Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaufani szefa pomorskiego PiS dostali posady w Urzędzie Wojewódzkim [ZDJĘCIA]

Ewelina Oleksy, Łukasz Kłos
Kazimierz Koralewski- nowy doradca wojewody
Kazimierz Koralewski- nowy doradca wojewody archiwum db
Wojewoda pomorski Dariusz Drelich powiększył grono najbliższych współpracowników. Jak dowiedział się „Dziennik Bałtycki”, na stanowiskach jego doradców zatrudnieni zostali gdańscy radni PiS - Grzegorz Strzelczyk oraz Kazimierz Koralewski.

Zadaniem pierwszego jest kontaktowanie się z rządem w imieniu wojewody. Drugi ma się zająć komunikacją z przedstawicielami pomorskich gmin. Obaj zapewniają, że swoje nowe funkcje objęli na zasadzie „doraźnej pomocy” i tylko tymczasowo. Umowy zawarto jednak na czas nieokreślony.

W szeregach PiS aż huczy od pogłosek, że partia pomoże w znalezieniu zatrudnienia w Urzędzie Wojewódzkim. Głośno mówi się o jednym warunku: - Liczy się stopień lojalności wobec przewodniczącego partii na Pomorzu Janusza Śniadka - słyszymy wśród szeregowych działaczy. - Ci, którzy z szefem nie sympatyzują, są w rekrutacji bez szans.

Dziś to właśnie przewodniczący Śniadek ma rozdawać karty - i stanowiska - w pomorskiej administracji. Sam Śniadek odmawia komentarza w sprawie i przekonuje, że wojewoda samodzielnie dobiera pracowników.

- W tej chwili w Urzędzie Wojewódzkim jedyną, podkreślam, jedyną osobą kompetentną i umocowaną do decydowania o kwestiach kadrowych jest wojewoda Dariusz Drelich. Wszystko inne to czcze spekulacje i robienie szumu - podkreśla Janusz Śniadek.

Wymianę kadr w pomorskiej administracji zdecydowanie ułatwi i przyspieszy przeforsowana właśnie przez PiS reforma tzw. służby cywilnej. Zgodnie z nowymi przepisami - w lutym automatycznie wygasną umowy o pracę z całym kierownictwem urzędów państwowych, w tym Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Ponowne zatrudnienie szefów instytucji i wydziałów oraz ich zastępców odbywać się będzie w trybie powołania, a przez to zależeć będzie przede wszystkim od polityków partii rządzącej.

Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" (12.01.2016r.)

***

Jak ustaliliśmy, miejscy radni PiS zostali nowymi doradcami wojewody. Ani Koralewski, ani Strzelczyk nie mają wykształcenia wyższego. Ten pierwszy - tylko średnie, ten drugi - „niepełne wyższe”. To jednak nie jest przeszkodą w objęciu nowych stanowisk, bo zajmą je w gabinecie politycznym, gdzie kryterium wykształcenia nie jest brane pod uwagę. Zawarte z nimi umowy o pracę w Urzędzie Wojewódzkim obowiązują od początku stycznia.

- Zostałem doradcą w sprawach strategicznych - potwierdza nasze informacje Grzegorz Strzelczyk. - W pierwszych dniach stycznia zostały mi powierzone obowiązki dotyczące kontaktów z przedstawicielami rządu i organizacjami zewnętrznymi z terenu województwa, czyli generalnie wszystkie kontakty z ramienia wojewody na zewnątrz. To jego rola i jego urzędników, ale ja będę go w tym zakresie wspierał. Strzelczyk zastrzega, że nie jest szefem żadnego z wydziałów. A pracę przy wojewodzie traktuje jako „przejściowe doświadczenie”. - Myślę, że góra w ciągu kwartału to się zakończy. W żaden sposób to stanowisko nie koliduje formalnie z moją pracą radnego. Sprawdzali to prawnicy w Urzędzie Wojewódzkim i Radzie Miasta Gdańska - zaznacza polityk.

W podobnym tonie wypowiada się dla „Dziennika Bałtyckiego” Kazimierz Koralewski.

- Do Urzędu Wojewódzkiego zgłasza się mnóstwo przedstawicieli gmin, którzy mają sprawy do załatwienia. W związku z tym należy pomóc wojewodzie w uporządkowaniu tych spraw, bo kalendarz nie jest z gumy - wskazuje radny Koralewski i tak tłumaczy swoją rolę: - Chodzi o pomoc w sprawach, z jakimi gminy zwracają się do urzędu. Pewnie sam wojewoda był zdumiony taką skalą potrzeby kontaktu z nim. Dlatego część spraw przekierowuje nam, na biuro, żebyśmy z tymi samorządowcami rozmawiali, przygotowali dokumentację, terminy spotkań.

Koralewski zastrzega, że nie jest to „praca na wieki”, tylko „doraźna pomoc w odpowiedzi na doraźną prośbę”. - Wojewoda podjął szybkie decyzje, żeby usprawnić pracę w urzędzie, więc nie wypadało odmawiać - mówi nam Koralewski. Pytany jednak o warunki zatrudnienia, przyznaje, że dostał etat na czas nieokreślony, od Nowego Roku, podobnie jak Strzelczyk.

Jak zdradza nam długoletni działacz PiS, Kazimierz Koralewski na spotkaniu jednego z komitetów lokalnych partii niedawno miał ogłosić, że zbiera CV chętnych do pracy w Urzędzie Wojewódzkim.

Według części rozmówców, na pomoc w znalezieniu zatrudnienia w Urzędzie Wojewódzkim mogą liczyć wszyscy członkowie partii „spełniający odpowiednie kryteria”. Inni wskazują, że zasadniczym kryterium jest stopień lojalności wobec przewodniczącego partii na Pomorzu Janusza Śniadka.

- Śmiech na sali - komentuje te ruchy część działaczy PiS z partyjnych dołów. - Ludzie Śniadka urządzili sobie w Urzędzie Wojewódzkim biuro pracy! - oburzają się nasi rozmówcy.

Wśród niezadowolonych pojawiają się nawet głosy o „kupczeniu stanowiskami”, a atmosferę dodatkowo podgrzewają zbliżające się w partii wybory władz w pomorskim okręgu PiS. Mają się one odbyć jeszcze w tym roku, jesienią.

Jeden z lokalnych członków partii rządzącej nie kryje wręcz zdumienia takim obrotem spraw: - To dość żenująca praktyka, aby na tym poziomie decydować, kto może pracować w Urzędzie Wojewódzkim, a kto nie. Nie wspominając, że ludzie „nie od Śniadka” są w tej rekrutacji bez większych szans - mówi nasz rozmówca i przywołuje sytuację podczas konstruowania ostatnich list wyborczych. Nie znaleźli się na nich niektórzy dotychczasowi i rozpoznawalni miejscy radni, a miejsce dostały osoby całkowicie anonimowe, a nawet spoza partii.

- Przewodniczący Śniadek przemeblował też lokalne struktury partii. Dotychczas każdy okręg miał swój komitet. Szef połączył je w większe i wszystkie zostały obsadzone jego ludźmi - tłumaczy jedna z działaczek PiS. - Do łask wracają osoby skompromitowane, np. takie, które wcześniej skreślono z list wyborczych do samorządu, a nawet te, które w partii były zawieszone.

***

O przeprowadzone zmiany kadrowe w Urzędzie Wojewódzkim pytaliśmy u źródła. Nasze pytania od 4 stycznia pozostają bez odpowiedzi. Biuro prasowe wojewody milczy.

Szef pomorskiego PiS Janusz Śniadek w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” odmówił odniesienia się do naszych ustaleń. - Został powołany nowy wojewoda i jego dobrym prawem jest zbudowanie wokół siebie takiej obsady, która umożliwi mu prawidłowe funkcjonowanie i realizowanie zadań. W tej chwili w Urzędzie Wojewódzkim jedyną, podkreślam, jedyną osobą kompetentną i umocowaną do decydowania o kwestiach kadrowych jest wojewoda Dariusz Drelich. Wszystko inne to czcze spekulacje i robienie niepotrzebnego szumu - podkreśla przewodniczący pomorskiego PiS. - W każdej normalnej demokracji jest pewien pakiet stanowisk, który podlega potencjalnej wymianie - mówi. Jaki? Tego nie precyzuje.

Michał Owczarczak z PO, były wicewojewoda pomorski, tak komentuje sprawę: - Zostawiliśmy sprawnie działający urząd i dobrych, rzetelnych urzędników. Na stanowiskach dyrektorów i wicedyrektorów pracowali bardzo dobrzy i przede wszystkim apolityczni urzędnicy. Żaden z dyrektorów czy wicedyrektorów nie był członkiem PO czy PSL. To była sprawna grupa ludzi i mam nadzieję, że PiS teraz tego nie zaprzepaści i będzie nadal wykorzystywało ich wiedzę, doświadczenie oraz umiejętności.

***

- Każde ugrupowanie rządzące po 89 roku skarżyło się na bierny opór urzędników i każde próbowało przejąć jak największą kontrolę nad administracją, włącznie z PO - mówi prof. dr hab. Jolanta Itrich-Drabarek, politolog, ekspert w zakresie administracji publicznej, członek Rady Służby Cywilnej, zniesionej nowelizacją ustawy autorstwa PiS. - Na tle Europy Środkowej sytuacja w Polsce nie jest ewenementem. Od czasu transformacji borykamy się z ułożeniem relacji między władzą a administracją. Wciąż nie umiemy odejść od systemu „brania łupów”, a politykom każdej kolejnej partii wydaje się, że nie zrealizują swoich obietnic wyborczych, jeśli nie będą mieli „swoich ludzi”.

W miniony piątek prezydent Andrzej Duda podpisał przegłosowaną przez PiS nowelizację ustawy o służbie cywilnej. Likwiduje ona konieczność przeprowadzania konkursów na stanowiska kierownicze w administracji państwowej. W drodze powołania zatrudniani będą między innymi szefowie departamentów poszczególnych ministerstw i ich zastępcy oraz dyrektorzy i wicedyrektorzy wydziałów lub równorzędnych komórek w urzędach wojewódzkich. Uchwalone prawo idzie dalej - w lutym na mocy ustawy wygasną umowy o pracę zawarte z członkami kierownictwa wszystkich państwowych urzędów. Ewentualne ponowne zatrudnienie szefów urzędów i poszczególnych wydziałów nastąpi już na zasadach określonych w nowej ustawie. Przy obsadzie kierownictwa ministerstw decydujący będzie głos ministra, a w urzędach wojewódzkich pełną swobodę zatrudnienia będą mieli wojewodowie.

- Problem z polską administracją to niestabilność systemu. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza czterokrotnie wprowadzano nowe ustawy o służbie cywilnej i wielokrotnie poważnie je nowelizowano. Przerabialiśmy rozmaite modele jej funkcjonowania, nie dając żadnemu możliwości sprawdzenia w praktyce - zauważa prof. Itrich-Drabarek.

Tymczasem administracja, jak podkreśla, w której nie ma pewności co do długofalowego zatrudnienia, przestaje być atrakcyjna dla fachowców, a poziom jej pracy spada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki