Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Rozpoczął się proces ws. wybuchu butli w zakładzie jubilerskim

Tomasz Słomczyński
Grzegorz Mehring
Gdański sąd rozstrzygnie, kto jest winien śmierci trzech osób - ofiar wybuchu gazu, do jakiego doszło przed rokiem w Gdańsku - Matarni. W piątek rozpoczął się proces przeciwko Krzysztofowi K., dostawcy butli z gazem, która 4 grudnia 2009 roku eksplodowała w warsztacie jubilerskim firmy "Dejwis". Wśród poszkodowanych, oprócz rodzin tragicznie zmarłych pracowników, znajdują się również trzy osoby, które odniosły poważne obrażenia.

Co wydarzyło się u jubilera w ten tragiczny grudniowy dzień? W niewielkim pomieszczeniu, wydzielonym przeszklonymi ścianami ze znacznie większej hali, znajdowała się butla z gazem propan - butan. Przebywał tam jeden z pracowników "Dejwisa". Butla zasilała palnik gazowy, który służył do obróbki materiałów jubilerskich. Temperatura w pomieszczeniu była wysoka. - Miałem na sobie koszulkę z krótkim rękawem - wspominał w piątek w sądzie Maciej Trojanowicz, który został ciężko poparzony i przeżył tragedię.

W pomieszczeniu, gdzie była feralna butla, nagle zrobiło się biało, powstało tam coś w rodzaju mgły. Maciej Trojanowicz otworzył drzwi, wybiegł i zaczął jakby strzepywać z siebie osad. Gaz wydostał się na halę. Uczestnicy tych wydarzeń wspominali później, że to było jakby... fuknięcie. Konstrukcja budynku okazała się solidna - wytrzymała uderzenie, które poszło w górę.

Pracownicy wybiegali z hali na korytarz. Paliło się na nich ubranie. Pozostali rzucili im się na ratunek. Gasili płonące koszule, chłodzili poparzone ciała. Jeszcze inni chwycili za gaśnice i dogaszali pożar. Po kilku minutach przyjechało pogotowie i straż pożarna.

Z początku obrażenia nie wydawały się znaczące. Tak się zdarza w przypadku śmiertelnie groźnych poparzeń dróg oddechowych. Wkrótce jednak trzy osoby znalazły się w specjalistycznych szpitalach - w Siemianowicach Śląskich, Gryficach i w Łęcznej pod Lublinem. Miały poparzone drogi oddechowe. Ostatnia z nich zmarła na początku maja 2010 roku.

Śledczy ustalili, że przyczyną wybuchu była przepełniona i niesprawna butla produkcji NRD, która nie miała atestów. Doszło do rozszczelnienia jej, i w efekcie - wybuchu gazu.
- Dostaliśmy bombę - mówił po zdarzeniu właściciel firmy "Dejwis".

Śledztwo trwało prawie rok. Z aktu oskarżenia wynika, że Krzysztof K., który dostarczał butle do "Dejwisa", jest odpowiedzialny za tragedię. On sam jednak zaprzecza.

- Stanowczo twierdzę, że butla pokazana na zdjęciu nie jest butlą, którą przywiozłem - oświadczył w sądzie po tym, jak sędzia Joanna Wiśniewska- Kołodziejczyk pokazała zdjęcie butli, która eksplodowała.

Krzysztof K. utrzymuje, że wszystkie dostarczane przez niego butle były dwu- lub pięciokilogramowe. Butla, która wybuchła, ważyła 6,6 kg.

- Chciałbym, żeby w trakcie procesu wyjaśniło się, kto jest odpowiedzialny za to, żeby w obrocie były sprawne i atestowane butle - mówił Maciej Trojanowicz, który nie ukrywa, że po ogłoszeniu wyroku rozpocznie starania o odszkodowanie za utratę zdrowia. - Dziś do końca nie wiadomo, czy odpowiada za to ten, który dostarcza butle, czy może rozlewnia gazu, czyli ten, który je napełnia...

Zdaniem Krzysztofa K., za brak atestu na rozszczelnionej butli odpowiedzialna jest rozlewnia gazu.

- Nie sprawdzałem atestów, mniemałem, że wszystko jest w porządku z butlami, które odbierałem z rozlewni - tłumaczył na sali sądowej.

CZYTAJ WIĘCEJ

Zarzuty ws. wybuchu butli w zakładzie jubilerskim, wskutek którego zmarły trzy osoby
W gdańskiej Matarni wybuchła butla z gazem produkcji NRD?
Sześć osób rannych w wyniku wybuchu gazu w zakładzie jubilerskim (zdjęcia)
Gdańsk: Akt oskarżenia ws. wybuchu butli gazowej w zakładzie jubilerskim

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki