MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wójt Sadlinek wykreśliła szefa rady z ewidencji. Wojewoda cofnął tę decyzję

Łukasz Kłos
Przewodniczący sadlińskiej rady gminy może z powrotem czuć się we wsi  jak u siebie
Przewodniczący sadlińskiej rady gminy może z powrotem czuć się we wsi jak u siebie Arkadiusz Kosiński
Nazwisko przewodniczącego Rady Gminy Sadlinki wróciło do rejestru mieszkańców tego samorządu. Kilka miesięcy temu wójt Sadlinek wykreśliła Wojciecha Berenta z gminnej ewidencji ludności. Wojewoda pomorski właśnie uchylił tę decyzję.

Jak ostatecznie zakończy się gminny konflikt między wójt a opozycyjnym względem niej liderem większości w radzie? Tego nie wiadomo. Obie strony podkreślają, że dopóki nie dostaną do ręki decyzji wojewody, nie będą się publicznie do niej odnosić.

Sprawą meldunku Berenta wójt Elżbieta Krajewska zajęła się na wniosek kilku mieszkańców gminy. Choć żaden nie jest sąsiadem szefa rady, a część mieszka wręcz po przeciwnej stronie wsi, to w swoim piśmie dowodzili, że Berentowi meldunek w jego rodzinnym domu się nie należy. Przekonywali, że jego „ośrodek życiowy” jest w powiatowym Kwidzynie, gdzie służy w komendzie państwowej straży pożarnej. W istocie znaczna część sygnatariuszy wniosku to osoby powiązane z wójt Krajewską - startowały z jej komitetu w wyborach samorządowych.

W wyjaśnienie statusu meldunkowego wójt Krajewska zaangażowała szkoły, pracodawcę a wreszcie także dzielnicowych z Sadlinek i Kwidzyna (poświadczających notabene, że Berent mieszka w rodzinnym domu). Urzędnicy przewertowali oświadczenia majątkowe, a nawet księgi wieczyste i akta osobowe w komendzie straży, gdzie Berent jest zatrudniony.

Na nic zdały się tłumaczenia samego zainteresowanego, jego rodziny a nawet ludzi z otoczenia.

Czytaj więcej na ten temat: Wójt Sadlinek wykreśliła z ewidencji ludności szefa gminnej rady
Po skardze Berenta na decyzję Krajewskiej urzędnicy wojewody raz jeszcze sprawdzili stan faktyczny. - Z analizy materiału dowodowego wynika, że zainteresowany nie zerwał więzi łączącej go z lokalem w Sadlinkach, w którym nadal znajdują się rzeczy osobiste, dokumenty oraz meble należące do skarżącego - informuje Roman Nowak, rzecznik wojewody, podkreślając że w toku postępowania odwoławczego nie znaleziono jednoznacznych dowodów, które w ogóle potwierdzałyby, że Wojciech Berent trwale go opuścił.

Wójt ma jeszcze prawo odwołać się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki