Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z dudami. Pasja Gdańska

Henryk Tronowicz
W książce "Najpierw do miasta Gdańska" - wydanej 15 lat temu na 1000-lecie chrztu Gdańska - Paweł Dzianisz i Anna Kościelecka obszernie zarysowali dzieje misji chrystianizacyjnej św. Wojciecha, który - udając się do Prus - przybył najpierw do Gdańska. Uroczyste obrzędy liturgiczne odprawiono w Wielką Sobotę. Rocznica wydarzenia minęła 27 marca.

Zaglądam do książki i pośród setek postaci natrafiam na nazwisko Georga Philippa Telemanna, niemieckiego muzyka, rówieśnika Bacha i Haendla. Przy Wielkim Piątku, wysłuchałem "Pasji Gdańskiej" Telemanna, utworu do tekstu Ewangelii św. Mateusza.

Dzieło to - skomponowane w 1754 r. w Hamburgu - najpierw trafiło do Gdańska. Jego prawykonanie odbyło się tutaj, w kościele św. Jana. I oto rok temu "Pasja Gdańska" rozbrzmiała znów, w gdańskim kościele św. Mikołaja. Utwór opiewający misterium Męki Pańskiej wykonał Zespół Instrumentalny Silva Rerum, z udziałem Akademickiego Chóru Uniwersytetu Gdańskiego. Protestanckie chorały pasyjne zaprezentował Chór Męski Akademii Muzycznej.

Czytaj więcej Raportów Henryka Tronowicza na blogu publicysty

Telemann był muzycznym samoukiem, a okazał się najbardziej płodnym kompozytorem w dziejach muzyki. Za młodu zaledwie łyknął zasad śpiewu, zaś lekcje gry na fortepianie brał raptem przez dwa tygodnie. Lecz potem zamarzyła mu się kariera tajnego radcy i wstąpił na wydział prawa. Stuknęła mu dwudziestka, kiedy poznał młodszego od siebie, sławnego już wtedy Haendla. W autobiografii zapisał: "Niewiele brakowało, żebym znowu nałykał się muzycznej trucizny".

A jednak chyba tej trucizny się nałykał, skoro hr. von Promnitz powierzył mu funkcję kapelmistrza na dworze w Żarach. Bywając w innej posiadłości hrabiego - w Pszczynie - Telemann wsłuchiwał się w "prawdziwe barbarzyńskie piękno" muzyki polskiej.

Podziw kompozytora budziły polskie dudy: "Trudno wprost uwierzyć, jak cudowne pomysły mają tacy dudziarze czy skrzypkowie, kiedy podczas przerwy w tańcach zaczną fantazjować".

Kompozytor podróżował chętnie. Od Paryża po Kraków. Ślady jego polskich wędrówek prześledził z kamerą Stanisław Janicki (ten od programu "W starym kinie"), realizując w 1974 r. z Bogdanem Dziworskim pełną nostalgii opowieść "Podróże Georga Philippa Telemanna z Żar do Pszczyny".

Trwałość misterium pasyjnego w kulturze kolejnych epok skłania do refleksji. Nie jest to akt instrumentalny...

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki