Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo w Straszynie. Próbował "walczyć" o żonę nożem. Dostał 25 lat więzienia

Szymon Zięba
Przed zatrzymaniem Leszek P. został postrzelony w pościgu
Przed zatrzymaniem Leszek P. został postrzelony w pościgu KPP Starogard Gd.
Sprawiał wrażenie, jakby kochał ją na zabój - mówią o małżeństwie Leszka P. i Anny B. sąsiedzi. - Ale skoro kochał, to dlaczego ją zabił? - pytają z niedowierzaniem.

Choć od tragedii, w wyniku której zamordowana została Anna B., żona Leszka P., mijają prawie trzy lata, na ulicach ledwie 3,5-tysięcznego Straszyna sprawa odżyła na nowo. Na początku kwietnia gdański Sąd Okręgowy zakończył postępowanie, w którym główną rolę odegrał Leszek P., a któremu prokuratorzy postawili zarzuty, m.in. zabójstwa żony.

- Oskarżony został uznany za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów. Sąd orzekł karę łączną 25 lat pozbawienia wolności - poinformowała Teresa Rutkowska-Szmydyńska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim.

Mroczna strona

Leszek P. z Anną B. znają się od kilku lat. Ona, 36-letnia wdowa, szuka mężczyzny, w którym po śmierci pierwszego męża znajdzie oparcie. Dla niego, 50-letniego rozwodnika, Anna jest lekiem na miłosny zawód. Na ślub decydują się w 2007 roku, po trzech latach wspólnego życia. Razem chcą stworzyć dom dla 14-letniej córki Anny B. - Wiodło im się całkiem nieźle - przyznawali później sąsiedzi - oboje prowadzili działalność gospodarczą, mieli sklepy na terenie Trójmiasta.

Mroczna strona charakteru Leszka P. zaczyna rzucać się w oczy dopiero po ślubie. Na zewnątrz kochający i troskliwy, w domowym zaciszu zwalnia cugle społecznych hamulców. Żona i nastoletnia pasierbica okazują się łatwym celem tłumionej agresji, psychicznej i fizycznej.

Koniec terroru

Leszek P. nie widzi, że traci rodzinę. Po którejś z kolei awanturze Anna decyduje się zakończyć terror. Leszek nie jest dla niej tym człowiekiem, z którym chce spędzić życie. W grudniu 2010 roku razem z córką wyprowadza się z domu. Obie kobiety schronienie znajdują w mieszkaniu matki B.

Anna, która wreszcie czuje się wolna, o swoich problemach informuje policję. Mundurowi z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku zawiadomienie otrzymują 14 grudnia. Po przesłaniu go w trybie pilnym prokuratura podejmuje czynności zmierzające do zebrania dowodów, które potwierdziłyby relację pokrzywdzonej.

Zrozpaczony Leszek P. próbuje wcześniej jeszcze pojednać się z żoną. Bezskutecznie nagabuje kobietę, prosząc, by do niego wróciła. Jednak zgłoszona śledczym sprawa nabiera rozpędu, a Anna czuje, że wreszcie sprawiedliwości stanie się zadość.

29 grudnia 2010 roku w jej sprawie zostaje przeprowadzony istotny dowód, o którego szczegółach śledczy nie chcieli mówić. Tuż potem Anna B. wraz ze swoją matką i córką wracają do domu.

Zdesperowany P. postanawia podjąć ostatnią próbę odzyskania rodziny. Namierza auto, którym jadą kobiety. Na jednej z głównych ulic Straszyna zajeżdża drogę Annie. Prosi, żeby do niego wróciła. Kobieta postanawia być twarda, nie ugina się pod namowami byłego partnera. Niezadowolony P. odjeżdża z piskiem opon.

Przerażona zachowaniem męża Anna ma jednak złe przeczucia. Ufa intuicji, dzwoni szybko na policję i opowiada o całym zdarzeniu. Tuż po zakończeniu połączenia, około godziny 14, na horyzoncie majaczy ponownie auto Leszka. Mężczyzna jest wściekły.

Prosto w serce

P. w jednym ręku trzyma nóż. W drugim - młotek. Tym razem nie odpuści Annie - postanawia. Dopada do stojącego na ulicy samochodu byłej partnerki. Młotkiem tłucze szybę auta. Nie zważając na świadków, zadaje ciosy, nożem dźga trochę na ślepo. To jednak wystarcza, trafia Annę 14 razy w szyję, kilka razy w brzuch, klatkę piersiową, tnie też po rękach.

- Anna B. zmarła wskutek doznanych ran, a bezpośrednią przyczyną był krwotok z uszkodzonych ran kłutych serca, płuc i tętnicy szyjnej - poinformują później biegli po przeprowadzonej sekcji zwłok.

P. zostawia auto z martwą żoną i ranną teściową, która odnosi obrażenia, próbując chronić przed zabójczymi ciosami 14-letnią dziewczynę. O makabrycznej zbrodni policję informuje przypadkowy przechodzeń. Reanimacja Anny się nie udaje.

Równolegle kryminalni ruszają w pościg za P. Decydują o zamknięciu pobliskich dróg. Po kilku godzinach udaje im się trafić na auto Leszka. Mężczyzna nie reaguje na ostrzeżenia. Powietrze przecinają ostrzegawcze strzały. Funkcjonariusze dają znać, że za chwilę skierują broń w kierunku P.

Około godziny 18 padają strzały z policyjnej broni. Leszek czuje ból. Kula trafia go w dłoń. Decyduje się poddać. Zostaje przewieziony do szpitala. Policjanci informują media, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Śledztwo i akt oskarżenia

Sprawę Leszka P. biorą na warsztat prokuratorzy. W celu wyjaśnienia okoliczności makabrycznej zbrodni śledczy decydują się na przeprowadzenie wielu czynności. Przesłuchanie świadków, przeprowadzenie badań zabezpieczonych dowodów, w tym narzędzi zbrodni, uzyskanie opinii biegłych medycyny sądowej, z zakresu badań genetycznych, psychologów i psychiatrów zajmuje śledczym w sumie około czterech miesięcy.

W oparciu o zgromadzone dowody śledczy decydują się na oskarżenie Leszka P. o umyślne pozbawienie życia Anny B., fizyczne i psychiczne znęcania się nad żoną i jej córką, a także spowodowanie uszkodzeń ciała u matki Anny B.

W toku postępowania przygotowawczego Leszek P. idzie w zaparte. W części dotyczącej zabójstwa zasłania się niepamięcią. Do innych zarzucanych mu czynów konsekwentnie się nie przyznaje. Prokuratorzy akt oskarżenia przed oblicze wymiaru sprawiedliwości kierują w kwietniu 2011 roku. Decyzją sądu proces do samego końca pozostaje utajniony.

[email protected]

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki