Działo się to w atmosferze polsko-rosyjskiego zbratania, jaka zapanowała w pierwszych tygodniach po katastrofie, ale nie brano pod uwagę tego, że ta atmosfera kiedyś może się zmienić.
Bodaj pierwszym momentem regulowania zaciągniętych z powodu tej politycznej naiwności rachunków było ogłoszenie raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, kierowanego przez Tatianę Anodinę. Wyszło wtedy na jaw, że zgodziliśmy się na takie procedowanie, które pozbawiło nas wpływu na ogłoszone światu tezy. Czy istniały wystarczające podstawy prawne do procedowania inaczej nie jest takie pewne, ale faktem jest, że nie próbowaliśmy tego przewalczyć. Jak i wielu innych spraw.
Bulwersujące zamienienie zwłok ofiar katastrofy ma jednak inny wymiar, niż wcześniejsze wydarzenia, pokazujące, na jak słabą skazaliśmy się pozycję wobec Rosjan. Mają rację ci, którzy twierdzą, że sprawa Anny Walentynowicz oznacza koniec smoleńskiego kłamstwa. Nie kłamstwa ukrywającego prawdę o jakimś wyimaginowanym spisku Tuska i Putina. Prawda jest znacznie prostsza: polski rząd na wiele sposobów nie sprostał wyzwaniu, przed którym wówczas stanął.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?