- Zostałam odarta z honoru i godności, bez pracy i dochodów - mówiła nam Magdalena Baranowska. - Nie pozostaje mi teraz nic innego, jak walczyć o dobre imię.
Historię dwójki weterynarzy opisaliśmy w „Dzienniku Bałtyckim” we wrześniu br. W ich opowieści rolę czarnego charakteru odgrywa dr Włodzimierz Przewoski, od 25 lat pomorski wojewódzki lekarz weterynarii.
Będą kontrole w inspektoracie
Wkrótce na adres redakcji zaczęły przychodzić przesyłki z reportażami filmowymi, przedstawiającymi złe praktyki w pomorskiej weterynarii. Rusza też forum internetowe o wymownym adresie: przewoski.cba.pl. Za tymi inicjatywami kryje się Stowarzyszenie „Przywróćmy godność weterynarii na Pomorzu”. To samo stowarzyszenie wystosowało apel do nowego wojewody pomorskiego, Dariusza Drelicha, o „podjęcie odważnych, jednoznacznych i szybkich decyzji w sprawie odwołania pomorskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii, Włodzimierza Przewoskiego.”
„Utrzymywanie na tym ważnym dla przedsiębiorców sektora spożywczego oraz hodowców zwierząt człowieka, który skonfliktował środowisko, działał na szkodę Skarbu Państwa i w ostatnim czasie zniszczył wizerunek pomorskiej weterynarii w oczach społeczeństwa, jest bardzo szkodliwe” - czytamy w piśmie.
Autorzy listu dodają, że odwołanie Przewoskiego uwolniłoby administrację weterynaryjną od działań represyjnych mających znamiona mobbingu. Co na to nowy wojewoda? W Urzędzie Wojewódzkim słyszymy, że Dariusz Drelich zapoznaje się ze zgromadzoną dokumentacją i zbiera opinie dotyczące funkcjonowania Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii.
- Sprawa jest wielowątkowa - przyznaje Roman Nowak, rzecznik wojewody. - Pamiętajmy, że stosowne działania w sprawie wojewódzkiego lekarza weterynarii prowadzą prokuratura, sąd pracy i inne służby, które mają większe możliwości zbadania, czy kierowane pod adresem szefa pomorskiej inspekcji weterynaryjnej zarzuty są uzasadnione. Wojewoda zamierza przeprowadzić kontrolę w inspektoracie dotyczącą prawidłowości sprawowania nadzoru nad jednostkami podległymi i nadzorowanymi przez WIW.
Zgodnie z ustawą o służbie cywilnej, powoływanie wojewódzkich lekarzy weterynarii leży w kompetencjach głównego lekarza weterynarii. On też może wydać decyzję o ewentualnym zawieszeniu urzędnika w wykonywaniu czynności na podstawie przepisów ustawy o inspekcji weterynaryjnej.
- Wszystkie wpływające do wojewody pomorskiego sygnały i skargi na działanie WIW są analizowane i przekazywane głównemu lekarzowi weterynarii, zgodnie z właściwością lub do wiadomości - zapewnia Roman Nowak.
Jeszcze we wrześniu ustaliliśmy, że do Urzędu Wojewódzkiego nie wpłynęły inne skargi na działalność doktora Przewoskiego, jak tylko od Magdaleny Baranowskiej i Andrzeja Górzyńskiego. Ówczesny wojewoda Ryszard Stachurski wezwał szefa pomorskiej weterynarii do złożenia szczegółowych wyjaśnień, a po ich analizie przekazał otrzymane skargi do toczącego się przed sądem pracy postępowania. Wojewodzie na Włodzimierza Przewoskiego poskarżył się także jeden z przedsiębiorców. Ta sprawa - jako zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - trafiła z kolei do prokuratury. Stosowne informacje trafiły też do głównego lekarza weterynarii i ministra rolnictwa.
Sędzia we własnej sprawie
List otwarty byłych pracowników pomorskiej weterynarii trafił też do kancelarii premiera.
- Widzimy, że sprawa dr. Przewoskiego stanęła w martwym punkcie - mówi Andrzej Górzyński, były już powiatowy lekarz weterynarii w Tczewie, który - choć do wspomnianego stowarzyszenia nie należy - to popiera jego apel. - Włodzimierz Przewoski robi ludziom krzywdę, odgrywa się na byłych, niesłusznie zwolnionych pracownikach, dochodzi do żenujących sytuacji szukania paragrafów na niewinnych ludzi. Wciąż odbijaliśmy się od ściany, a te wszystkie praktyki trzeba wreszcie ukrócić. Chcemy zapoznać nową władzę ze złą sytuacją panującą w pomorskiej weterynarii.
W liście do Beaty Szydło ponownie czytamy o pretensjach pod adresem byłej ekipy rządzącej o braku reakcji na stawiane publicznie dr. Przewoskiemu zarzuty. Jego sygnatariusze wskazują, że tacy politycy Platformy Obywatelskiej, jak były wojewoda Ryszard Stachurski i wieloletni wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke, poprzestawali tylko na przyjmowaniu wyjaśnień szefa pomorskiej weterynarii. Ze względu na - cytujemy - „polityczną solidarność wynikającą z wieloletniej zależności i zażyłości” nie reagowali na złą sytuację panującą w inspekcji, objawiającą się chociażby tym, że przez lata nieobsadzone były stanowiska kilku powiatowych lekarzy weterynarii. Szef pomorskiej weterynarii miał też wymuszać na Andrzeju Górzyńskim zamknięcie jednego z zakładów przetwórstwa spożywczego w Tczewie, mimo że nie było ku temu podstaw prawnych. Zdaniem autorów listu otwartego doszło do sytuacji, w której Włodzimierz Przewoski stał się arbitrem we własnej sprawie, a o powołaniu niezależnej komisji do zbadania upublicznionych zarzutów nie mogło być nawet mowy.
Dowodem na swoistą bezkarność Włodzimierza Przewo- skiego ma być w opinii autorów listu fakt, że mimo toczącego się dochodzenia w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa ściganego z urzędu, pomorski lekarz weterynarii nie został zawieszony w czynnościach. Nie reagowano też na sygnały o prowadzeniu w latach 1998-2013 przez dr. Przewoskiego prywatnej działalności gospodarczej w zakresie leczenia zwierząt, a więc w okresie, gdy jednocześnie pełnił funkcję szefa pomorskiej weterynarii.
- „Był więc sam dla siebie organem kontroli - czytamy w liście otwartym. - Czy to jest standard państwa prawa? Zwracamy się z prośbą do Pani Premier o podjęcie działań, które przywrócą godność pomorskiej służbie weterynaryjnej”.
O nieprawidłowościach nie słyszałem
Czy rzeczywiście nad Włodzimierzem Przewoskim politycy PO otworzyli swego rodzaju parasol ochronny? Autorzy apeli do nowych władz twierdzą wprost, że zarówno były wojewoda pomorski, jak i wiceminister środowiska, nie reagowali odpowiednio na zgłaszane nieprawidłowości. Kazimierz Plocke, który w resorcie rolnictwa w latach 2007-15 pełnił funkcję sekretarza stanu, nie czuje się politycznym patronem Przewoskiego.
- Żadne oficjalne informacje o nieprawidłowościach w inspekcji weterynaryjnej na Pomorzu i skargach na Włodzimierza Przewoskiego do mnie nie trafiały - zapewnia Plocke, dzisiaj poseł PO. - Podczas mojej pracy w Ministerstwie Rolnictwa nie nadzorowałem tych kwestii, więc możliwe, że sygnały te trafiały do wiceministra za nie bezpośrednio odpowiedzialnego. Z tego, co wiem, Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Gdańsku może się pochwalić jednymi z lepszych wyników w kraju.
O komentarz do apeli wystosowanych przez swoich byłych podwładnych poprosiliśmy też samego szefa pomorskiej weterynarii. W poniedziałek dr. Przewoskiego w swojej siedzibie nie zastaliśmy, a przesłane drogą internetową pytania nie doczekały się odpowiedzi do momentu wydania tego numeru „Dziennika Bałtyckiego”. We wrześniu kategorycznie zaprzeczał oskarżeniom formułowanym przez byłych podwładnych z Tczewa. Wczoraj po południu, w sekretariacie Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii, usłyszeliśmy, że Włodzimierz Przewoski aktualnie znajduje się... w Urzędzie Wojewódzkim, gdzie poruszana jest sprawa pisma od Stowarzyszenia „Przywróćmy godność weterynarii na Pomorzu”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?