Kościerzyna: Policja odebrała chłopca ojcu

Z kolei zdaniem sądu, wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

W sprawę zaangażował się Andrzej Słonawski, wiceprzewodniczący Inicjatywy Społecznej Porozumienie Rawskie, instytucji wspomagającej organizacje ojcowskie. - Jestem zszokowany policyjną akcją, tym bardziej że w domu, w którym przebywał Jaś Koszałka, był też mój 7-letni syn - mówi Andrzej Słonawski. - Było to traumatyczne przeżycie dla niego. Przez kilka dni budził się w nocy.
- Po raz kolejny w wyniku takich działań dzieci zostały narażone na straszne przeżycia - stwierdza Jan Koszałka.

Ojciec chłopca podkreśla, że jest zbulwersowany narastającą agresją instytucji państwa wobec obywateli. - Interwencja kuratorów i policji była tylko i wyłącznie wykonaniem postanowień Sądu Rodzinnego w Kościerzynie - powiedział nam Zbigniew Merchel, wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że 9-letni Jaś, decyzją sądu, był urlopowany z placówki opiekuńczo-wychowawczej na okres wakacji. Jak poinformował nas Zbigniew Merchel, w wyniku postanowienia sądu miał do niej wrócić jeszcze przed końcem wakacji. Gdy nie wrócił, doprowadzić go tam mieli kuratorzy. Kiedy tym ostatnim nie udało się ustalić miejsca pobytu chłopca, sąd wydał kolejne postanowienie. Tym razem Jaś miał być doprowadzony do placówki opiekuńczo-wychowawczej w asyście policji. - Podejmę kroki prawne w celu wyjaśnienia tej całej akcji, szczególnie działań policyjnych - dodaje Andrzej Słonawski. - Następstwem tego, co się stało w Kościerzynie, będzie pikieta przed siedzibą rzecznika praw dziecka 31 sierpnia.