje o książkach, zaprasza na spacery śladami bohaterów literackich.

- Klub ma grono stałych bywalców, ale spotkania mają charakter otwarty. Przyjść może każdy - zachęca Iwona Jarentowska, kierownik Filii nr 2 Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej, przy której działa OKK.

Jedną z pierwszych inicjatyw klubu było ogłoszenie konkursu na gdańskie opowiadanie kryminalne. Udział w nim okazał się szczeblem w pisarskiej karierze Katarzyny Rogińskiej, która niedługo potem objawiła się powieścią "Wieża sokoła".

Katarzyna Rogińska nie jest jedyną autorką związaną z klubem. Bywa tu także Piotr Schmandt oraz Agnieszka Pruska, autorka "Literata". Dołączyć do nich może każdy. Bo przecież w wielu z nas odzywa się ciemna strona duszy, która fascynuje się zbrodnią. I ta jasna, która pragnie, by zbrodniarza dosięgła sprawiedliwość. Trzeba mieć tylko trochę wyobraźni i talent literacki, by je pogodzić.

Program Gdańskiej Afery Kryminalnej

Piątek, 7 listopada
Filia nr 2 WiMBP, ul. Opata Rybińskiego 9

16.15 - wernisaż wystawy "Oblicza zła" Anny M. Damasiewicz;
16.30 - Tomasz Białkowski "Powróz" - mroczna zemsta historii;
17.15 - Bernadetta Darska, Kobiety w czarnym kryminale;
18.00 - spotkanie autorskie z Marcinem Wrońskim;
20.00 - Film "Wielki sen" (reż. H. Hawks), prelekcja Magda Kosińska.

Sobota, 8 listopada
Galeria Warzywniak, ul. Opata Rybińskiego 25
12.00 - Izabela Żukowska, W poszukiwaniu bohatera. Warsztat pisarski ze Sztuką Pisania.

Filia nr 2 WiMBP ul. Opata Rybińskiego 9
12.00 - Gdańskie Bractwo Kurkowe - pokaz broni;
14.00 - Piotr Schmandt, Czarny humor w cyklu książek "Sprawy Ignaza Brauna";
15.00 - Izabela Żukowska, Miasto w retrokryminale, czyli jak pokazać nieistniejące;
16.00 - Spotkanie z Katarzyną Bondą i Mariuszem Czubajem.

Dom Zarazy, Stary Rynek Oliwski 15
19.00 - Marek Adamkowicz, Wolne Miasto Gdańsk - inspiracje literackie;
Inscenizacja napoleońska - Projekt Historyczny Garnizon Gdańsk.

Uwaga! Pierwsze trzy osoby, które każdego dnia Afery Kryminalnej pojawią się z aktualnym wydaniem "Dziennika Bałtyckiego" otrzymają książkowe prezenty

Książki i zbrodnia

Informacje na temat kryminałów można znaleźć w internecie na portalach poświęconych tego rodzaju literaturze. Przykładem może być Zbrodnia w Bibliotece, Portal Kryminalny czy Klub Mord, który skupia miłośników tzw. kryminału milicyjnego. Warto też zajrzeć na stronę Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku, gdzie jest zakładka poświęcona Oliwskiemu Klubowi Kryminału. Znaleźć tam można szczegółowe informacje na temat spotkań OKK, które odbywają w ostatni czwartek miesiąca o godz. 18.

[email protected]
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki