- Associated Press nigdy nie aprobowała ani nie używała określeń w rodzaju "polskie obozy śmierci" - zaznacza Monika Ścisłowska-Sakowicz, korespondentka AP w Warszawie. - Teraz zostało to sformalizowane i wpisane AP Stylebook. To swego rodzaju biblia dla dziennikarzy. Określa ona standardy ortograficzne, gramatyczne, ale przede wszystkim etyczne, których dziennikarze powinni się trzymać w swojej pracy.
Monika Ścisłowska-Sakowicz przypomina, że polscy korespondenci pracujący dla AP zawsze zwracali uwagę, aby w tekstach agencji nie pojawiało się określenie "polskie obozy śmierci". To m.in. dzięki temu zaczęli na to zwracać uwagę również amerykańscy dziennikarze.
Wiele dla tej sprawy zrobiła nasza dyplomacja. W efekcie, jak podaje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, zapis w podręczniku stylu AP, który już został wprowadzony do wersji online, ma następujące brzmienie:
- Dla obozów z II wojny w krajach okupowanych przez nazistowskie Niemcy, nie używaj fraz takich jak "polskie obozy śmierci", które wprowadzają w błąd, nie rozróżniając miejsca i sprawców. Zamiast tego używaj na przykład "obozy śmierci w okupowanej przez nazistów Polsce".
Czytaj również: Niemieccy gimnazjaliści uczą się o "polskich obozach koncentracyjnych"
Doktor Danuta Drywa z Muzeum Stutthof zauważa, że sprawa stosowania nieprawdziwego zwrotu ciągnie się od dawna i nie ogranicza się tylko do dziennikarzy amerykańskich. Podobne określenia pojawiają się, niestety, również w materiałach polskich dziennikarzy.
- Najprawdopodobniej wynika to z używania pewnego skrótu myślowego - mówi Danuta Drywa. - Wystarczy popatrzeć, jak często pojawia się w mediach zwrot o obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, podczas gdy istniał obóz koncentracyjny Auschwitz, notabene nie w granicach Generalnego Gubernatorstwa tylko w Prowincji Górnośląskiej, której część obejmowała ziemie włączone do III Rzeszy. Oficjalnie obozy te miały nazwę Państwowych Niemieckich Obozów Koncentracyjnych.
Pocieszające jest, że fałszywe określenie nie funkcjonuje w historiografii.
- W pracach naukowych nie ma czegoś takiego, jak "polskie obozy śmierci" - mówi Danuta Drywa. - Historycy wiedzą, jakie były fakty, kto i dlaczego budował obozy koncentracyjne. Trzeba naprawdę złej woli, żeby do publikacji naukowej wpisać takie określenie.
Medioznawca z Instytutu Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Wiktor Pepliński, wskazuje, że w niektórych przypadkach pisanie o "polskich obozach śmierci" czy "polskich obozach koncentracyjnych" może wynikać ze złej woli.
- Używa się takich zwrotów wbrew oczywistym faktom! - podkreśla naukowiec. - Przecież Auschwitz czy Stutthof były miejscami eksterminacji narodu polskiego!
Zdaniem prof. Peplińskiego drugim powodem pisania o "polskich obozach" jest zwykłe niechlujstwo.
- Przykre, że tę nonszalancję językową obserwujemy u osób, którym powinno zależeć na precyzji słowa - mówi medioznawca.
Danuta Drywa i Wiktor Pepliński zgodnie przyznają, że trzeba reagować na pojawiające w mediach nieprawdziwe określenia, mimo że ich wyrugowanie jest mocno wątpliwe. Żeby chociaż ograniczyć zjawisko, konieczna jest działalność edukacyjna.
Marek Adamkowicz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?