Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duża podwyżka wody wprowadzona fortelem

Mateusz Węsierski
Mieszkańcy Miastka mogą się mocno zdziwić, widząc rachunki za dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków. Opłaty wzrosły o ponad 10 procent, mimo że radni takiej podwyżki nie przegłosowali.

Nowe stawki wchodzą w życie fortelem. Od czasu, kiedy uchwałę o podwyżkach wycofano z ostatniej sesji, minęło już ustawowe 15 dni na ponowne głosowanie. Przepis wchodzi więc w życie automatycznie, czyli od 1 stycznia woda w gminie Miastko będzie kosztowała już nie 1,87 zł za metr sześcienny, a 2,09 zł. Za ścieki mieszkańcy zapłacą nie 2,63 zł, a 2,91 zł.

Społeczeństwo jest zbulwersowane, bo uważa, że radni stchórzyli, nie podnosząc rąk na sesji. - Bali się politycznej odpowiedzialności za tak drastyczną podwyżkę i próbowali wprowadzić nas w błąd. Po sesji informowano, że podwyżki nie ma, bo uchwała została wycofana. Teraz dowiaduję się, że 15 dni później uchwała jest obowiązującym w naszej gminie prawem, mimo że żaden radny nie głosował. Zapłacę o 10 procent więcej i nie wiem, który był za, a który przeciw - krytykuje Andrzej z Miastka (nazwisko do wiadomości redakcji).

7,50 zł - o tyle więcej zapłaci rodzina zużywająca około 15 m sześciennych wody

Radni uważają, że nic złego się nie stało, a wręcz przeciwnie.
- Nie zwoływałem sesji, bo ta uchwała miała poparcie w komisjach. Wykorzystaliśmy możliwość wprowadzenia jej bez głosowania, bo inaczej naraziłbym gminę na niepotrzebne koszty. Przecież za udział radnych w sesji trzeba zapłacić - odpiera zarzuty Dariusz Zabrocki, przewodniczący Rady Miejskiej.

Lokalni politycy podkreślają, że uchwała o podwyżkach od początku miała poparcie wszystkich radnych.

- Spadła z obrad, bo było kilka niejasności. Później je wyjaśniono i mogła wejść w życie - tłumaczy Tomasz Borowski, radny, który prosił o wycofanie uchwały. - To nie jest spychanie odpowiedzialności. Ta podwyżka jest konieczna, ale na pewno w tej kadencji samorządu jest już ostatnią - dodaje.

O konieczności ustalenia wyższych stawek za wodę i ścieki przekonany jest Dariusz Zagaja, dyrektor Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. - To nie są pieniądze na podwyżki pensji, a na niezbędne inwestycje. Ceny wody i tak nie są u nas wysokie. Mieścimy się w 20 procentach gmin o najniższych stawkach w Polsce - podkreśla.

Na poparcie podwyżki ma szereg argumentów, które zamierza opublikować na stronie internetowej.

- Są u nas takie miejsca, gdzie woda powinna kosztować nawet 12 zł za metr sześcienny - zaznacza Zagaja i dodaje, że poprzednie podwyżki nie niwelowały wzrostu kosztów. - Zatrudniam już nie 34, a 31 osób. Koszty pracownicze spadają, z 57 procent w 2001 roku do 38 w 2009. Robię co mogę, by mieć pieniądze na inwestycje. Jednak nasza sieć stale się powiększa. W 2001 roku mieliśmy 92 kilometry wodociągów i 12 kanalizacji. W 2007 roku było to już odpowiednio 152 i 76 kilometrów. Problem w tym, że na tych kilometrach jest zbyt mało użytkowników, co powoduje, że koszty utrzymania rosną niemiłosiernie. Przy obecnych stawkach mielibyśmy związane ręce - przekonuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki