Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wyglądały dawne bale karnawałowe? Kotyliony, zwierzęce maski i złote lustra

Grażyna Antoniewicz
Muzeum Miasta Gdyni
Jak wyglądały dawne bale karnawałowe? Z pewnością można powiedzieć, że były kolorowe. Przebrania było obowiązkowe! Wielki był wybór rekwizytów, masek, kotylionów, nakryć głowy. Można się było przebrać za Amerykanina, szofera, Żyda, huzara, słonia. Za kogo kto chciał. Wyruszcie z nami w ten barwny świat!

Bale, dancingi, rauty, wieczorki tańcujące - niegdyś w karnawale bawiono się chętnie, z wdziękiem i elegancją.
Panie wdziewały suknie, panowie fraki, smokingi. Z karnawałowych zabaw słynął wiek XIX. Ożywiały się wówczas salony i restauracje. Tradycje balów, nie tylko karnawałowych, w Gdańsku znamy ze źródeł już w XVII wieku, chociaż tak naprawdę nie były one czymś powszechnym. W okresie wilhelmińskim bale odbywały się najczęściej przy okazji ważnych wydarzeń, np. jubileuszy jednostek wojskowych, które stacjonowały w Gdańsku czy wizyty cesarskiej pary, ale nie tylko.

Dawne bale karnawałowe. Maski, kotyliony, złote lustra

Dużym powodzeniem cieszyły się bale maskowe i kostiumowe. Wielki był wybór rekwizytów, masek, kotylionów, nakryć głowy, propozycji udekorowania sali. Za czasów Wilhelma II można się było przebrać za Amerykanina, szofera, Żyda, huzara, słonia etc. Oferowano czapki z pajacykami, ułańskie czapki z herbami landów. Oglądając stare zdjęcia z Kajzerparady widać, np. że wszyscy panowie ubrani są we fraki, ale mają śmieszne zwierzęce nakrycia głowy (barana, żaby, koguta). O randze balu świadczyły też: wystrój wnętrza sali, girlandy kwiatów, złociste lustra. Za czasów cesarza można było kupić specjalne girlandy, chorągiewki, flagi, aby ustroić pomieszczenia. Proponowano nawet manekina przypominającego podświetlanego policjanta czy też podświetlane pajacyki, ale też gąsiora i parę bocianów. Podpowiadano jak skonstruować przestrzeń balową, ba - można było kupić całą scenę z elementami scenografii. I, oczywiście, przeogromny był wybór masek pełnych lub tylko dyskretnie zasłaniających oczy. Można było kupić wąsy, zabawne okulary albo... trzy zęby. Były brody, peruki dla kobiet i mężczyzn, śmieszne piszczałki, trąbki, rożki, konfetti, pułapki niespodzianki, np. kufel piwa, z którego wychodzi girlanda, ale zapewne tak bawiły się niższe stany.

Sopot balową stolicą w dwudziestoleciu międzywojennym

W okresie międzywojennym balową stolicą został Sopot, kiedy pojawił się śmiały pomysł regularnego świętowania tak zwanego Sopockiego Karnawału. - Była to inicjatywa kupców, hotelarzy, restauratorów, przedsiębiorców, którym zależało na tym, żeby po wojnie Sopot ponownie odżył jako „Perła Bałtyku” - opowiada dr Daniluk. - Bo młode miasto pozbawione tak naprawdę przemysłu było uzależnione od ruchu turystycznego, który dramatycznie spadł w latach wojny. Stąd otwarcie sopockiego kasyna, inwestowanie w promocję miasta, otwieranie nowych hoteli oraz pensjonatów. Jesienią 1920 roku narodził się pomysł zorganizowania imprezy, na wzór karnawałów, które były i są do dzisiaj popularne w południowych i zachodnich Niemczech. Była to śmiała wizja, bo silnych tradycji karnawałowych nigdy w Sopocie nie było. Balowano, ale bez wielkich parad czy bali maskowych. Zawiązał się specjalny komitet, który koordynował przygotowania. Imprezę rozreklamowano także w ówczesnym województwie pomorskim, bo ofertę skierowano również do Polaków. Plakaty zapraszające na pierwszy sopocki karnawał były dwujęzyczne. I udało się.

W kolejnych latach organizowano karnawał, termin zawsze wypadał 3-4 dni przed Środą Popielcową. Odbywał się on aż do lutego 1939 roku, choć jego blask w ostatnich latach znacznie przygasł.

Karnawał to okres poprzedzający post.Grupa uczestników pochodu na jednej z ulic Łodzi. Na pierwszym planie po prawej widoczni chłopcy w przebraniu.

Pomalowane twarze, sztuczne brody i kostiumy. Tak w Polsce d...

- Ale na początku w latach 20. była to wielka impreza - opowiada dr Daniluk.

- Do Sopotu ściągały tłumy. I jak to w karnawale, balowano. Najważniejszy był bal rozpoczynający karnawał. Ważnym jego elementem były mowy karnawałowe, które wygłaszali co znamienitsi goście, komentowano je później szeroko. Wybierano też Księcia Karnawału. Bal organizowano w Domu Zdrojowym (Kurhausie).

Drugiego dnia barwny i głośny pochód szedł ulicami miasta. Brali w nim udział zgłoszeni wcześniej przebierańcy (osoby indywidualne, jak i towarzystwa oraz zrzeszenia). Była specjalnie na tę okazje skonstruowana platforma.

Zazwyczaj ostatniego dnia odbywało się jednocześnie kilka bali kostiumowych. Były to wydarzenia o wielkim znaczeniu towarzyskim, sopockiej śmietance nie wypadało tam nie być.

- Impreza nie ograniczała się do jednego miejsca - wyjaśnia dr Daniluk. - Oczywiście sercem kurortu był Dom Zdrojowy. Karnawał sopocki przypominał nasze dzisiejsze weekendy za pół ceny. Do jego organizacji przystępowali różni przedsiębiorcy i byli oni ujęci w materiałach reklamowych. Goście, którzy chcieli wziąć udział w tym wydarzeniu, musieli wykupić bilety na jeden dzień lub na cały czas trwania karnawału. I dopiero z tymi biletami mogli wchodzić do lokali. W połowie lat dwudziestych sopocki karnawał był już tak popularny, że zazwyczaj chętnych było o wiele więcej, niż miejsc. Wtedy, spragnieni rozrywki, balowicze musieli zadowalać się mniejszymi imprezami, które były w tym czasie organizowane we Wrzeszczu czy Oliwie.

Gdańsk nie bawił się tak wystawnie

Gdańsk, chociaż o wiele większy niż Sopot, w kwestii karnawałowych zabaw w okresie międzywojennym pozostawał trochę w cieniu kurortu. Oczywiście, odbywały się bale, w największych hotelach, restauracjach, ale były to jednostkowe wydarzenia. Polacy spotykali się jednych lokalach, zwolennicy tej czy innej partii w innych. Niektóre lokale były przypisane do pewnych towarzystw - praktycznie nie było wspólnych zabaw, przynajmniej formalnie.

- Gdańskie bale to były sporadyczne wydarzenia. Przede wszystkim odbywały się one z okazji jubileuszy np. jednostek wojskowych, ważniejszych towarzystw czy związków, czasem z okazji wizyty koronowanych głów. Organizowano je w największych salach w mieście - w teatrach, najdroższych hotelach, ale przede wszystkim w siedzibie bractwa kurkowego, w budynku, który dzisiaj już nie istnieje, na ulicy 3 Maja - opowiada dr Jan Daniluk, historyk z Hevelianum. - W 1905 roku pojawił się pomysł, żeby na dużą salę balową zaadaptować parter Wielkiej Zbrojowni. Nie został on zrealizowany, bo do końca I wojny światowej był to obiekt wojskowy, pełniący funkcje magazynowe.

Do pomysłu tego nie powrócono, kiedy pasaż Zbrojowni został otwarty w maju 1923 r.

Gdzie w okresie międzywojennym bawiła się Gdynia?

Bale - mniej lub bardziej wytworne - organizowano we wszystkich miejscach, które się do tego nadawały: w szkolnych salach i luksusowych lokalach. Zachowała się fotografia uczniów Towarzystwa Szkoły Średniej w Gdyni podczas zabawy karnawałowej. Młodzi ludzie są skromnie ubrani (niektórzy mają kołnierze marynarskie), a nad ich głowami wiszą serpentyny, balony. Natomiast na wyjątkowym balu w Pomorskiej Szkole Sztuk Pięknych głowy uczestników zabawy zdobią śmieszne nakrycia, twarze przesłaniają maski, doklejane zarosty, był to bowiem bal przebierańców.

Z wystawnych balów słynęła też przedwojenna Marynarka Wojenna: bawiono się hucznie przede wszystkim w kasynie oficerskim na Oksywiu. Jednak najbardziej eleganckie bale odbywały się regularnie w Dworcu Morskim: spotykała się na nich śmietanka miejska, włodarze, artyści, panie komandorowe czy inżynierowe, których w budującej się Gdyni nie brakowało. Można powiedzieć, że dansingi i bale trwały w Gdyni przez cały rok, nie tylko w karnawale. Urządzały je wszystkie ważniejsze stowarzyszenia z różnych okazji. W gdyńskim muzeum przechowywane są zaproszenia na bale organizowane przez Rodzinę Urzędniczą, Polski Czerwony Krzyż (był to Bal Pomarańczowy) i ozdobne zaproszenie do hotelu Polska Riwiera z 1935 roku.

Jak wyglądały dawne bale karnawałowe? Kotyliony, zwierzęce maski i złote lustra
Muzeum Miasta Gdyni

To ostatnie wysłał Zakon Kawalerów, zwany również Klubem Starych Kawalerów. Klub ten założył Władysław Pikuziński, ten sam, który w 1923 roku u stóp Kamiennej Góry zbudował wspaniały hotel Polska Riwiera. Jego restauracja słynąca z doskonałej francuskiej kuchni, stała się wkrótce centrum życia towarzyskiego miasta. Na słynny Bal Starych Kawalerów ściągali goście z Warszawy i z zagranicy. Panie wchodziły za darmo. Organizowano też bale specjalne, charytatywne, których celem była zbiórka pieniędzy na szczytne cele. Wyrazem patriotyzmu były bale, z których dochód przeznaczano na dofinansowanie uzbrojenia polskiej armii.

Jednak nic, nawet szczytne idee, nie usprawiedliwiało balowania w czasie adwentu i postu. Wtedy cichła muzyka, przynajmniej na balowych salach. Z jednym wyjątkiem... 8 grudnia - nietypowo, bo w adwencie, odbywał się - za specjalną dyspensą biskupa, bal Państwowej Szkoły Morskiej. To była data symboliczna, przypominająca wydarzenia z nieodległej historii kształtowania się niepodległej Polski.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki