Zaczyna zawsze tak samo: Nie zdążyłem odwiedzić was podczas kampanii wyborczej, ale za to teraz przyjechałem do was jako prezydent Rzeczypospolitej! Uśmiecha się i rozgląda dookoła, sprawdza, czy ludność docenia zaszczyt.
Tym razem jest to Gostynin. Prezydent, nim stanął na rynku, odwiedził mleczarnię. - Mleczarnia - informuje teraz „zwykłych ludzi” - ma 125 lat i cały czas istnieje! Jestem drugim prezydentem, który ją odwiedził, to już robi się taka tradycja, że prezydent Rzeczypospolitej odwiedza mleczarnię! Prezes mleczarni cieszy się, że ma w telewizji darmowe lokowanie produktu, ale dziatwa szkolna ziewa, choć w sumie dobrze, że prezydent przyjechał, bo odwołano lekcje.
Prezydent RP oświadcza odważnie, że lubi przyjeżdżać do Wielkopolski, mimo że to temat niebezpieczny, bo przypomina o dojazdach posła Dudy do Szkoły Pedagogiki i Administracji w Nowym Tomyślu i jakieś niejasności, które wykryły media, dotyczące rozliczenia delegacji.
Ale po co wracać do dawnych czasów, cieszmy się, że mamy tak udanego prezydenta Rzeczypospolitej, który świetnie prezentuje się w dobrze skrojonym garniturze na rynku w Gostyninie i tak pięknie mówi. Wspomina, że przyjechał tu z Poznania, gdzie miał spotkanie z humanoidalnymi robotami.
Ktoś mógłby się zdziwić, że w tak niespokojnym okresie, gdy rzeka uchodźców przelewa się przez europejskie granice, prezydent zamiast zwołać Radę Bezpieczeństwa Narodowego albo choćby Radę Gabinetową, ma czas, by jeździć do mleczarni w Gostyninie. Ale pamiętajmy o tym, że prezydent Rzeczypospolitej ma uczulenie na panią premier. Podobnie jak Kaczyński miał na Tuska. Widocznie uczulenie jest zaraźliwe! Może więc być Schetyna, a nawet Piotrowska, ale nie Kopacz!
Po drugie, w kampanii wyborczej Andrzej Duda jeździł, by „słuchać zwykłych ludzi”, teraz podróżuje, by do nich przemawiać, bo jak wiadomo nie ma większej przyjemności dla ludu pracującego miast i wsi niż stanąć na rynku i posłuchać prezydenta RP na żywo.
Dajmy Polakom trochę radości, bo przecież życie mają ciężkie, choć niedługo i to może się zmienić. A żeby się zmieniło, jeździć musi także poseł Szydło. Spotyka się z ludnością głównie po to, by skrytykować w plenerze premier Kopacz. Tym razem w sprawie uchodźców. - Decyzja rządu w tej sprawie to skandal - woła. - Rząd oszukał państwa Grupy Wyszehradzkiej! To brak solidarności! Nieżyczliwi przypominają, że solidarność padła po agresji Rosji na Ukrainę. Orban przyjmował Putina, a Zeman jeździł do Rosji.
Rzecznik rządu przygaduje więc: pani Szydło myli interes Polski z interesem PiS, tak jak kiedyś myliła deficyt budżetowy z długiem publicznym. Ale czy można wszystko spamiętać? Przecież kobieta stara się teraz jak może. Mówi już tak interesująco jak prezydent albo nawet lepiej, choć to prawie niemożliwe i może być uznane za świętokradztwo.
Jeśli kogoś zasmuca nasza klasa polityczna, niech pocieszy się tym, że prezydenci i premierzy przemijają, a mleczarnia trwa! I trwa mać!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?