Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera banerowa z Anią i Chorwacją. Kto uparcie wiesza złośliwe napisy w Rumi i Gdyni?

Izabela Małkowska
Baner dotyczący anonimowej Ani pojawił się na ul. Podjazd w Gdyni
Baner dotyczący anonimowej Ani pojawił się na ul. Podjazd w Gdyni Izabela Małkowska
Sprawa banerów wieszanych na moście znajdującym się na granicy Gdyni i Rumi wydaje się nie mieć końca. Po tym jak dwa tygodnie temu opisaliśmy perypetie pewnej Ani, której tajemniczy ktoś przypomina wakacje w Chorwacji, dostaliśmy wiele e-maili od osób próbujących rzucić światło na tę historię.

- Sprawą wulgarnych banerów wiszących nad mostem na granicy Rumi i Gdyni interesuję się już od dwóch lat, konkretnie od 2011 roku, gdy pojawił się pierwszy baner - napisał do nas pan Arkady. - Jestem dziennikarzem, sam często jeżdżę tą trasą samochodem. Pierwszy baner pojawił się na moście w maju 2011 roku. Jego treść była niegroźna: "Aniu, czemu serce łamiesz". Później pojawiały się napisy o treści coraz bardziej wskazującej na jakieś zaburzenia piszącego. Z oceny znajomego psychiatry, któremu przedstawiłem treści napisów, wynika, iż osoba je zamawiająca jest poważnie zaburzona, cierpi na obsesję na punkcie tej pani, może być niebezpieczna.

Faktycznie, treść banerów może budzić obawy i niesmak. Przeczytać można bowiem było na przykład: "Ania, czy to jest ekskluzywna forma naturyzmu preferowana przez ciebie i twojego guru z Chorwacji?". Można też było znaleźć link do filmu umieszczonego na jednym z internetowych portali. Na filmie grupa ludzi mówiących po francusku rozbiera się do naga, po czym robi sobie wspólne zdjęcie.

Banery pojawiają się w nieregularnych odstępach czasu są złośliwe lub wulgarne, jak np. ten: "Aniu, przepraszam, że nazwałem twoich pseudo przyjaciół zboczeńcami, a są 50/60 letnimi zakompleksionymi facecikami biegającymi z (...) i po chorwackiej plaży".

Słowa pana Arkadego potwierdza inny z naszych Czytelników.
- Afera banerowa z Anią, Teresą i Chorwacją trwa już od lutego - zauważa pan Krzysztof. - Afisze pojawiały się na wiadukcie nad ulicą Podjazd w Gdyni. Powstało wiele teorii na ten temat. Najprawdopodobniej osobą pokrzywdzoną jest Teresa, żona owego starszego pana, który jeździ sobie do Chorwacji z młodą Anią. Myślałem na początku, że to jakiś "banerowy viral", ale ostatni baner był bardzo mocny, więc Teresę albo inną panią bardzo musi boleć ta sytuacja. Jeden z banerów brzmiał: "Teresa, czy wiesz z kim twój mąż spotyka się od wakacji w Chorwacji w 2011 roku + numer telefonu". Czuję, że bohaterowie tej historii mogliby na stałe wpisać się w annały gdyńskich bohaterów legend miejskich.

Gdy dwa tygodnie temu sprawę zgłosiliśmy Straży Miejskiej w Gdyni, obraźliwy dla pani Ani baner został ściągnięty. Ale tydzień po publikacji naszego tekstu trafiliśmy na napis wiszący na moście kolejowym nad ulicą Podjazd w Gdyni. Jego treść brzmi: "Errata: Ania, jak mówiłaś: ona ma wszystko i zawsze, a ja tylko czasami i troszeczkę..."

Czytaj więcej na ten temat: Na moście na granicy Gdyni i Rumi pojawił się obraźliwy baner. O co chodzi?

Baner szybko znikł z gdyńskiego mostu, ale już następnego dnia zawisł nad ulicą Hutniczą. Po naszym zgłoszeniu z początku czerwca gdyńska Straż Miejska prowadzi postępowanie w sprawie o wykroczenie z art. 63a i 141 kw.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki