Janusz Wiśniewski jest jednym z najwybitniejszych polskich reżyserów teatralnych. Debiutował w 1978 roku w Teatrze Powszechnym w Warszawie "Domem Bernardy Alba" Federico Garcii Lorki. Przez wiele lat był związany z Teatrem Nowym w Poznaniu. Trójmiejskiej publiczności dał się niedawno poznać znakomitą inscenizacją opery "Ubu król" Krzysztofa Pendereckiego w Operze Bałtyckiej.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: ROZMOWA z Robertem Ninkiewiczem, grającym w przedstawieniu "Martwe dusze" Cziczikowa
O swojej autorskiej koncepcji wystawienia "Martwych dusz" Gogola mówi tak w materiałach promocyjnych teatru Wybrzeże:
"Nie słuchamy tradycji, która "Martwe dusze" Gogola czyta jak komedię obyczajową, jak poczet rosyjskich przywar i typów, Królów Głupoty, Obłudy, Chciwości itd. Tak, ale to ledwie pretekst. Lepiej usłyszeć, co mówi Gogol: "Pisałem rosyjską Boską komedię. Martwe dusze są pierwszą jej częścią - "piekłem". To jest wstrząsająca perspektywa. I to jest klucz, który z lękiem podejmujemy. Gogol piszący z perspektywy Dekalogu jest pisarzem uniwersalnym, mimo że ledwie rozpoczął dzieło i przedwcześnie umierając zostawił nam tylko parę nut wielkiego tematu. Te nuty zagramy na swój sposób; temat, jak zwykle - traktujemy jak jazzman traktuje temat muzyczny - z całkowitą pieczołowitością, jednakże na swoich instrumentach i z wariacjami, do których pobudza nas i upoważnia gorący stosunek do wielkiego zapisu Gogola".
Ruch sceniczny w przedstawieniu opracował wybitny choreograf Emil Wesołowski, etatowy choreograf Polskiego Baletu Narodowego w Teatrze Wielkim. W teatrach muzycznych i dramatycznych pracował m.in. z Kazimierzem Dejmkiem, Jerzym Grzegorzewskim, Krystyną Jandą i Maciejem Prusem.
Autorem muzyki jest Jerzy Satanowski, który komponował muzykę do przedstawień w praktycznie wszystkich najważniejszych polskich teatrach. W spektaklu występuje liczny zespół aktorski teatru Wybrzeże. Główną postać, Pawła Iwanowicza Cziczikowa, kreuje Robert Ninkiewicz. Obok niego zobaczymy m.in.: Jarosława Tyrańskiego, Sylwię Góra-Weber, Krystynę Łubieńską.
Sobotniej premierze „Martwych dusz” towarzyszyć będzie wystawa kilkudziesięciu plakatów i zdjęć do przedstawień wyreżyserowanych przez Wiśniewskiego m.in. w Teatrze Nowym w Poznaniu, Współczesnym i Narodowym w Warszawie.
Premiera w sobotę, 22 lutego br., na Dużej Scenie Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Kolejne spektakle: 23, 24, 25 lutego oraz 22, 23 i 25 marca.
Robert Ninkiewicz o swojej roli Cziczikowa:
Z aktorem rozmawia Jarosław Zalesiński
Cziczikow, jak go opisuje Gogol, nie był ani wysoki, ani niski, ani szczególnie piękny, ani brzydki. Wcielenie ludzkiej nijakości?
Trochę tak. Natomiast o jego charakterze nie można powiedzieć, że był nijaki. Nijakość to tylko poza Cziczikowa, po to, by za bardzo nie rzucać się w oczy. W książce pewnie nie odsłoniłby się przed ludźmi, gdyby nie to, że się zakochał. To spowodowało, że został rozszyfrowany.
Ktoś ani dobry, ani zły - tak już o nim nie powiemy?
W powieści to człowiek niewątpliwie zły. Jako hochsztapler próbuje dostać się na salony, w sposób przedziwny, bo skupując martwe dusze.
Ale może czasy były takie, że człowiek jego pokroju nie mógł się inaczej wybić.
Zawsze szukamy jakiegoś usprawiedliwienia, jakiejś przyczyny naszych złych uczynków w otoczeniu. Ja nigdy nie usprawiedliwiam swoich bohaterów, jedynie próbuję ich zrozumieć. Nie usprawiedliwiam Cziczikowa, bohatera Gogola. Mój Cziczikow jest trochę inny.
Bo i spektakl nie jest, ściśle biorąc, przeniesieniem powieści na scenę.
To nie jest gogolowskie przedstawienie, to autorski spektakl reżysera Janusza Wiśniewskiego.
Scen z powieści jest tu bardzo niewiele. Za to wiele jest tekstów literackich, złączonych w strukturę podróży Cziczikowa.
Tak naprawdę z "Martwych dusz" pochodzą w tym przedstawieniu dwie sceny, też zresztą mocno okrojone. Więc i mój Cziczikow nie jest gogolowski.
Janusz Wiśniewski poszedł o tyle za Gogolem i jego powieścią, że wędrówka Cziczikowa jest, jak mówi o tym sam reżyser, wędrówką dantejską, po piekle. Cziczikow jest zatem jakby człowiekiem każdego czasu, a nie figurą z Rosji XIX wieku?
Być może Cziczikow to człowiek każdego czasu, ale jeśli popatrzeć na obrazy, którymi się inspirowaliśmy w pracy nad spektaklem, można by chyba powiedzieć, że to człowiek czasu minionego.
Czyli jakiego?
Mówimy o ludziach, którzy są reliktami przeszłości, którzy już nie istnieją. Dlatego właśnie są "martwymi duszami". Cziczikow, wykorzystując wady ludzi, potrafi kupić te potrzebne mu złe dusze. Dlatego myślę o Cziczikowie jako o Mefistofelesie, o diable, który walczy o dusze. Pod tym względem jest rzeczywiście człowiekiem każdego czasu, bo ścieranie się dobra ze złem będzie się dokonywało zawsze.
Pańska charakteryzacja przypomina mi trochę film "Mefistofeles".
Sam grałem Mefistofelesa u Andrzeja Marczewskiego, dawno już temu. Tak, jest takie podobieństwo, niewątpliwie.
Powieść kończy się jednak jakąś nadzieją. Gogol chciał napisać kolejne tomy, w których Cziczikow przeżywa rodzaj nawrócenia. W waszym spektaklu, obawiam się, nie ma miejsca na nadzieję?
Nie ma. Jeśli mówimy o Cziczikowie, to nie.
Wiemy, jak specyficzny, jak własny jest język wszystkich przedstawień Janusza Wiśniewskiego. Aktor u Wiśniewskiego musi się w tę jego teatralną formę wpasować?
Niewątpliwie, ale nie odbiera mi to tego, co jest moje, co jest własne i co aktorowi jest zawsze potrzebne, czyli jego emocji. Te emocje, jakie wkładam w Cziczikowa, są moje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?