Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmiany w portalu gdansk.pl. Gdański model wolności mediów?

Piotr Dwojacki
Piotr Dwojacki, Gdańsk Obywatelski
Piotr Dwojacki, Gdańsk Obywatelski Archiwum DB
Przemiana portalu gdansk.pl to plan zawłaszczenia części mediosfery przez władzę za pieniądze mieszkańców. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie zagrożenie tkwi w tym pomyśle. Nowoczesne i demokratyczne miasta nie prowadzą własnych mediów.

Władze Gdańska wydają na informację i promocję duże, naprawdę duże pieniądze. W biurze prasowym, służbach komunikacji społecznej i public relations pracuje sporo osób, zatrudniane są też firmy zewnętrzne. Słyszymy ostatnio, że mają się na ten cel znaleźć nowe miliony, a personel ma się powiększyć o kolejnych paręnaście osób.
Od kilkunastu miesięcy widać, że urzędowa strona internetowa gdansk.pl przechodzi ewolucję. Już dawno przestała być przewodnikiem po Urzędzie Miejskim. Przestaje też być neutralnym serwisem informacyjnym, niektóre informacje o urzędzie nie są już nawet aktualizowane. Staje się za to medium "z ambicjami". Władza miejska na swojej stronie internetowej nie tylko uprawia propagandę sukcesu, ale też potrafi się dopuszczać ataków personalnych oraz reklamuje wybrane przedsięwzięcia biznesowe. Ostatnio nawet recenzuje spektakle teatralne…

Czytaj również: Urząd zastąpi ci wszystko [KOMENTARZ]

Po co i za co?

Owszem, chcemy coraz lepszego portalu miejskiego. Ale czy również chcemy, by z praktycznego urzędowego informatora, jakim był dotychczas, stał się medium realizującym zupełnie inne cele? Słyszymy bowiem, że zadania czysto informacyjne ma wypełniać internetowy Biuletyn Informacji Publicznych, zaś dotychczasowa witryna gdansk.pl ma się stać całkiem nowym medium, zapewniającym "pogłębiony przekaz", opiniotwórczym.
Ocena pomysłu zależy oczywiście od koncepcji programowej. Czy gdansk.pl ma być w jeszcze większym stopniu tubą propagandową służącą rządzącej miastem elicie władzy? A może urzędowy portal stanie się medium krytycznie analizującym poczynania władzy? Co najmniej tak, jak krytycznie analizuje przedstawienia teatralne?
Od mediów publicznych i ich dziennikarzy oczekuje się, że będą zachowywać obiektywizm i bezstronność. To piękny ideał, ale chyba mało kto widział obiektywne i bezstronne media prowadzone przez instytucję publiczną. Do tego portal w nowej odsłonie miałby ruszyć jesienią, przed wyborami parlamentarnymi i, być może, w trakcie zbierania podpisów pod referendum w sprawie odwołania prezydenta Adamowicza. Z najwyższym trudem wyobrażam sobie gdansk.pl jako miejsce, w którym będzie można znaleźć relację z debaty publicznej, jaka nas w takich warunkach czeka. A już poza granicami mojej wyobraźni są artykuły krytycznie przedstawiające politykę władz miejskich.
Pomysł musi zostać oceniony także pod względem finansowym. Pamiętajmy: nowa formuła portalu gdansk.pl wymagać będzie zaangażowania pieniędzy publicznych. Mówi się o milionach. Wszystko jedno, czy będą to pieniądze pochodzące bezpośrednio z budżetu miasta, czy też ze środków którejś z licznych miejskich instytucji lub spółek. A krążą pogłoski, że gdansk.pl ma zostać "schowany" właśnie w którejś ze spółek, najprawdopodobniej w Gdańskiej Agencji Rozwoju Gospodarczego. Podobnie jak do spółki Gdańska Infrastruktura Społeczna wprowadzono bezsensowny biznesowo pomysł miejskich apartamentów na wynajem turystom.

Bez społecznej kontroli? Nie ma mowy!

Nowoczesne i demokratyczne miasta nie zajmują się prowadzeniem własnych mediów, co najwyżej finansują pozarządowe inicjatywy wydawnicze. Również prawnicy postrzegają media miejskie jako zagrożenie dla wolności słowa i rekomendują dobrą praktykę: rezygnację z takich pomysłów. Zadaniem władzy, na pewno w takim mieście jak Gdańsk, jest stwarzanie warunków dla aktywności mieszkańców. Wszystko, co nie musi być wykonywane przez władzę i może być realizowane przez obywateli, powinno być realizowane przez nich - mówią o tym m.in. Konstytucja RP oraz dyrektywy unijne. Mam przekonanie, że gdyby miliony z tego projektu przeznaczyć w trybie konkursowym na media obywatelskie, uzyskalibyśmy niezwykły efekt.
Powinniśmy mieć to na uwadze, szczególnie w Gdańsku, "mieście wolności", mamy w pamięci odległe czasy, gdy organy propagandowe władz (takie jak "Trybuna Ludu") głosiły jedyną słuszną wersję prawdy. Teraz, po 25 latach wolności, zaczynam obawiać się "oficjalnej wersji prawdy" na temat przyszłości portalu gdansk.pl - czy usłyszymy, że chodzi o lepsze informowanie mieszkańców, a zapewnić to mają niezależni i renomowani dziennikarze?
Od razu przychodzą mi też do głowy pytania o konkursowy nabór członków redakcji gdansk.pl (ktoś słyszał o takim konkursie?) czy o możliwość wydawania lokalnych gazetek informacyjnych przez rady dzielnic - obecnie niedozwolone lub dopuszczalne wyłącznie po ocenzurowaniu przez służby miejskie…
Pamiętajmy też: media publiczne muszą być poddane kontroli społecznej - nie ma żadnego powodu, by portal gdansk.pl funkcjonował bez żadnego nadzoru ze strony mieszkańców Gdańska. Na szczeblu ogólnokrajowym narzędziem takiej kontroli formalnie jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. W Gdańsku trzeba będzie chyba zatem stworzyć analogiczną strukturę? Jakieś funkcje w tej dziedzinie spełniać mogą Gdańska Rada Organizacji Pozarządowych i kolegium przewodniczących zarządów dzielnic. Na pewno swoją rolę będą chciały odegrać ugrupowania krytyczne wobec obecnego układu władzy, takie jak Gdańsk Obywatelski, który niedawno uzyskał trzeci (po PO i PiS) wynik w wyborach do Rady Miasta.
Jednak zanim miałoby dojść do tworzenia jakichś struktur kontrolnych, powinniśmy w pierwszej kolejności oczekiwać debaty. Otwartej, publicznej debaty na bardzo ważny temat - planu zawłaszczenia części mediosfery przez władzę za pieniądze mieszkańców.

Jeśli już…

Jeżeli miałoby dojść do stworzenia miejskiego, publicznego medium konkurującego z prasą i portalami prywatnymi, to muszą paść ważne pytania. Na razie Gdańsk Obywatelski skorzysta z ustawy o dostępie do informacji publicznej i wystąpi o udzielenie informacji na temat zamierzeń władz miejskich. Spytamy, ile pieniędzy i ile osób będzie zaangażowanych w projekt medialny. Spytamy o przetargi i konkursy, które rozpisano (bądź przewiduje się rozpisać), by zapewnić przejrzystość przedsięwzięcia. Spytamy o sposób wyboru koncepcji programowej oraz zasady społecznej kontroli nad wydawaniem miejskich pieniędzy na ten cel. I mamy nadzieję, że dostaniemy sensowne odpowiedzi, bo nie zadowolimy się stwierdzeniami w stylu: "to tajemnica handlowa", "nie mamy uprawnień, by upubliczniać informacje na temat spółki" czy innymi bajkowymi komunikatami. Gdańszczanie to ludzie myślący i oczekują rzeczowych odpowiedzi.
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie zagrożenie tkwi w pomyśle tworzenia propagandowej tuby władzy ze środków publicznych. Podkreślmy zatem raz jeszcze: działania władz i sposób wydawania pieniędzy miejskich musi podlegać kontroli społecznej - i dlatego chcemy wiedzieć wszystko o projekcie gdansk.pl. Będziemy też regularniej monitorować pracę portalu gdansk.pl - być może trzeba będzie "prostować" propagandowe informacje. A to by oznaczało powołanie nowych, społecznych mediów kontrolujących władzę miejską. Czas na to najwyższy?


Przeczytaj odpowiedź rzecznika prezydenta Gdańska: "Zmiany w portalu nie są zamachem na wolność mediów"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki