Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filip Dylewicz wierzchołkiem ofensywnej góry lodowej Trefla Sopot

Krzysztof Michalski
Krzysztof Michalski
Karolina Misztal
Niedzielna wygrana 93:78 stanowiła kolejny popis ofensywy Trefla Sopot. Ofensywy, na czele której stoi wiecznie młody Filip Dylewicz

Pięćdziesiąt punktów w dwóch ostatnich meczach. To nie są statystyki żadnego amerykańskiego super strzelca, a Filipa Dylewicza, weterana polskich parkietów. „Dylu” nieźle grał od początku sezonu, ale w spotkaniach z Miastem Szkła Krosno i Rosą Radom po prostu odleciał. 50 punktów, 18/26 z gry, 11/15 w rzutach za trzy... Te statystyki po prostu powalają. Zresztą nie tylko statystyki, bo na grę legendy Trefla po prostu przyjemnie się patrzy. Dylewicz gra efektownie, Dylewicz imponuje wsadami, Dylewicz gra po prostu jak za najlepszych lat.

- Po raz pierwszy od dwudziestu lat prowadzę się jak profesjonalista. Założyłem sobie pewne cele, których staram się konsekwentnie trzymać. Efekty są niezłe, czuję się bardzo dobrze pod względem fizycznym - mówi Dylewicz. Skrzydłowy Trefla zmienił dietę, odstawił słodycze i widać to na parkiecie. Swoją drogą dość szokująco brzmią słowa 37-letniego profesjonalnego sportowca, który mówi, że dopiero teraz prowadzi się jak profesjonalista. Od razu na usta ciśnie się pytanie, gdzie Dylewicz mógłby zajść, gdyby równie starannie podchodził do kwestii diety przez całą karierę. Dla Trefla w tej chwili najważniejsze jest jednak to, że zmiany w trybie życie Dylewicza przełożyły się na jego grę na parkiecie. Wraz z kolejnymi punktami na twarzy „Dyla” coraz szerzej pojawia się jego firmowy uśmiech. A kiedy „Dylu” się uśmiecha, to cały Trefl jest w dobrym humorze.

- Filip oczywiście bardzo pomaga drużynie i chociaż rzadko indywidualnie chwalę zawodników, to on teraz na to zasługuje. Dla mnie jako trenera ważne jest jednak, że większość rzutów Dylewicz oddaje po dobrych akcjach całego zespołu, z dobrych pozycji wyrobionych mu przez kolegów. To nie jest żaden „crazy basketball”, tylko gra drużynowa - mówi Marcin Kloziński, trener Trefla. Rzeczywiście, to nie jest tak, że Dylewicz sam ciągnie żółto-czarny wózek. Jego gra jest wierzchołkiem góry lodowej, którą jest postawa całej ofensywy sopocian. Trefl rzucił 94 punkty Polpharmie Starogard Gdański, 85 i MKS-owi Dąbrowa Górnicza, 98 Miastu Szkła Krosno i wreszcie, w minioną niedzielę, 93 Rosie Radom, jednej z czołowych drużyn w lidze. Gdyby nie ciężka do zrozumienia wpadka w Koszalinie (72:82 ze słabym AZS-em), żółto-czarni mieli bilans 5-1 i w lidze oglądaliby tylko plecy Anwilu Włocławek.

Od początku sezonu mówiło się o tym, że główną siłą Trefla będzie formacja podkoszowa, z Dylewiczem, Nikolą Markoviciem i Stevem Zackiem. I to się sprawdza, bo ta trójka notuje łącznie niemal dwadzieścia zbiórek na mecz. Co prawda świetna gra Dylewicza zepchnęła nieco w cień Markovicia, najlepszego zawodnika Trefla w zeszłym sezonie, ale Serb i tak notuje średnio po 12 punktów i 7 asyst na mecz. Dobrze wygląda natomiast współpraca „Dyla” z Zackiem, który, w przeciwieństwie do Markovicia, jest typowym środkowym i dzięki temu robi na obwodzie więcej miejsca Dylewiczowi, z czego ten skrzętnie korzysta.

Dodajmy do tego, że Brandon Brown nie gra tak egoistycznie, jak się obawiano (14 asyst w dwóch ostatnich meczach), solidne wsparcie z ławki daje Artur Mielczarek (46 proc. za trzy), Jakub Karolak dorzuca średnio 10 punktów na mecz, a olbrzymi talent potwierdzają bracia Kolendowie, 20-letni Michał i 18-letni Łukasz. Trefla po prostu chce się oglądać.

Piłkarz West Hamu sfrustrowany zachowaniem kibiców: Oni powinni nas wspierać mimo wszystko

Press Focus/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki