Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy będzie możliwy bilans ofiar zbrodni w Szpęgawsku? Historycy naciskają...

Przemysław Zieliński
Chociaż od zbrodni w Lesie Szpęgawskim mija już 75 lat, to nasza wiedza o niej wciąż jest uboga
Chociaż od zbrodni w Lesie Szpęgawskim mija już 75 lat, to nasza wiedza o niej wciąż jest uboga Sebastian Dadaczyński
W Lesie Szpęgawskim Niemcy zamordowali na początku II wojny światowej prawdopodobnie nawet 7 tys. osób. Prawdopodobnie, bo nadal nie ma pełnej listy imiennej ofiar.

Szpęgawsk pod Starogardem Gdańskim to trzecie, po Piaśnicy koło Wejherowa i Mniszku pod Świeciem, miejsce największego na Pomorzu niemieckiego ludobójstwa. Od września 1939 do stycznia 1940 roku oddziały Selbstschutzu dokonywały w miejscowym lesie zbiorowych egzekucji kociewskiej i kaszubskiej inteligencji. Rozstrzeliwano księży, nauczycieli, działaczy społecznych i politycznych. Litości nie miano również dla pacjentów i personelu szpitala psychiatrycznego w Kocborowie. Ginęli też miejscowi Żydzi.
- Musimy mieć świadomość, że na Pomorzu to sąsiedzi mordowali sąsiadów, bo Niemcy z plutonów egzekucyjnych nie przyjechali z zewnątrz - podkreśla dr Michał Kargul, prezes Oddziału Kociewskiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Tczewie.

Bezimienne groby
Członkowie ZKP mają nadzieję, że uda się wreszcie przygotować imienną listę ofiar zbrodni w Lesie Szpęgawskim. Dotychczas zdołano ustalić dane około 3 tys. osób. Tymczasem, według powszechnie podawanych szacunków, Niemcy zamordowali tutaj od 5 do nawet 7 tys. osób.
- Choć pamięć o tych wydarzeniach jest ciągle żywa, a lokalne środowisko stara się godnie upamiętniać tę pomorską tragedię, to jednak same ofiary ciągle pozostają w cieniu - uważa Michał Kargul. - Masowe groby w Szpęgawsku są bowiem anonimowe. Chociaż wielu tczewian i Kociewiaków wie, że spoczywają tam ich najbliżsi, to znicze pamięci muszą być palone na anonimowych masowych mogiłach.
Problem ten poruszono podczas debaty w ramach Nadwiślańskich Spotkań Regionalnych.
- Wydaje się, że 70 lat po wojnie powinniśmy mieć bilans ofiar zbrodni w Szpęgawsku opracowany, ale, co zawstydzające, tak nie jest - przyznaje Jan Daniluk, historyk z gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, który był gościem spotkania. - Z różnych przyczyn będzie to, niestety, coraz trudniejsze.

Brakuje materiałów
W okresie PRL postępowania prokuratorskie w sprawie niemieckich zbrodni najczęściej kończyły się zawieszeniem. IPN systematycznie powraca do tych śledztw i często okazuje się, że stan zachowanych materiałów jest katastrofalny. Przykładem jest śledztwo w sprawie zbrodni w Piaśnicy. Urząd Bezpieczeństwa dysponował pełną listą ofiar, którą tuż po wojnie przetłumaczono na język polski. Listy te nagle zaginęły jednak w 1948 roku.
- Wznawiając śledztwa, jesteśmy często w punkcie wyjścia - ubolewa Daniluk.

Materiałów o Szpęgawsku jest jeszcze mniej. IPN dysponuje przede wszystkim protokołami z przesłuchań świadków, zebranymi w latach 60. i 70. Brakuje natomiast materiałów gromadzonych w latach 1946-1947. W zdobyciu dodatkowej wiedzy nie pomogą też ekshumacje. Wraz ze zbliżaniem się Armii Czerwonej Niemcy przystępowali do zacierania śladów zbrodni. Od października do grudnia 1944 roku specjalne oddziały SS przy pomocy więźniów rozkopywały mogiły, a szczątki ofiar palono na stosach, po czym z powrotem wrzucano je do grobów, obsypywano wapnem i zakopywano. Niewykluczone, że część ciał pomordowanych została wywieziona poza teren zbrodni, w nieznane miejsca. Na grobach posadzono drzewa.

Czas na prokuratorów
Śledztwo dotyczące zbrodni w Lesie Szpęgawskim zostało zawieszone przez polskich prokuratorów w 1986 roku. Bez odpowiedzi pozostały pisma z prośbą o pomoc do Centrali Badań Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu. W następnych latach polskie materiały zostały... przemieszane i źle zarchiwizowane. Porządkowanie ich wciąż trwa.
- Kiedy zostanie wznowione śledztwo? Najrzetelniejsza odpowiedź brzmi, że za kilkanaście miesięcy - informuje Jan Daniluk. - Historycy zajmą się naukowym opracowaniem tematu po zakończeniu prac prokuratorskich. Będzie nam zależeć zwłaszcza na weryfikacji istniejących informacji, określeniu przebiegu zbrodni oraz opracowaniu imiennej listy ofiar. Mamy świadomość, że odpowiedzialność i oczekiwania społeczne są w takich sprawach dużo większe.

OD CZWARTKU W KIOSKACH!
HISTORIE LUDZI, REPORTAŻE, CIEKAWOSTKI

Czytaj nasz magazyn o historii Pomorza, Polski i świata:
MARCOWY NUMER, KUP E-WYDANIE MIESIĘCZNIKA, CZYTAJ BLOG "NASZA HISTORIA"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki