Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mediator na polu walki [FELIETON]

Maciej Wajer
Chyba większość mężczyzn w czasach swojego dzieciństwa czytała książkę Czesława Janczarskiego „Jak Wojtek został strażakiem”.

Wydaje się, że historia głównego bohatera, niektórym przypadła tak do gustu, że postanowili pójść w jego ślady, i zrealizować swe dziecięce marzenia. Autor nie ukrywał, że profesja strażaka jest narażona na wiele niebezpieczeństw, ale jednego chyba nie przewidział. Mianowicie konfliktu z przedstawicielami aparatu władzy. A takiego przecież nie można wykluczyć. Świadczy o tym historia druhów z Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowym Barkoczynie, którzy postanowili bronić miejscowej remizy niczym Arabowie w XV wieku ostatniej swojej twierdzy zlokalizowanej na terenie Półwyspu Iberyjskiego. Przeciwnikiem są oczywiście przedstawiciele gminy Nowa Karczma. Konflikt trwa już kilkanaście tygodni, a końca raczej nie widać, bo jego strony okopały się na swoich pozycjach i za nic nie chcą z nich ustąpić. Reprezentanci gminy posługują się w swych wypowiedziach językiem dyplomacji, o czym świadczą słowa Piotra Turzyńskiego, sekretarza gminy Nowa Karczma. Urzędnik stwierdził, że samorządowym władzom nie w głowie włamywanie się do obiektu, dlatego też zdecydowały się postępować zgodnie z literą prawa. I słusznie, bo trudno sobie wyobrażać gminnych urzędników przyodzianych w eleganckie garnitury i kominiarki, a także wyposażonych w specjalistyczny sprzęt do sforsowania drzwi remizy. Z drugiej jednak strony, taki obrazek mógłby mieć sporą oglądalność w in-ternecie i zagwarantować niecodzienną promocję gminie, tym bardziej że nie takie rzeczy działy się w tym kraju w wykonaniu samorządowców.

Trzeba też wspomnieć, że gmina ma konkretne plany związane z miejscem, w którym znajduje się źródło konfliktu, czyli strażacka remiza. A realizacja tych planów, jak mawiał gospodarz bloku z serialu „Alternatywy 4” Stanisław Anioł, jest w dobrze rozumianym, obopólnym interesie, bowiem ma tam powstać centrum rekreacyjne. Przedstawiciele drugiej strony, czyli Ochotniczej Straży Pożarnej, uważają z kolei, że władze gminy nie mają prawa do spornego obiektu, ponieważ powstał on w ramach bardzo popularnego w Polsce Ludowej programu, jakim był czyn społeczny. Później budynek został przekazany gminie, ale strażacy nie dostali nic w zamian, czyli wyszli na tym interesie, jak Zabłocki na mydle. Ale na tym nie koniec dramatu druhów, ponieważ pozbawiono ich również specjalistycznego sprzętu takiego jak wóz strażacki. A bez niego, ani rusz, bo czasy gaszenia pożarów przy pomocy wiader z wodą chyba bezpowrotnie minęły. Sprawa remizy nabiera coraz bardziej poważnego charakteru, bo otarła się już nawet o sąd. Wymiar sprawiedliwości zadecydował, że do akcji musi wkroczyć mediator, którego celem będzie pogodzenie dwóch zwaśnionych stron. Jak wiadomo, mediacje mogą trwać długo. Do czasu ich zakończenia nie będzie na pewno centrum rekreacyjnego, ani reaktywacji działalności OSP. Aby oddać, najbardziej dobitnie stan rzeczy, jaki się wytworzył w N. Barkoczynie, można przytoczyć hasło wyborcze Krzysztofa Kononowicza, kandydata na prezydenta Białegostoku: Nię będzie niczego!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki