Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Występy The Tiger Lillies na Festiwalu Szekspirowskim

Henryk Tronowicz, Jarosław Zalesiński
festiwalszekspirowski.pl
Gdyby tegoroczny Festiwal Szekspirowski, trwający od piątku, zakończył się w niedzielę, i tak można by go uznać za udany. A to za sprawą wspólnego występu brytyjskiej grupy The Tiger Lillies i kopenhaskiego Teatru Republique.

W niedzielę pokazali oni przedstawienie "The Tiger Lillies grają Hamleta". Mroczną i przejmującą interpretację Szekspirowskiego dramatu.

Słowo "grają" w tytule należy czytać dosłownie. Songi The Tiger Lillies mają w widowisku co najmniej taką samą rolę jak odgrywane przez aktorów Teatru Republique sceny. Wprowadzają w akcję, komentują ją i wreszcie puentują. Już pierwszy song, z powtarzającym się słowem "sin" (grzech), streszcza całość: do samego końca obracamy się wokół tego, co nikczemne i plugawe w człowieku. Do samego końca - bez nadziei na oczyszczenie.

Wielką umiejętnością Martina Tuliniusa, który wraz z Martynem Jacquesem i Hansem Christainem Gimbelem odpowiada za koncepcję przedstawienia, jest sztuka kondensacji. Z wydarzeń dramatu pozostawili to tylko, co pozwalało uwypuklić relacje miedzy Hamletem, Ofelią oraz Klaudiuszem i Gertrudą. Ofelię wymienić trzeba nawet przed królewską parą, bo w spektaklu dla wątku miłości Ofelii i Hamleta zarezerwowano o wiele więcej miejsca, niż się to zwykle dzieje. Ten wątek to jedyna, wątła, smuga światła w tym mrocznym widowisku. Gasnąca w wizyjnej scenie samobójczej śmierci Ofelii, która najpierw rzuca się w (wyświetlane na ekranie) wodne odmęty, a potem zawisa przypięta do liny, głową w dół, niczym rytualna ofiara.

Wszystko tonie tu zatem w mroku. Także "szlachetny" książę Hamlet, bawiący się uczuciami dziewczyny albo losem Gildersterna i Rosenkranza, nie jest wiele lepszy. O tyle jest inny, że to powszechne zło rozumie, o tyle taki sam, że nosi je w sobie. I pewnie dlatego w starciu z nim, z owym "grzechem", przegrywa.

Nie znaczy to, że The Tiger Lillies, znani obrazoburcy, posługują się tu kategoriami religijnymi (choć dyskretnych odniesień do religijnych wyobrażeń można by się doszukać). Gdyby ich zapytać, co mają na myśli, mówiąc o "grzechu", powiedzieliby może, że ludzką kondycję. Ale najpewniej wykpiliby się od odpowiedzi kolejną tragikomiczną piosenką.

W przeddzień spektaklu The Tiger Lillies dali w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim koncert. Ściągnęły na niego tłumy. Pewnie spodziewano się produkcji skandalizujących. Lider zespołu, Martyn Jaques, dał błyskotliwy popis bulwersującego wokalu, jednak "dzieł szokujących" nie zaprezentował, poza songiem "Maryja, Maryja". Oryginalna formuła spektaklu i dynamika muzycznej ekspresji tego zespołu wymyka się definicji. Nawiązania do przedwojennego niemieckiego kabaretu i rytmów muzyki cygańskiej, przewrotny humor i ostra ironia eksponowana bez przerwy przez niezmordowanego Jaquesa, stawiają The Tiger Lillies w rzędzie najwybitniejszych dokonań współczesnej popkultury.


[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki