Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unikatowe bransolety z epoki żelaza odkryte w gdyńskim lesie

Dorota Abramowicz
Tomasz Bołt
Leżały jedna na drugiej, płytko pod powierzchnią ziemi, postawione na kamieniu. Dwie zachowane niemal w całości naramiennice i jedna bransoleta. Odnalezione przez anonimowego poszukiwacza militariów z okresu II wojny światowej na obrzeżach Gdyni ocalały dzięki pasjonatom działającym w Fundacji "Invenire - Salvum" (tłum. "Odnaleźć - Ocalić").

- Mamy do czynienia z absolutnie unikatowym skarbem związanym z tzw. kulturą pomorską, która rozwijała się na tych terenach między VII w. p.n.e. a III p. n.e. - mówi archeolog dr Anna Longa. - Świetnie zachowane, przepięknie wykonane bransolety są praktycznie bezcenne. Tym większy szacunek dla Fundacji "Invenire - Salvum", która odzyskała skarb z rąk poszukiwacza.

Przed kilkoma miesiącami z Marcinem Tomaszewskim, wiceprezesem fundacji, skontaktował się mężczyzna szukający pamiątek z okresu II wojny światowej w miejscu, gdzie toczyły się walki w 1939 i 1945 roku. Najpierw natrafił na guzik z munduru Kriegsmarine, a następnie na coś, co początkowo wziął za hełm.

- Późnym wieczorem przysłał mi zdjęcie bransolet z pytaniem, co to może być - wspomina Tomaszewski. - Od razu zorientowałem się, że to sensacja! Przesłałem zdjęcie do dr Longi, która od roku nadzoruje od strony archeologicznej działania naszej fundacji. Potwierdziła moje przeczucia, podjęliśmy rozmowy. Poszukiwacz zgodził się oddać skarb, byśmy mogli przekazać go do muzeum.
Marcin Tomaszewski dodaje, że wśród eksploratorów od lat krążyły opowieści o miejscu, w którym natrafiono na bransolety. Ktoś miał tam znaleźć siekierkę z brązu, ktoś pochodzący sprzed kilkuset lat miecz.

- Jednak skarb znaleziony w Gdyni to absolutna rzadkość. Jedynie muzeum w Szczecinie ma wśród swoich eksponatów podobne zbiory, wydobyte jeszcze przez niemieckich archeologów - podkreśla Tomaszewski.

Przez kilka ostatnich miesięcy wieść o gdyńskim skarbie utrzymywana była w tajemnicy - wiedziało o nim jedynie wąskie grono najbardziej zaufanych osób. Powód był oczywisty - nie można było dopuścić, by miejsce przed archeologami przekopali poszukiwacze skarbów. Przedstawiciele fundacji powiadomili o odkryciu Dariusza Chmielewskiego, wojewódzkiego konserwatora zabytków. Skontaktowali się także z Henrykiem Panerem, dyrektorem Muzeum Archeologicznego w Gdańsku, który od razu wyraził chęć włączenia skarbu do zbiorów placówki.

Zadecydowano również, że w miejscu odnalezienia skarbu z epoki żelaza należy jak najszybciej rozpocząć sondażowe badania archeologiczne. Zgodę na prace na swoim terenie wyrazili wojewódzki konserwator zabytków i Nadleśnictwo Gdańsk. O sfinansowanie badań Zbigniew Okuniewski, prezes Fundacji "Invenire - Salvum", zwrócił się do władz Gdyni.
- Skonsultowałem się z gdyńskim konserwatorem zabytków, był absolutnie za tym - mówi Michał Guć, wiceprezydent Gdyni. - Takie znalezisko jest spektakularnym dowodem, że historia Gdyni nie zaczyna się w XX wieku, tylko wiele, wiele lat wcześniej.
W sobotę, już wcześnie rano, w lesie na obrzeżach Gdyni rozpoczną się badania archeologiczne. Prace wykonywane przez członków i sympatyków fundacji nadzorowane będą przez dr Annę Longę.

- Nigdy przed rozpoczęciem badań nie mówię, że coś znajdę - odpowiada krótko dr Longa, pytana przez nas o szansę na odkrycie kolejnych skarbów. - Musimy zbadać tak zwany kontekst znaleziska.

Czekamy na Twój sygnał!

Wyślij do nas informację, film, zdjęcia z wypadku, którego jesteś świadkiem!


t: 502-499-006 e:[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki