Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ArtLoop Festival Sopot 2014 za nami. Interdyscyplinarny relaks w kurorcie [RECENZJA, ZDJĘCIA]

Maciej Pietrzak
ArtLoop Festival 2014
ArtLoop Festival 2014 K. Misztal
"Relax i Rekreacja" - to było hasło tegorocznego interdyscyplinarnego ArtLoop Festival 2014 w Sopocie. Czy ArtLoop 2014 umocnił wizerunek Sopotu jako polskiej stolicy relaksu, nieco zachwiany przez niedawny rajd czerwonej hondy?

- Hasło tej edycji może się wydawać oczywiste, jeśli chodzi o interpretowanie przestrzeni miejskiej Sopotu. Chcemy jednak pokazać inną, nieoczywistą twarz kurortu. To jest festiwal dla państwa, nie dla artystów, ich znajomych - mówiła na otwarciu imprezy kuratorka festiwalu Lena Duda. Rzeczywiście, sopocianie i przyjezdni chętnie korzystali z atrakcji przygotowanych zarówno dla ciała, jak i ducha. Festiwal składał się z czterech sekcji: muzycznej, filmowej, rekreacyjno-edukacyjnej oraz sztuki w przestrzeni publicznej.

Legenda w Operze
Punktem kulminacyjnym imprezy był piątkowy występ brytyjskiej legendy trip-hopu, grupy Portishead. To była prawdziwa muzyczna uczta. Poza trzonem zespołu: wokalistką Beth Gibbons, gitarzystą Adrianem Utleyem i perkusistą Geoffem Barrowem na scenie pojawiło się jeszcze czterech muzyków. Wsparcie stanowiły m.in. drugi zestaw perkusyjny, saksofon, instrumenty klawiszowe i elektronika. Trudno wyobrazić sobie zespół, który lepiej pasowałby do scenerii sopockiej Opery Leśnej. Muzyka Portishead stworzyła niezwykły, oniryczny klimat, któremu sprzyjało skąpe oświetlenie i efektowne wizualizacje. Publiczność usłyszała przekrojowy set, w którym dominowały utwory z debiutanckiego "Dummy" oraz z płyty "Third". Tego wieczoru zaledwie dwie z piętnastu piosenek pochodziły ze środkowego albumu "Portishead". Największy entuzjazm wzbudziły takie przeboje, jak "Mysterons", "Sour Times" i oczywiście "Glory Box". Jednak wykonanie tego największego hitu Portishead było rozczarowaniem z powodu chaotycznej, nieudanej solówki Utleya.

Wielkie wrażenie na widzach wywarło z kolei "Wandering Stars", zbudowane na minimalistycznym akompaniamencie gitary i basu oraz przejmującym wokalu Beth Gibbons. Po chwili bristolczycy całkowicie zmienili nastrój, uderzając potężnym basem i syntezatorami w utworze "Machine Head". Kompozycji tej towarzyszyły pacyfistyczne wizualizacje, nawiązujące m.in. do wojny na Ukrainie.

Po kilkuminutowej owacji na stojąco zespół wyszedł na bis, który zakończył w znakomitym stylu, pełnym gitarowego zgiełku "We Carry On". Był to kapitalnie przygotowany i zrealizowany występ. Akustyka Opery Leśnej pozwoliła wczuć się w klimat i oddać głębię muzyki Portishead. Szkoda tylko, że repertuar można było przewidzieć z góry. Wykonany w Sopocie set praktycznie nie różnił się od tego, jaki Portishead zaprezentował na swoim ostatnim polskim koncercie w czasie poznańskiej Malty.
Przed gwiazdą wieczoru wystąpili polscy reprezentanci legendarnej wytwórni Ninja Tune, czyli Skalpel. Wrocławskiemu duetowi towarzyszyli Joanna Duda i Jan Emil Młynarski. Dodanie klawiszy i perkusji tej dwójki do elektronicznych dźwięków Skalpela dało ciekawy efekt. Ważnym elementem występu były także wizualizacje VJ-a Spectribe'a, który ilustrował płynącą ze sceny muzykę, między innymi słynnym tanecznym kadrem z filmu "Salto".

Na placu i na uboczu
Poza atrakcjami muzycznymi na Artloopie było mnóstwo innych interesujących wydarzeń artystycznych i rekreacyjnych. Centralnym punktem festiwalu był plac Przyjaciół Sopotu. Postawiono tam rzędy obrotowych leżaków, można było pograć w boules czy badmintona, a wieczorem pobawić się na międzypokoleniowej potańcówce w stylu Sopotu lat 50. i 60.
Ciekawe rzeczy działy się także na uboczu. W pięknej, ale mocno zaniedbanej Willi Bergera swój "lekarski" gabinet stworzył artysta konceptualny Janek Simon. Zwiedzający mogli poznać tajniki treningu neuronalnego i poczuć niezwykły klimat kliniki XXI wieku funkcjonującej w budynku z XIX stulecia.

Dużym zainteresowaniem cieszył się również spektakl "Generał i dziewczyna" Anny Baumgart i Grzegorza Packa, odbywający się w przestrzeni pensjonatu "Eden". Historia wakacyjnego pobytu portugalskiego rewolucjonisty i jego anonimowej brazylijskiej kochanki stała się punktem wyjścia dla pełnej odwołań historycznych i literackich dyskusji na temat roli kobiet u boku sławnych mężczyzn. Publiczność przemierzała pomieszczenia pensjonatu wraz z bohaterami sztuki, których zagrali Klara Bielawka i Miłogost Reczek. Dla tych, którzy chcieli zażyć relaksu w wersji luksusowej, w jednym z pokojów Grand Hotelu Joanna Rajkowska przygotowała projekcję "Jest wczesny ranek i morze huczy za oknem", którą oglądało się na suficie, leżąc na łożu.
Wieczory w kinie
Tegoroczny Artloop był także świętem dla fanów kina. Co wieczór wypełniały się widownie na seansach w Multikinie, Państwowej Galerii Sztuki czy na Skwerze Kuracyjnym. Głównym bohaterem sekcji filmowej był Wes Anderson, amerykański reżyser, scenarzysta i producent, którego retrospektywa i towarzyszące jej prelekcje gromadziły największą publiczność. Niewiele mniejszym zainteresowaniem cieszyły się pokazy alternatywnych filmów wideo. Formy te przedstawiały niezwykłe historie, chociażby zbudowanego w postindustrialnej przestrzeni obozowiska z materiałów po recyklingu, w filmie "ECODIY" szczecińskiego twórcy Łukasza Skąpskiego.

Przyjazny Sopot
Warto wspomnieć także o dobrej organizacji tegorocznej edycji imprezy. Wszystkie atrakcje były dobrze oznaczone, dzięki czemu łatwo można było je odnaleźć w przestrzeni miasta, każdy uczestnik mógł też otrzymać szereg pomocnych w poruszaniu się po festiwalu materiałów. Pomocą i wyczerpującą informacją służyli także wolontariusze.

- Cieszę się, że kontynuujemy ten pomysł, żeby ten plac, który wydaje się na co dzień pustawy, Artloop mógł zagospodarować dla Państwa - mówiła na otwarciu wiceprezydent Sopotu Joanna Cichocka-Gula. Po tegorocznym Artloopie można powiedzieć, że cel został zrealizowany: tak mieszkańcy, jak i turyści chętnie uczestniczyli w festiwalowych wydarzeniach i korzystali z przygotowanych atrakcji. Artloop 2014 na pewno umocnił wizerunek Sopotu jako polskiej stolicy relaksu, wizerunek, który został nieco zachwiany przez niedawny rajd czerwonej hondy.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki