Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Wierzbicki: W Treflu stawiamy na młodych [ROZMOWA]

Krzysztof Michalski
Kazimierz Wierzbicki
Kazimierz Wierzbicki Fot. Przemysław Świderski/Polska Press
Z Kazimierzem Wierzbickim, założycielem sopockiego Trefla, rozmawiamy o początkach, teraźniejszości i przyszłości klubu.

W tym roku założony przez Pana Trefl obchodzi 20-lecie istnienia. Gdy patrzy Pan na to swoje 20-letnie „dziecko”, co Pan sobie myśli?

Jestem dumny z naszej historii. Byliśmy najsilniejszą drużyną w Polsce, mieliśmy duży wpływ na całą polską koszykówkę. Odegraliśmy pozytywną rolę w rozwoju dyscypliny. Teraz, jeśli chodzi o wyniki sportowe, wiedzie nam się trochę gorzej, ale taki jest sport. Jeśli chodzi o popularyzację sportu na Wybrzeżu, to jesteśmy usatysfakcjonowani.

Cofnijmy się do początków klubu. Mógłby Pan przybliżyć okoliczności powstania Trefla?

Wygraliśmy w Sopocie przetarg na nieruchomość i ówczesny prezydent miasta, pan Jan Kozłowski, poprosił nas, żebyśmy stworzyli w Sopocie klub koszykówki. Ja byłem wcześniej trenerem z kilkunastoletnim stażem. Postanowiliśmy więc założyć zawodowy klub III-ligowy z celem awansu do ekstraklasy w ciągu dwóch lat.

Po dwóch latach w ekstraklasie pojawił się w klubie Prokom.

Tak, w 1998 roku nawiązaliśmy kontakt z Ryszardem Krauzem, z którym znałem się z czasów wspólnej gry w koszykówkę dla Startu Gdynia. Osiągnęliśmy porozumienie, firma Prokom weszła do nazwy i zaczęli nas wspierać - początkowo ostrożnie, ale z czasem były to coraz większe pieniądze, które pozwoliły nam osiągać sukcesy w Polsce i grać w Eurolidze.

Po latach dominacji jako Prokom Trefl Sopot w klubie pojawiła się firma Asseco.

To jest już dalsza historia, o której nie lubię mówić. W skrócie można powiedzieć, że przekazaliśmy klub panu Krauzemu, ze względu na szacunek i wdzięczność za lata wspólnej pracy i sukcesów. Wówczas było to silne narzędzie marketingowe i chcieliśmy, żeby nasi koledzy z Asseco i Prokomu zostali z klubem. Wkrótce postanowili przenieść go do Gdyni.

Ten rozłam nastąpił w 2009 roku.

Nie nazwałbym tego rozłamem. Oddaliśmy klub do Gdyni, a w Sopocie założyliśmy swój, który miał kontynuować tradycję „starego” Trefla.

Jakby Pan podsumował te sześć lat istnienia jako Trefl Sopot?

Na początku naszym głównym sponsorem była firma PGNiG, która znacząco nam pomagała. Nie były to takie środki jak za czasów Prokomu, jednak klub mógł funkcjonować, zdobywaliśmy Puchary Polski i wicemistrzostwo. Pomagało nam też miasto Sopot i Grupa Lotos. Jak na środki, którymi dysponowaliśmy, osiągaliśmy dobre wyniki. W tym roku firma KGHM postanowiła wesprzeć nas w zakresie szkolenia młodzieży. W klasyfikacjach młodzieżowych to my wychowaliśmy najwięcej seniorskich i juniorskich reprezentantów Polski.

W klubie doszło do wielu zmian. Pojawił się nowy zarząd, trener, wielu nowych zawodników. Jak Pan ocenia te pierwsze miesiące funkcjonowania nowych władz?

Prezes Kniter bardzo mocno utrzymuje dyscyplinę finansową i organizacyjną. Czekamy na silnego sponsora, który da nam możliwości rozwoju.

Nie było szans, żeby tym sponsorem tytularnym został Lotos?

Lotos postawił na siatkówkę i szanujemy taką decyzję. Jeśli chodzi o koszykówkę, to cały czas czujemy wsparcie firmy jeśli chodzi o młodzież.

Czy drużyna ma określone cele na ten sezon?

Myślę, że usatysfakcjonuje nas miejsce w ósemce. Chcemy też wprowadzać do drużyny wychowanków.

Jakie są perspektywy i cele Trefla na najbliższe lata?

Dzisiaj naszym celem jest granie w ekstraklasie i wychowywanie naszej młodzieży na reprezentantów Polski. W przypadku podpisania silnej umowy sponsorskiej będziemy te cele korygowali. Na razie o mistrzostwie Polski nie mówię, ale nie ukrywam, że w przyszłości chcielibyśmy wrócić do Euroligi.

Jest możliwość połączenia się Asseco i Trefla w jeden klub?

Myślę, że szanse są niewielkie. Chociaż bardzo bym się cieszył, gdyby firma Asseco wyraziła taką chęć. Między klubami panują dobre relacje.

Klub miał kłopoty finansowe. Czy udało się te sprawy uporządkować?

Budujemy silną pozycję klubu. W tym kontekście chciałbym podziękować kibicom za trwanie przy klubie. Dziękuję władzom miasta Sopot, a także władzom wojewódzkim i marszałkowskim. Nigdy z ich strony nie spotkaliśmy się z niechęcią. Mam do nich duży szacunek. Chcę też podziękować sponsorom. W tej chwili jest około 60 firm, które nas wspomagają i jesteśmy im bardzo wdzięczni.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki