Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Należyty, prezes Lotosu Trefla Gdańsk: Po cichu liczymy na strefę medalową [ROZMOWA]

Łukasz Żaguń
058sport.pl
O celach drużyny, kadrze zespołu, występach w Lidze Mistrzów i budżecie rozmawiamy z Piotrem Należytym, prezesem Lotosu Trefla Gdańsk.

Udało się zbudować drużynę dokładnie taką, jaką sobie Pan zakładał. Plan maksimum został wykonany?
Kluczowe dla nas było utrzymanie kształtu zespołu z ostatniego sezonu. Sztab szkoleniowy miał świadomość, jak wygląda okres reprezentacyjny i tym samym zdawaliśmy sobie sprawę, że czasu na zgranie drużyny nie będzie dużo. Reprezentanci do wszystkich klubów dołączyli w tym sezonie bardzo późno. Na pewno wzmocniliśmy trochę przyjęcie. Miłosz Hebda świetnie się prezentował w sparingach. Ponadto nie chcemy też zmieniać naszej polityki dotyczącej wprowadzania młodych zawodników do drużyny. Mogę śmiało powiedzieć, że jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, co udało się zrobić.

Wywołał Pan Miłosza Hebdę. Myśli Pan, że ten zawodnik może wygryźć z podstawowego składu Mateusza Mikę czy Sebastiana Schwarza?
Osobiście życzyłbym sobie tego (śmiech). To znaczyłoby, że mamy dużą konkurencję w zespole. Miłosz zrobił naprawdę duże postępy. Nadal ma sporo pracy przed sobą, ale jest bardzo zmobilizowany. Jestem przekonany, że będziemy mieli z niego duży pożytek.

Czy można otwarcie powiedzieć to, że drużyna będzie bić się o medal?
Wszystko zależy od tego, jak się ułoży liga. Na pewno chcemy znaleźć się w gronie czterech, pięciu najlepszych zespołów. Oczywiście po cichu liczymy na to, że dostaniemy się do strefy medalowej. Przede wszystkim musimy pamiętać o tym, by dobrze rozłożyć siły – czeka nas przecież walka również w Lidze Mistrzów

Pytam o ten medal, bo apetyty są ogromne po wspaniałym, poprzednim sezonie.
Są, ale my staramy się trochę tonować nastroje. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ostatnio zrobiliśmy więcej, niż sobie zakładaliśmy i oczywiście nie twierdzę, że nie da się tego wyniku powtórzyć. Może być nawet lepiej, ale może być też trochę gorzej. To jest sport. Cały czas powtarzam - dla nas najważniejsze jest każde kolejne spotkanie, zawsze chcemy być dobrze przygotowani i walczyć o zwycięstwa. Oczywiście nie stawiamy sobie celu takiego jak ostatnio - awans do ósemki, bo wiemy, że ten zespół ma większe aspiracje. Ale też nie jesteśmy w stanie powiedzieć, że wywalczymy medal. Zdajemy sobie sprawę z tego, jakich mamy rywali i jak bardzo się oni wzmocnili. ZAKSA, PGE Skra, Asseco Resovia na pewno będą silne, a ciekawie wyglądają też zespoły z Lubina, Olsztyna czy Radomia.

Ale Wy też ciekawie wyglądacie...
Oczywiście! Zdajemy sobie z tego sprawę, ale naprawdę ze spokojem podchodzimy do ligi, tym bardziej, że ten sezon będzie bardzo trudny. Właściwie z kimkolwiek zagramy, to będzie takie spotkanie, jakbyśmy cały czas bili się ze Skrą czy Asseco Resovią, bo taki system skonstruowano. Mimo to, mam nadzieję, że uda nam się zajechać wspólnie do satysfakcjonującego celu. Do rywalizacji podchodzimy ze świadomością naszej siły, ale również z dużą pokorą.

Kibiców martwią na pewno wyniki sparingów. Drużyna grała w kratkę. Nie obawia się Pan o formę tego zespołu na początku nowego sezonu?
Nie mam żadnych obaw. Kiedy patrzyłem na inne zespoły w sparingach, to zastanawiałem się nawet, w którym momencie sezonu te drużyny opadną z sił. Rywale często byli od nas dużo szybsi, ale nie martwiło mnie to. To był okres przygotowawczy, drużyna „ładowała akumulatory”, więc nie było w tym nic dziwnego. Po drugie, w naszym zespole przez większość tego okresu brakowało kadrowiczów. Na przykład na przyjęciu, od którego zaczyna się konstruowanie akcji, teoretycznie nie mieliśmy do dyspozycji żadnego siatkarza z podstawowego składu. Po trzecie, pamiętajmy też o tym, że podczas przygotowań nie liczy się taktyka, analiza rywali. Jestem zatem spokojny przed sezonem, bo wiem, że chłopcy bardzo ciężko przepracowali ostatni okres i są zmobilizowani do walki w każdym spotkaniu.

Ale o formę kadrowiczów to już się pewnie Pan obawia? Po takim sezonie reprezentacyjnym ci zawodnicy mogą być wręcz „zaorani”.
Na pewno przed naszym sztabem duże wyzwanie - trzeba się zastanowić, jak prowadzić tych graczy, zarządzać ich treningiem. Ale to dotyczy nie tylko naszego klubu. Podobne problemy mają też rywale. Szczególnie trudno będą mieli Polacy - u nas Mateusz Mika, który grał naprawdę dużo. Trenerzy o tym jednak wiedzą i mam nadzieję, że sobie z tym poradzą.

Wykazać będą się musieli zmiennicy...
Wszystkie decyzje podejmować będzie oczywiście sztab szkoleniowy, ale spodziewam się, że zmiennicy odegrają istotną rolę i będą częściej pojawiać się na boisku niż w ostatnim sezonie. Jestem przekonany, że ci chłopcy sobie poradzą. Może oni nie mają nazwisk z pierwszych stron gazet, ale już niejednokrotnie udowadniali, że potrafią wchodzić na boisko i zmieniać oblicza meczu. Mówię choćby o takich graczach jak Damian Schulz, Przemek Stępień, Artur Ratajczak czy nawet teraz o Miłoszu Hebdzie. Jestem przekonany, że będziemy mieli z nich wiele pożytku.

A Kamil Dębski? Ten zawodnik dosyć niespodziewanie pojawił się ostatnio w składzie drużyny.
Faktycznie, Kamil wdarł się do zespołu przebojem. Wszyscy jesteśmy zbudowani jego funkcjonowaniem w drużynie. Powiem szczerze, że na samym początku „stał trochę z boku”. Kiedy jednak zaczął trenować z pierwszą drużyną , zachwycił wszystkich swoim podejściem, uczeniem się, słuchaniem rad, bezstresowym wchodzeniem na boisko w sparingach. Wówczas trenerzy Anastasi i Serafin szybko podjęli decyzję, że należy go włączyć do pierwszego zespołu. Oczywiście ten sezon będzie dla niego okresem nauki, ale trzymamy za niego kciuki i mocno kibicujemy. Ma on bardzo duży potencjał i liczymy, że go wykorzysta.

Od tego pytania nie da się uciec - kasy w budżecie jest więcej niż ostatnio?
Budżet oczywiście musiał wzrosnąć, bo nie udałoby nam się utrzymać tego składu po wynikach z ostatniego sezonu.

Znacząco wzrósł?
Nie chcę operować liczbami. Mogę jedynie powiedzieć, że wiele osób, nie tylko z klubu, wykonało dużą pracę na wielu płaszczyznach, żeby tak się stało. W zeszłym sezonie, choćby ze względu na frekwencją, udało nam się zwiększyć wpływy do budżetu. A w tym z kolei mocniej zaangażowało się miasto Gdańsk, Grupa Lotos, pojawili się też nowi sponsorzy. Myślę, że w tym momencie mamy czwarty, piąty budżet w lidze. Różnice między tym, czym my dysponujemy, a kilkoma zespołami z tyłu nie są wielkie, ale znowu patrząc na czołówkę - PGE Skrę, ZAKSĘ czy Asseco Resovię, to dysproporcje są już bardzo duże. U nas trochę inaczej wygląda też kwestia rozdysponowania pieniędzy. My sporo inwestujemy w szkolenie młodzieży czy marketing. W przypadku marketingu oczywiście generuje to wzrost po stronie przychodów, ale koszty ich uzyskania są większe niż w innych klubach.

No właśnie, jakie cele marketingowe przed sobą stawiacie?
Na pewno tak jak w ubiegłym sezonie chcielibyśmy znaleźć się na pozycji lidera pod względem frekwencji. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo niektóre spotkania będziemy zmuszeni rozgrywać poza Ergo Areną. Mamy też kilka innych celów w tym obszarze.

Wiadomo, że ten obiekt jest wręcz rozrywany, ale czy nie było innego rozwiązania, żeby nie grać pięciu pierwszych kolejek PlusLigi na wyjeździe?
Przede wszystkim nam bardzo zależy na tym, by grać w Ergo Arenie. Oczywiście są w okolicy inne hale, jak choćby Arena Gdynia, która może pomieścić 4,5 tys. widzów, ale pozostałe obiekty, powiedzmy uczciwie, są małe, a my chcemy, żeby na nasze mecze przychodziło więcej niż 1,5 tys. kibiców. Jesteśmy też gdańskim klubem i naszym domem jest Gdańsk – w innych miejscach pojawiamy się z przyjemnością ale zawsze są to wizyty gościnne. Ergo Arena to nasz dom.

Czeka Was wielkie wyzwanie, jakim jest Liga Mistrzów. O co walczycie w Europie?
Przede wszystkim udało nam się spełnić marzenia o występach w Lidze Mistrzów. 3 listopada będzie dniem historycznym nie tylko dla Lotosu Trefla, ale też dla całego sportowego Trójmiasta i okolic. Tego dnia w Ergo Arenie debiutujemy w tych elitarnych rozgrywkach. Jeżeli chodzi natomiast o cel, to chcemy wyjść z grupy. Trafiliśmy na ciekawe drużyny i czekają nas fantastyczne widowiska. Wydaje mi się, że rywale są w naszym zasięgu.

Chyba poza Modeną...
To jest kosmiczny zespół, legenda siatkówki europejskiej czy nawet światowej, ale my nie myślimy o porażkach. Znamy wartość naszej drużyny i wiemy jak mocnej ligi jesteśmy przedstawicielem.

Z innej beczki - co Pan myśli o reprezentacji Polski? Istnieje ryzyko, że naszej kadry zabraknie na igrzyskach olimpijskich.
Mam nadzieję, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Wszyscy staramy się stworzyć tej kadrze jak najlepsze warunki. Z tego choćby powodu została zmieniona formuła PlusLigi. Nie da się ukryć, że system kwalifikacji jest niesprawiedliwy. Zajęliśmy trzecie miejsce w Pucharze Świata, przegrywając zaledwie jedno spotkanie i nie uzyskaliśmy przepustki do Rio de Janeiro.

Jesteśmy też mistrzami świata...
Dokładnie. Ale taki jest właśnie system. Nasi trenerzy zdają sobie sprawę z tego, że przygotowują polskich zawodników do walki w reprezentacji, ale też Sebastiana Schwarza, którego kadra również bije się o igrzyska. Jemu również kibicujemy, choć może nie w meczach z biało-czerwonymi (śmiech). Na razie nie ma sensu zatem „gdybać”. Wszystkie ręce na pokład i gorąco liczymy na to, że uda się wywalczyć przepustkę.

Jak Pan obserwuje Mateusza Bieńka w reprezentacji, to nie ma małego żalu, że nie udało się go zakontraktować?
Nie. Faktycznie Mateusz był w kręgu naszych zainteresowań, ale w pewnym momencie przestaliśmy prowadzić rozmowy. Równolegle rozmawialiśmy z Arturem Ratajczakiem, świetnym zawodnikiem, bardzo pracowitym i dobrym duchem zespołu.

Dziwne zestawienie: Ratajczak - Bieniek. Faktycznie Artur ma taki duży potencjał?
Mateusz Bieniek znakomicie wystrzelił w sezonie reprezentacyjnym, ale w przypadku Artura Ratajczaka ważne też były inne czynniki, także te pozasportowe. Miejsce, w którym teraz jest, zawdzięcza tylko swojej ciężkiej pracy. Jest bardzo zmobilizowany, chętny do pracy, głodny sukcesów, osobiście bardzo mi imponuje jego wola walki i praca nad sobą. Naprawdę jesteśmy dumni z tego, z kim będziemy pracować w tym sezonie.

Rozmawiał Łukasz Żaguń

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki