Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kopciuchy mają zniknąć z Pomorza. Najgorsze piece trzeba wygasić do końca sierpnia 2024 roku. Czy miasta zdążą? To będzie trudny krok

Wojciech Lesner
Wojciech Lesner
Anna Szade
Anna Szade
W wielu pomorskich miejscowościach zanieczyszczenia dosłownie unoszą się w powietrzu
W wielu pomorskich miejscowościach zanieczyszczenia dosłownie unoszą się w powietrzu Radosław Konczyński
Pomorze bez duszącego dymu. Czy w przyszłym sezonie grzewczym da się w pomorskich miastach zaczerpnąć haust świeżego powietrza? Najpierw muszą zniknąć najgorsze kopciuchy i to do końca sierpnia 2024 roku. Urzędnicy mają tę datę już dawno zaznaczoną w kalendarzach, ale doskonale wiedzą, że nie zdążą, bo na wymianę wszystkich pieców potrzebne są miliony.

Jakość pomorskiego powietrza należy do najlepszych w Polsce, ale wciąż zdarzają się dni, gdy certyfikowane stacje pomiarowe donoszą o wysokim poziomie substancji zagrażających zdrowiu. To choćby pyły o średnicy mniejszej niż 10 mikrometrów, czyli tysięcznej milimetra, które wnikają do płuc, czy nie większe niż 2,5 mikrometra, które mogą przedostawać się do naszego krwiobiegu.

Od tego ich negatywne oddziaływanie dopiero się zaczyna, bo ostatecznie wywołują wiele naprawdę groźnych chorób. W całym kraju rocznie z powodu zanieczyszczeń powietrza umiera ponad 40 tysięcy osób.

W związku z tym, by wszystkim żyło się lepiej, Sejmik Województwa Pomorskiego przyjął tzw. uchwały antysmogowe. Przymuszają one wszystkich właścicieli nieruchomości do likwidacji przestarzałych urządzeń grzewczych i przestawienie się na źródła nisko- lub bezemisyjne.

Na pierwszy ogień idą najgorsze „kopciuchy”: piece i kotły grzewcze, które najbardziej trują. Powinny zostać całkowicie zdemontowane jeszcze przed sezonem grzewczym, czyli do końca sierpnia 2024 roku.

Miliony złotych na wymianę najgorszych pieców na Pomorzu

- Dokonując prognozowania, w oparciu o liczbę źródeł w zasobie miejskim oraz kwoty na likwidację jednego źródła, można mówić w przybliżeniu o potrzebnym funduszu dla samego miasta w wysokości ok. 50 mln złotych - mówi Monika Rapacewicz, rzecznik prasowa Urzędu Miejskiego w Słupsku.

W dużo mniejszym Malborku oszacowano, że na likwidację palenisk najgorszej klasy trzeba wydać nawet 20 mln zł. Władze samorządowe rozglądają się za możliwością pozyskania dofinansowania, by ten problem rozwiązać. Starają się też wspierać finansowo właścicieli domów i mieszkań, bo jeśli oni zmienią źródło ogrzewania, przestaną podtruwać sąsiadów.

Wymiany najgorszych palenisk wymaga od wszystkich właścicieli nieruchomości w regionie uchwała antysmogowa przyjęta przez Sejmik Województwa Pomorskiego. Czasu jest coraz mniej, bo zgodnie z obowiązującym na Pomorzu prawem, byle jakie piece muszą zniknąć do końca sierpnia 2024 roku, czyli przed nowym sezonem grzewczym.

Liczba źródeł ciepła na paliwo stałe podlegająca likwidacji bądź wymianie w obiektach stanowiących własność miasta Słupska, na podstawie przeprowadzonej do 1 lutego 2024 r. inwentaryzacji, wynosi 2003 sztuki.

- Brak jest możliwości precyzyjnego określenia liczby źródeł w lokalach niestanowiących zasobu miejskiego. Dane gromadzone w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB) w oparciu o deklaracje o źródłach ciepła i spalania paliw w budynkach mieszkalnych i niemieszkalnych złożone przez właścicieli nieruchomości i ich zarządców uniemożliwiają wygenerowanie informacji o obiektach niestanowiących zasobu komunalnego - wyjaśnia Monika Rapacewicz, rzecznik prasowa Urzędu Miejskiego w Słupsku.

Na wymianę wszystkich pieców potrzebne są miliony. I to niemałe.

- Dokonując prognozowania, w oparciu o liczbę źródeł w zasobie miejskim oraz kwoty na likwidację jednego źródła, można mówić w przybliżeniu o potrzebnym funduszu dla samego miasta w wysokości ok. 50 mln złotych - mówi Rapacewicz.

Dotychczas w 2022 r. zlikwidowano kopciuchy w 162 miejskich lokalach, natomiast w 2023 r. - 164 lokalach.

Zlikwiduj byle jaki piec. Urząd dopłaci

Władze pomagają mieszkańcom jak mogą.

- Należy jednak podkreślić, iż od wielu lat Słupsk przyznaje mieszkańcom wsparcie finansowe na zadanie polegające na likwidacji węglowego źródła ciepła i zastąpieniu go podłączeniem do miejskiej sieci ciepłowniczej, źródłami ciepła wykorzystującymi odnawialne źródła energii w postaci pompy ciepła lub kolektorów słonecznych, lub paneli fotowoltaicznych, gazem, olejem lub energią elektryczną - mówi Rapacewicz. - Źródła finansowania działania naprawczego polegającego na likwidacji lub wymianie źródeł ogrzewania obejmują budżet miasta Słupska oraz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku.

Takie programy są też realizowane w innych pomorskich miastach.
- Pomimo stopniowej likwidacji kotłów oraz pieców, wspierania mieszkańców w zakresie możliwości dotowania wymiany źródeł zasilanymi paliwami stałymi, biorąc pod uwagę terminy przewidziane w tzw. uchwale antysmogowej dla miast w województwie pomorskim, wymiana instalacji do końca sierpnia 2024 r. zdecydowanie przekracza możliwości finansowe oraz techniczne miasta Słupska - mówi Monika Rapacewicz.

Nie inaczej jest w Malborku. Jak wyliczył malborski magistrat, na wymianę wciąż czeka 1167 sztuk bezklasowych kotłów na paliwo stałe. Do tego doliczyć trzeba jeszcze piece w prywatnych nieruchomościach. A przecież główną ideą uchwały antysmogowej jest walka z trucicielami, bo im gorsze palenisko, tym łatwiej tam palić byle czym.

Jednak w budżecie miasta na 2024 rok nie zagwarantowano na ten cel ani złotówki.
- Szukamy wszystkich dostępnych miejsc, by te środki pozyskiwać - zapewnia Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

Dzięki działaniom Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Malborku, w 2022 r. zostało wymienionych 56 pieców, co kosztowało 574 tys. zł.

- Nie uciekniemy od tego. W tej chwili coraz więcej mówi się o czystej energii, bezemisyjności, skrócenia okresu używania węgla. Myślimy tu przede wszystkim o mieszkańcach. W 2023 r. ponad 800 tys. zł przeznaczyliśmy na zmianę form ogrzewania, część to pieniądze z bezzwrotnej dotacji na remonty z Banku Gospodarstwa Krajowego, reszta z naszych środków. Wykonujemy to również na podstawie porozumień zawieranych z mieszkańcami, gdzie finansujemy taką wymianę 50 na 50 proc. i lokatorzy swoją część mają rozłożoną na raty. Ale zyskują, bo uwalniają piwnice, nie muszą nosić węgla i popiołu. To też wygoda - uważa Andrzej Wrona, prezes ZGKiM.

ZOBACZ TEŻ: Od stycznia zakaz ogrzewania piecami węglowymi. Zmiany w przepisach w aż 8 województwach. Które piece i gdzie będą zakazane?

W pomorskich miastach po cichu liczą, że region zmieni podejście do tematu.
- W latach 2022-2023 kilka gmin postulowało o zmianę terminów wymiany urządzeń grzewczych wynikających z uchwał antysmogowych przyjętych dla województwa pomorskiego. Od początku samorząd województwa pomorskiego stał na stanowisku, że nie ma możliwości zmiany tych terminów – przekazał "Dziennikowi Bałtyckiemu" Michał Piotrowski, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.

Ta twarda postawa wynika przede wszystkim z podjętych wcześniej przez władze regionu ustaleń i zobowiązań.

- Głównym argumentem były prowadzone w tamtym czasie negocjacje z Komisją Europejską dotyczące zatwierdzenia Program Fundusze Europejskie dla Pomorza 2021-2027 – tłumaczy Michał Piotrowski.

Pomorska uchwała antysmogowa przewiduje też sankcje dla właścicieli, którzy nie zlikwidują w terminie najgorszych palenisk. Kto sprawdzi, czy piece dalej kopcą? Prawo do kontroli mają wójtowie, burmistrzowie i prezydenci, ale także strażnicy miejscy, policjanci, powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego oraz wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego.

Jakość powietrza w Trójmieście. Sopot nad tym pracował od dawna

Tymczasem w trójmiejskim kurorcie likwidacja węglowych źródeł ogrzewania trwała w najlepsze jeszcze nim to się stało modne. W zasadzie trudno dziś znaleźć ojców i motywacje decyzji z początku lat 90. XX wieku, które do tego doprowadziły.

Argument związany ze staraniami miasta o uzyskanie statusu uzdrowiska pojawił się później i podtrzymał dynamikę procesu wymiany „kopciuchów” na piece gazowe. Do tego Sopot stał się miejscem rywalizacji o rozwój dwóch dostawców ciepła sieciowego: Gdańskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej i gdyńskiego OPEC-u. Batalię wygrał ten pierwszy i do 2016 roku wybudował w mieście 17 km sieci, podłączając wszystkie osiedla spółdzielcze i znaczącą liczbę klientów indywidualnych.

- Szacujemy, że obecnie w mieście zostało około 60 kopciuchów, podczas gdy w latach 90. było ich ponad 8 tysięcy - podsumowuje sytuację w Sopocie Magdalena Czarzyńska-Jachim, pełniąca funkcję prezydenta miasta.

Od początku 2024 roku w mieście nie wolno używać pieców węglowych. Zresztą Sejmik Województwa Pomorskiego dla Sopotu przyjął odrębną uchwałę antysmogową.

Finałem sopockich działań był miejski program refundacji ich wymiany na piece gazowe lub olejowe. Cztery i trzy lata temu koszt takiej inwestycji był zwracany w 100 proc. Dwa lata temu refundacja wynosiła 80 - w 2023 roku 60 proc. Dla ostatnich 60 maruderów miasto przygotowało na początku 2024 „ratunkowy” program dofinansowania połowy kosztów.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki