Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gala KSW 23 w Ergo Arenie: Milowy krok Mariusza Pudzianowskiego?

Łukasz Żaguń
fot. prasowe
O tym, że Mariusz Pudzianowski zaprezentuje się kibicom w ringu podczas gali KSW 23, wiadomo było już od dawna. Federacja bardzo długo jednak zwlekała z podaniem nazwiska rywala "Dominatora". Wybór tym razem nie mógł być przypadkowy. Kibice czekają bowiem na prawdziwą wojnę z udziałem ich ulubieńca. Czy rzeczywiście się jej doczekają?

Pod koniec minionego tygodnia federacja KSW ogłosiła wreszcie oficjalnie, z kim wyjdzie do ringu Pudzian. Rywalem naszego fightera będzie Sean McCorkle, publiczności znany bliżej jako "Big Sexy". Choć nazwisko być może na kolana nie powala, to jednak wydaje się, że Pudzianowskiego czeka arcytrudna przeprawa.

Amerykanin imponuje przede wszystkim warunkami fizycznymi. McCorkle mierzy 2 metry i waży blisko 140 kilogramów! Dla porównania, Dominator ma niespełna 190 centymetrów wzrostu i waży około 120 kilogramów. To jednak na Polaku nie robi żadnego wrażenia!

- Sean to wielki, dwumetrowy chłop. Ma dobre jiu-jitsu, ale nie robi ono na mnie wrażenia i mogę z nim bić się w parterze. Wiem, że walczył w UFC, ale nie zwojował zbyt wiele - mówi na łamach oficjalnej strony KSW Pudzianowski.

Poza warunkami fizycznymi, Amerykanin przeważa również nad naszym zawodnikiem pod względem doświadczenia ringowego. Karierę w MMA rozpoczął w 2005 roku. Jego pierwszym rywalem był Shane Paulson. "Big Sexy" rozstrzygnął walkę na swoją korzyść już 32 sekundzie! Od tego momentu rozpoczęło się jego pasmo sukcesów. McCorkle długo nie mógł znaleźć pogromcy. Najbardziej spektakularny pojedynek z jego udziałem miał miejsce we wrześniu 2010 roku, kiedy to pokonał słynnego Nowozelandczyka Marka Hunta. Był to dla niego debiut w UFC i zarazem największy sukces w zawodowej karierze.

W grudniu 2010 roku Amerykanin doznał jednak pierwszej porażki w zawodowej karierze. Rywalem, który go poskromił, okazał się Holender Stefan Struve. Przed walką "Big Sexy" prowadził ze swoim przeciwnikiem wojnę medialną. Ostatecznie jednak w ringu więcej do powiedzenia miał Struve.

Mimo dwóch porażek z rzędu (marzec 2011 - porażka z Christianem Morecraftem), McCorkle nie zamierzał składać broni. Amerykanin wygrał sześć kolejnych pojedynków. Ostatnio jednak znowu nie wiedzie mu się najlepiej. Zawodnik nie czuł smaku zwycięstwa od marca 2012 roku. Głód sukcesu jest zatem coraz większy. O tym również musi pamiętać Pudzianowski. Jak sam jednak podkreśla, w formule MMA nie jest już żółtodziobem.

- Jestem przygotowany do tej walki bardzo dobrze. Będzie się działo! Na pewno będzie na co popatrzeć, bo to nie jest już Pudzian sprzed czterech lat! - zapewnia nasz fighter na łamach oficjalnej strony federacji KSW.

McCorkle to zawodnik, którego "kelnerem" nazwać nie można. Ewentualna wygrana Pudziana będzie zatem sporym sukcesem dla Polaka i jednocześnie kolejnym milowym krokiem w rozwoju jego kariery w formule MMA. Jedno jest pewne - 8 czerwca w ringu w Ergo Arenie na pewno nie zabraknie emocji. Tysiące sympatyków sportów walki na trybunach i przed telewizorami po raz kolejny będzie zdzierać swoje gardła, by ostatecznie to Mariusz Pudzianowski wzniósł po walce ręce w geście triumfu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki