MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta z obrazu Delacroix, czyli o książce "Alina Pienkowska. Miłość w cieniu polityki" [ROZMOWA]

rozm. Henryk Tronowicz
Barbara Szczepuła: Ona spodziewała się zobaczyć starszego pana, doświadczonego opozycjonistę, on zdziwił się, widząc osobę o wyglądzie uczennicy liceum
Barbara Szczepuła: Ona spodziewała się zobaczyć starszego pana, doświadczonego opozycjonistę, on zdziwił się, widząc osobę o wyglądzie uczennicy liceum Maciej Kostun
Z Barbarą Szczepułą o jej nowej książce "Alina Pienkowska. Miłość w cieniu polityki" rozmawia Henryk Tronowicz

Jest przy końcu Twojej książki fragment mocno bulwersujący. Chodzi o obchody jubileuszu gdańskiego Liceum Ogólnokształcącego numer 9, w roku 2002. Wszyscy patrzą na figurę najważniejszą - panią prezydentową Kwaśniewską - brylującą przed kamerami jak kolorowy ptak. Tymczasem Alina Pienkowska, legenda Solidarności siedzi gdzieś tam samotnie na uboczu. Już ciężko chora, włosy ma całkiem siwe.
Nie tylko chodziły do tego samego liceum, ale mieszkały w sąsiednich blokach w górnym Wrzeszczu. Alina w stoczniowym, Jolanta w wojskowym. To były osobne światy. Szczególnie - co zrozumiałe - po Grudniu'70.

Na zamieszczonych w książce zdjęciach Aliny Pienkowskiej widać, że była to wesoła, pełna życia dziewczyna. Co sprawiło, że stała się rewolucjonistką?
Była w tym jakaś tajemnica, która właśnie mnie zaciekawiła. Dlaczego zamiast chodzić na dyskoteki, czy czytać romanse, postanowiła obalić komunizm?

Nawiązując do podtytułu książki, co było dla niej ważniejsze - miłość czy polityka?

Oczywiście - miłość, ale polityka też była niezmiernie ważna. Pojmowała ją bardzo serio, a jej zaangażowanie wynikało z moralnego sprzeciwu wobec zła. A miłość wybuchła, gdy spotkała mężczyznę swojego życia - Bogdana Borusewicza. Zakochała się bez pamięci.

To były czasy późnego Gierka. Już wówczas miała ciężkie przejścia z esbecją?
Okropne, mówiąc w skrócie. Stała się obiektem tzw. gry operacyjnej, którą poznałam, czytając akta SB, znajdujące się w IPN. Podstępnie zamierzano odebrać jej Sebastiana, syna z pierwszego małżeństwa.

Jak poznała Bogdana Borusewicza?
To było wielkie zaskoczenie dla obojga. Ona spodziewała się zobaczyć starszego pana, doświadczonego opozycjonistę, on zdziwił się widząc osobę o wyglądzie uczennicy liceum. Musiała się nieco natrudzić, by zwrócił na nią uwagę. Wreszcie zauważył, że jest urodziwa i że stroi się właśnie dla niego.

W Sierpniu' 80 byli już parą?

To, że po zakończeniu strajku wyszli ze stoczni razem, miało wymiar symbolu. To był jakby podwójny happy-end.

Niebawem nazwano ją "Wałęsą służby zdrowia". Czy to był komplement?
Oczywiście! Nazwisko Wałęsy było wtedy na ustach całego świata. Alina Pienkowska okazała się świetnym, odważnym i rozważnym zarazem przywódcą strajku pracowników służby zdrowia. Stała się znana w całym kraju. Uważnie słuchali jej pielęgniarki, profesorowie i lekarze.

Szesnaście miesięcy "karnawału Solidarności" nagle się skończyło.

W książce znalazła się reprodukcja napisu, który w grudniu 1981 roku Alina wydrapała na ścianie w obozie internowania w Strzebielinku. Zawiadamiała, że przewożą ją gdzie indziej. "Trzymajcie się!" - pisała do kolegów z Solidarności.

Gdzie znalazłaś ten napis?
Dość przypadkowo. Poszłam na zorganizowaną przez ECS wystawę zdjęć jednego z internowanych związkowców z Torunia. Pokazane zostały wtedy po raz pierwszy. Nawet Bogdan Borusewicz o tym napisie nie wiedział.

On nie był internowany. Nie dał się WRON-ie złapać...
...stał się główną postacią solidarnościowego podziemia na Wybrzeżu. Jako wprawny konspirator wodził esbeków za nos. Przebierał się, zmieniał fryzury i adresy. Także Alina musiała używać wielu konspiracyjnych sposobów, by się z nim spotkać i uwolnić się od śledzących ją esbeków. Znajoma Aliny opowiedziała mi, że spotkała ją kiedyś na ulicy w Sopocie. Szła z jakimś mężczyzną. Gdy się pożegnali, spytała męża: - Poznałeś go? - Oczywiście, to Lech Kaczyński! - odpowiedział. A to był oczywiście Bogdan z doklejonymi wąsami.

W niesłychanie dramatycznych okolicznościach rodziła się Kinga, córka Aliny i Bogdana Borusewicza.
SB szykanowała Alinę nawet w takiej sytuacji. Obstawiono szpital, a ordynatorowi zabroniono przyjąć ją na oddział położniczy. Na szczęście byli odważni lekarze oraz ofiarne położne i pielęgniarki.

W książce cytujesz wzruszające listy Aliny do Bogdana i Bogdana do Aliny.
Fragmenty. Ale bardzo się cieszę, że Bogdan Borusewicz mi je udostępnił. To piękne, wzruszające świadectwo ich uczucia i zarazem kawałek miłosnej epistolografii. "Wyobrażam sobie, że zrywasz dla mnie polne kwiaty na łące. Chciałabym, żebyś mnie porwał gdzieś do lasu na poziomki, które pewne już dojrzewają" - pisała Alina do aresztowanego Bogdana.

Rok 1989. Wtedy, w dniu wyborów do sejmu kontraktowego, ktoś zrobił zdjęcie, które wykorzystano na okładce Twojej książki. Alina i Bogdan radośnie uśmiechnięci, ona pokazuje palcami znak zwycięstwa, on trzyma flagę Solidarności. Rodzi się wolna Polska. Będzie pięknie?
W tym właśnie momencie widać, jak oboje pojmowali politykę. Borusewicz uważał, że jako szef regionu, układający listę kandydatów nie powinien umieszczać na niej swojego nazwiska. Stanowczo sprzeciwiał się też, by kandydowała Alina Pienkowska, ponieważ była jego żoną.

Gdy w roku 1990 formowano rząd Jana Krzysztofa Bieleckiego, prezydent Wałęsa chciał, by Alina Pienkowska została ministrem zdrowia.
Mówił o niej zawsze z uznaniem i sympatią. Podobno już w stoczni w roku 1980 liczył się z jej zdaniem. "Lesio lubił Alinkę i miał do niej szacunek" - wspominał w rozmowie ze mną Jerzy Borowczak.

Była senatorem z listy Solidarności, ale koniec końców wróciła do stoczniowej przychodni. Znów pracowała jako pielęgniarka. Czy była to Twoim zdaniem demonstracja?
To skomplikowana sprawa. Piszę o niej w książce. Ale zgadzam się w dużym stopniu z naszą koleżanką, Basią Madajczyk-Krasowską, że rezygnując z udziału w polityce, Alina poświęciła się dla męża.

Byli dobrym małżeństwem?
Podobno kłócili się tylko o politykę. Opowiadano mi, że Bogdan Borusewicz nie był zachwycony, gdy w domu zastawał stadko rozdyskutowanych pań ze służby zdrowia, rozważających np., czy żylaki podudzi u farmaceutów należy zaliczyć do chorób zawodowych? Alina zrywała się wtedy, coś mu szeptała i niezadowolenie mijało. Ich córka wspomina, że jeśli o coś się posprzeczali, mieli zwyczaj wychodzić z domu z psem. Wracali pogodzeni, trzymając się za ręce. Mówiła mi też, że mama do końca życia zakochana była w ojcu jak nastolatka.

Dotykasz w książce niektórych sporów w "solidarnościowej rodzinie"?
Nie mogłam pominąć tej kwestii.

A gdybyś miała scharakteryzować Alinę Pienkowską jednym zdaniem, to...?
Zacytowałabym Krzysztofa Wyszkowskiego, który, wspominając sierpniowy strajk, miał wrażenie, że widzi postać z obrazu Delacroix "Wolność wiodąca lud na barykady". - Boże, jaka była wspaniała! - mówił z prawdziwym zachwytem.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki