Jak ważna jest kolej, wie każdy, kto raz stanął w korku

Czy widzi Pan zielone światło dla projektu Pomorskiej Kolei Metropolitalnej?
Ważne, że wszyscy jesteśmy "za", także władze Gdańska, które miały inne zdanie i lansowały wariant tramwajowy do lotniska. Nasz region czeka na Pomorską Kolej Metropolitalną. O tym wie każdy, kto choć raz utknął na półtorej godziny w korku na trasie z Kartuz do Trójmiasta.

Niedawno zaprosił Pan Patrycję Wolińską- Bartkiewicz, wiceminister infrastruktury, do Gdańska i Kartuz, gdzie spotkała się z samorządowcami i wysłuchała planów "kolejowego otwarcia" na Pomorzu.
Pani minister powiedziała wówczas, że jest szansa, by dofinansowanie unijne na budowę Pomorskiej Kolei Metropolitalnej [wedle wstępnego kosztorysu, inwestycja ma kosztować 690 mln zł netto - red.] wzrosło z 50 do 75 procent, a Komisja Europejska ma podjąć decyzję do końca roku. Wierzę, że znając argumenty samorządowców, Ministerstwo Infrastruktury doprowadzi do zwiększenia dofinansowania. Są ku temu realne i uzasadnione podstawy.

Trwają poszukiwania pieniędzy na budowę linii Wrzeszcz - Rębiechowo; Urząd Marszałkowski twierdzi, że jeśli Unia nie zwiększy dotacji, to i tak inwestycja zostanie przeprowadzona, ale kosztem gigantycznych kredytów zaciągniętych przez samorządy. Na modernizację linii Gdynia - Kościerzyna są środki z Regionalnego Programu Operacyjnego. A co z dojazdem do Kartuz? O tym się mówi niewiele.
Czynione są starania o odbudowę łącznicy przez Glińcz. Zwracam uwagę, że mówimy o tym, by zapewnić jak najszybszy dojazd z Trójmiasta do Kartuz, bez konieczności jeżdżenia do Somonina i zmiany kierunku, co wydłuża czas jazdy.