- Rozwodzę się i tak naprawdę nie mam już nic do tego mieszkania - broni się Janusz P., jeden z nabywców lokalu. - Z tego co wiem, żona w zamian za mieszkanie zapłaciła długi pana Wopa. Nie widziałem jednak, żeby przekazywała mu pieniądze i nie wiem, jak za lokal zapłaciła.
Przeczą temu dokumenty. Wynika z nich, że Wop jest nadal zadłużony na ok. 15 tys. zł, a z jego renty co miesiąc komornik zabiera blisko 200 zł. - To pożyczka na remont dachu w Janowiczkach - tłumaczy Dariusz Baranowski, mąż wnuczki Wopa.
Umowa w kancelarii notarialnej została jednak spisana, bo Wop miał potwierdzić, że pieniądze przyjął. - Notariusz powiedział że trzy razy pytał dziadka, czy chce sprzedać mieszkanie, a ten miał mówić, że tak - mówi Jolanta Baranowska, wnuczka Franciszka Wopa, która walczy o odzyskanie mieszkania. - Tyle że dziadek ma kłopoty ze zrozumieniem, co się do niego mówi i jego również trudno zrozumieć. Jest łatwowierny jak dziecko. Pytaliśmy też o jakiekolwiek pokwitowania przekazania pieniędzy i okazuje się, że takich nie ma.
Oszukiwała klientów banku i wysyłała im listy
Rozliczenia długów nie ma również ujętego w akcie notarialnym. - Jest tylko zapis, że kwota została zapłacona - mówi Agnieszka Sinkiewicz, rzecznik prasowy Rady Izby Notarialnej w Gdańsku. - O żadnych spłatach długów nie ma tam mowy - mówi, i dodaje: - Notariusz potwierdza nie przekazanie pieniędzy, a właśnie oświadczenia stron o takim przekazaniu. Jeżeli sprzedający twierdzi, że otrzymał już zapłatę, nie ma podstaw, by kwestionować jego oświadczenie.
Notariusz nie chciał rozmawiać w tej sprawie. - Nie komentuję podpisywanych przez siebie aktów notarialnych - ucina.
Mieszkanie zostało sprzedane w październiku 2010 roku. Wcześniej, przez blisko 14 lat Franciszek Wop i jego konkubina mieszkali w Janowiczkach wspólnie z Baranowskimi, którzy już się wyprowadzili ze wsi.
Oszust pożyczkowy pożycza od ludzi pieniądze
- Chcieliśmy zabrać do siebie dziadków, a mieszkanie w Janowiczkach wynająć - tłumaczy Baranowska. - W ciągu dwóch tygodni, kiedy załatwialiśmy wynajem, sąsiedzi podeszli dziadka i ten podpisał akt notarialny.
Również Wop twierdzi, że pozwolił się wykorzystać. - Nastawiali mi dzień wcześniej alkoholu - mówi. - Powiedzieli, że będę mógł tu mieszkać, a oni się mną zaopiekują. Pieniądze miałem dostać później, ale nie dostałem nic.
Następnego dnia Wop podpisał akt notarialny. Przez kolejny rok mieszkał z nowymi właścicielami. Według zapisu w dokumentach, ma prawo do dożywotniego zajmowania lokalu. Po roku Anna P. wyjechała z rodziną do Francji. Wnuczka zabrała Wopa do siebie. - Mieszkanie w Janowiczkach zostało zdemolowane - mówi Baranowska.
Kiedy Wop wrócił po swoje rzeczy, zastał wymienione zamki w mieszkaniu i komórce. - To żona je wymieniła bez mojej wiedzy - tłumaczy Janusz P.
Wop zgłosił ten fakt na policję. - Niestety, sprawa jest tylko i wyłącznie w gestii sądu cywilnego - mówi Daniel Pańczy- szyn, rzecznik prasowy lęborskiej policji.
- Jeśli strona uważa, że oświadczenie złożone w akcie nie jest zgodne z rzeczywistością, może żądać jego weryfikacji przed sądem- tłumaczy Sinkiewicz.
- Tak właśnie zrobimy - zapowiadają Baranowscy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?