Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdecydują, czy chcą zaostrzenia protestu. Pracownicy głosują

Edyta Okoniewska, Joanna Surażyńska
Pracownicy wszystkich oddziałów kościerskiego szpitala i jednostek organizacyjnych mogli głosować podczas referendum strajkowego. To kolejny etap walki o podwyżki

Urna referendalna krąży po Szpitalu Specjalistycznym w Kościerzynie. Pracownicy mogą wypowiedzieć się, czy są za podjęciem akcji protestacyjnostrajkowej. Związkowcy od wyniku referendum uzależniają dalsze kroki.

- Chcemy wiedzieć, czy mamy poparcie załogi - mówi Arkadiusz Błaszczyk ze Związku Zawodowego Lekarzy w Szpitalu Specjalistycznym w Kościerzynie. - Pracownicy reagują pozytywnie. Jak dotąd nikt nie odmówił głosowania.

Związkowcy przedstawili trzy postulaty. Domagają się podwyższenia wynagrodzenia zasadniczego pracownikom o kwotę 300 zł brutto w przeliczeniu na pełny etat. Po drugie włączenia wszystkich pracowników w system przegrupowań obowiązujący w grupach zawodowych pielęgniarek, położnych, techników fizjoterapii oraz kinezyterapii. Po trzecie chcą przywrócenia premii regulaminowej.

- Zarząd województwa zrobił wiele, aby ten szpital istniał, ale pracownicy mają poczucie krzywdy - mówi Arkadiusz Błaszczyk. - Odpływ kadry jest dużym problemem. To sprawia, że jest dużo więcej pracy za te same pieniądze. Powszechnie mówi się, że lekarze zarabiają bardzo dobrze. Tak jest, ale tylko dlatego, że bardzo dużo pracujemy, zwykle na kilku etatach, po 270-300 godzin miesięcznie. Każdy, kto przepracuje w swoim zawodzie tyle godzin, to dobrze zarobi. Niestety, jest to rozwiązanie na krótką metę, wyczerpujące i wypalające emocjonalnie. W 2008 roku otrzymaliśmy jedyną podwyżkę, którą zresztą również musieliśmy wywalczyć. Chcemy 300 zł brutto do podstawy wynagrodzenia dla wszystkich pracowników i uważam, że to nie jest bardzo dużo.

Po wielu spotkaniach i rozmowach, pracownicy otrzymali średnio 100 zł brutto podwyżki. W niektórych przypadkach było to zaledwie 30 zł. To wywołało falę niezadowolenia, niektórzy odmówili przyjęcia tych pieniędzy.
Jak podkreślają lekarze, praca w kościerskim szpitalu przestaje być atrakcyjna dla młodej kadry. Odchodzą też niektórzy doświadczeni specjaliści. Za kilka lat może się okazać, że nie będzie komu leczyć pacjentów. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku pielęgniarek. Pracują one za niewielkie pieniądze, a obowiązków wciąż im przybywa.
Zarówno związkowcy, jak i prezes podkreślają, że rozmowy, choć trudne, przebiegały spokojnie.
- Gdyby podwyższyć wszystkim pracownikom pensje o 300 zł, a w niektórych przypadkach i więcej, wówczas w przyszłym roku musiałbym ogłosić upadłość szpitala - mówi Wiktor Hajdenrajch, prezes szpitala w Kościerzynie. - Kosztowałoby to ok. 6 mln zł rocznie. Ja tych pieniędzy po prostu nie mam. Zdaję sobie sprawę, że pracownicy zarabiają dramatycznie mało, jednak stoimy przed twardymi danymi, z którymi trudno dyskutować. Głęboko wierzę, że pracownicy nie odejdą od łóżek pacjentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki