Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eksmisja i tak nieunikniona

Mateusz Węsierski
Czteroletnia Roksana, córka Jana i Elżbiety Zuchniarków, z niepokojem oglądała przeprowadzaną na podwórku kontrolę
Czteroletnia Roksana, córka Jana i Elżbiety Zuchniarków, z niepokojem oglądała przeprowadzaną na podwórku kontrolę Mateusz Węsierski
Czteroosobowa rodzina Zuchniarków z Turska pod Miastkiem na razie może zostać we własnym mieszkaniu. Nie wiadomo jednak jak długo.

Lokal mieli opuścić już wczoraj. Nie mają jednak gdzie się podziać. Marian Wysocki, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego przyjechał sprawdzić, czy Zuchniarkowie opuścili już zagrożony zawaleniem dom. Wcześniej zapowiadał, że jeśli tego nie zrobią, wróci z policją. Zlitował się jednak. Teraz wyznaczy nowy termin.

- To burmistrz jest zobligowany do zapewnienia im dachu nad głową, a ja nie chcę postępować zbyt rygorystycznie. Myślę, że wkrótce wszyscy dojdziemy wreszcie do kompromisu - mówi Wysocki.
Podczas wczorajszej kontroli przejmujący chłód towarzyszył jemu i lokatorom walącego się domu, który formalnie jest budynkiem gospodarczym, ale są w nim trzy mieszkania. Jedno zajęte jest przez Zuchniarków, którzy je wykupili i przykładnie wyremontowali. Pozostałe dwa są w opłakanym stanie. O sprawie pisaliśmy na naszych łamach w sobotę 15 listopada.

- Chciałem wspólnie z sąsiadami wyremontować ten dom, ale nikt nie chciał się dołożyć. Włożyłem więc w nasze mieszkanie 20 tysięcy złotych, a teraz wszystko przepadnie. Dom będzie zburzony, a my odszkodowania nie dostaniemy - narzeka Jan Zuchniarek.
Inspektor budowlany zachował jednak urzędniczą powściągliwość. Pod rygorem siłowego wyprowadzenia z mieszkań Zuchniarkowie i ich sąsiedzi muszą zacząć się pakować.

- Problem w tym, że my nie mamy gdzie iść. Alternatywą jest tylko przeniesienie się do rodziców, gdzie już teraz sześć osób mieszka na 24 metrach kwadratowych - płacze Elżbieta Zuchniarek.
Sąsiadka z góry i sąsiad zza ściany mają się gdzie podziać. Tylko Zuchniarkowie czekają na decyzję ratusza. Liczą na to, że dostaną dach nad głową. Inspektor też na to liczy, bo nie chciałby wyrzucać zimą ludzi na bruk.

- Mam nadzieję, że burmistrz znajdzie im mieszkanie, i to jak najszybciej, bo nie chciałbym też odpowiadać za katastrofę budowlaną - zaznacza Wysocki.

Sami sobie winni?
Z Romanem Ramionem, burmistrzem Miastka, rozmawia Mateusz Węsierski

Czy rodzina Zuchniarków doczeka się mieszkania od gminy?
Powinienem zapewnić im mieszkanie socjalne. W zależności od decyzji Komisji Mieszkaniowej, która wczoraj, tego samego dnia co inspektor, wizytowała rodzinę Zuchniarków, podejmę decyzję o zapewnieniu im mieszkania.

To już pewne?
Z pewnością nie zostaną wyrzuceni na bruk. Nie pozwoliłbym na to jako burmistrz. Z drugiej strony - należy jednak zapytać, jak to się stało, że doprowadzili do decyzji o przymusowym opuszczeniu tego budynku.

Dlaczego wspólnie nie remontowali tego domu?
Otóż remontowali, ale tylko swoje mieszkanie. Do generalnego remontu całego budynku nie chcieli się dołożyć pozostali lokatorzy.

Rozumiem, ale należy podkreślić, że w tej sytuacji nie wszystkie roszczenia powinny być kierowane pod adresem gminy.
My się ze swoich obowiązków wywiążemy, ale należy wiedzieć, że to oni są sami sobie winni. Za ten budynek odpowiadali przecież wspólnie wszyscy lokatorzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki